Amerykański dziennik uzyskał dostęp do dokumentów rosyjskich władz, które wpadły w ręce jednej ze służb wywiadowczych Europy Zachodniej. Wynika z nich, że kampanię koordynuje Siergiej Kirijenko, pierwszy zastępca szefa gabinetu Władimira Putina. Jednym z jego najskuteczniejszych współpracowników jest blisko związany z Marine Le Pen były eurodeputowany Jean-Luc Schaffhauser, który w przeszłości pośredniczył w zdobyciu dwóch pożyczek od Kremla dla francuskiej skrajnej prawicy. W styczniu wybiera się do Moskwy, gdzie ma się spotkać z doradcą ds. bezpieczeństwa rosyjskiego prezydenta Siergiejem Naryszkinem.
Na Kremlu uznano, że francuskie społeczeństwo jest szczególnie podatne na rosyjską propagandę m.in. dlatego, że 40 proc. telewidzów deklaruje, iż nie wierzy w wiadomości kreślące obraz imperialnej Rosji, a 30 proc. uważa, że należy dojść do porozumienia z Kremlem. W zachodniej Europie tylko we Włoszech nastroje są bardziej sprzyjające Rosji.
Czytaj więcej
Zjednoczenie Narodowe wpadło we własną pułapkę. Powołana z jego inicjatywy komisja parlamentarna ds. zbadania rosyjskich wpływów we Francji publikuje miażdżący raport o związkach skrajnej prawicy z Kremlem.
Sieć powiązanych z rosyjskimi władzami ośrodków stara się więc wzmocnić nad Sekwaną wrażenie, że gospodarka kraju cierpi z powodu sankcji nałożonych na Rosję, przekazywanie Ukrainie broni odbywa się kosztem potencjału francuskich sił zbrojnych, a Paryż finansuje „nie swoją wojnę”.
Ale Moskwa idzie dalej. Od wybuchu wojny w Gazie usiłuje podsycić starcia między mniejszościami arabskimi i żydowskimi we Francji, największymi w Europie. W atmosferze niepewności nie tylko rosną notowania skrajnej prawicy, ale i zmęczenie zaangażowaniem kraju w konflikty zagraniczne w ogóle.