Prace nad ustawą o ochronie ludności trwały od kilku lat, o czym pisaliśmy w „Rzeczpospolitej”. Od początku projekt ten budził kontrowersje. Wynikało z niego, że obrona cywilna w zasadzie zostanie zlikwidowana, a w czasie wojny tym zadaniem zajmie się straż pożarna wzmocniona o zespoły ratownictwa medycznego oraz nieokreślone formacje obrony cywilnej.
MSWiA planował zakup 2812 ambulansów dla gmin oraz strażaków (koszt to 2,3 mld zł). Tylko na oznakowanie 300 tys. osób, 17 tys. obiektów, 40 tys. pojazdów PSP, OSP oraz formacji OC za pomocą niebieskiego trójkąta na pomarańczowym tle planował wydać 14,1 mln zł.
Ambitne plany resortu spraw wewnętrznych
Ostatnia wersja projektu, do której dotarła „Rzeczpospolita” wiosną poprzedniego roku, pokazywała, że jednym z celów było wzmocnienie kompetencji i centralizacja władzy w rękach szefa resortu spraw wewnętrznych.
Czytaj więcej
Rząd Zjednoczonej Prawicy zlikwidował obronę cywilną. Politycy opozycji zapowiadają, że to naprawią i zadbają o ochronę ludności cywilnej.
MSWiA chciało wprowadzić nowe stany nadzwyczajne: stan gotowości i stan zagrożenia, jednocześnie utrzymując stan klęski żywiołowej. Mógłby je ogłaszać minister spraw wewnętrznych rozporządzeniem na czas nie dłuższy niż 30 dni. O ich wprowadzeniu miał być informowany tylko prezydent RP oraz marszałkowie Sejmu i Senatu.