– To całkowita nieodpowiedzialność – powiedział o przeprowadzeniu takiego głosowania w czasie wojny prezydent Wołodymyr Zełenski.
Problem w tym, że jeszcze w zeszłym tygodniu wahał się, czy jednak ich nie ogłosić. A jeden z deputowanych Ołeksij Honczarenko w przeddzień twierdził, że prezydent kazał już szykować wybory.
Czytaj więcej
- Dziękuję wszystkim, którzy umożliwili trafienie rosyjskiego okrętu w stoczni w Kerczu - mówił w wieczornym wystąpieniu prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski.
– Powinniśmy jasno się określić, że teraz jest czas obrony, czas bitwy, od której zależy los państwa i ludzi, a nie czas wrzucania (do przestrzeni publicznej – red.) tematów, których od Ukrainy oczekuje tylko Rosja. Uważam, że to nie jest czas wyborów – powiedział Zełenski.
Widmo wyborów w marcu
Zgodnie z konstytucją w maju przyszłego roku kończą się prezydenckie pełnomocnictwa Zełenskiego, a wybory powinny odbyć się nie później niż w marcu. Jednak Ukraina prowadzi wojnę, co przekłada się na stan wojenny wewnątrz kraju, przedłużany co pół roku. A ukraińskie prawo zabrania przeprowadzania wyborów w trakcie jego obowiązywania. Z tego właśnie powodu nie odbyły się wybory do parlamentu, choć najpóźniej powinno było się to stać 31 października.