Aleksiej Wieniediktow: Krym jest dla Rosji jak Święty Graal

Już przegraliśmy, nastąpiło to 24 lutego 2022 roku – mówi Aleksiej Wieniediktow, przebywający w Rosji redaktor zlikwidowanego przez władze radia Echo Moskwy, uznawany przez rządzących za „agenta zagranicznego”.

Aktualizacja: 26.09.2023 06:28 Publikacja: 26.09.2023 03:00

„Z przyjaciółmi w życiu bywa różnie. Jeden mój kolega Władimir Kara-Murza (opozycjonista skazany na

„Z przyjaciółmi w życiu bywa różnie. Jeden mój kolega Władimir Kara-Murza (opozycjonista skazany na 25 lat łagrów – red.) siedzi w więzieniu, a drugi Dmitrij Pieskow (rzecznik Putina) siedzi na Kremlu”

Foto: afp

Niedawno rosyjski dziennik „Wiedomosti” podał, że władze rosyjskie rozważają dopuszczenie do wyborów kandydata od demokratycznej opozycji. Padło pana nazwisko.

Dziennikarka gazety „Wiedomosti” dzwoniła do mnie przed publikacją i powiedziała, że otrzymała te informacje od czterech niezwiązanych ze sobą źródeł bliskich administracji prezydenta. Wygląda to na operację piarowską. Chcą skłócić mnie ze sporą częścią moich słuchaczy (po wybuchu wojny i likwidacji Echa Moskwy założył w sieci niezależne radio Żywoj Gwozd – red.), z rosyjskimi emigrantami i zagranicznymi przyjaciółmi, a przyjaźnię się np. z ambasadorem Polski Krzysztofem Krajewskim. Chcą też skłócić mnie z moimi kolegami po fachu. Pewnie w ten sposób chcą sprowadzić na mnie jakieś zachodnie sankcje. Jeden z moich znajomych powiedział mi, że dzieje się tak dlatego, że mam spore znaczenie w przestrzeni publicznej i chcą, by to się zmieniło.

Czytaj więcej

Kreml szuka Władimirowi Putinowi „demokratycznego” rywala

Może dlatego, że wciąż pozostaje pan w Moskwie?

Tak, to jest ważne. Jedną sprawą jest mówienie czegoś z Berlina, Wilna czy Warszawy, a zupełnie inną mówienie tego samego, będąc w Moskwie. Nie zamierzam uczestniczyć w wyborach. Jak trafnie skomentował to mój kolega Jewgienij Rojzman (były mer Jekaterynburga, krytyczny wobec Kremla i prześladowany przez władze – red.): to bzdury.

Czy władze w Rosji rzeczywiście poszukują „demokratycznego” oponenta dla Putina w wyborach 2024 roku?

To nie będą wybory, tylko plebiscyt. Putinowi zależy na tym, by pokazać całemu światu, ile milionów głosów poparcia zbierze prowadzona przez niego polityka. Bo to oznaczałoby akceptację tego, co robi w Ukrainie. Nie sądzę, by dopuszczono jakichś obcych kandydatów, zwłaszcza tych, którzy protestują przeciwko wojnie. Oprócz Putina będzie pewnie kilka niewiele znaczących nazwisk. Putin zbierze np. 70 mln głosów ze 100 mln wyborców. Reszta głosów pójdzie na kandydatów popierających jego politykę. A później powie przywódcom Zachodu: Nie popieracie mojej polityki, ale popiera mnie naród. Kremlowi chodzi o zorganizowanie plebiscytu, nie wyborów. Coś w stylu imperialnego referendum, tak jak w starożytnym Rzymie. Albo obywatele całkiem popierają, albo całkiem odrzucają. Nie ma tu mowy o żadnych wyborach demokratycznych. Wcześniej przyjęto wiele represyjnych ustaw.

Czy to możliwe, by wolny świat przestał uznawać Putina za prezydenta, tak jak zrobiono w stosunku do Aleksandra Łukaszenki po wyborach na Białorusi w 2020 roku?

Liderzy popierającej Ukrainę koalicji zrobią to, jeżeli będzie im się to opłacało politycznie. W rozmowach pytam zachodnich dyplomatów i polityków: Jak będziecie rozmawiać z Putinem? Jak z przestępcą wojennym czy jak z prezydentem Rosji? Nie usłyszałem odpowiedzi na to pytanie, na razie cisza. Nazywając Putina zbrodniarzem wojennym, ci sami ludzie jednocześnie nazywają go prezydentem Rosji. Chiny, Brazylia i Indie uznają, a z resztą krajów może być różnie.

Czytaj więcej

Opozycjonista Władimir Kara-Murza umieszczony w kolonii karnej na Syberii. Na 25 lat

Na Kremlu od początku rosyjskiej agresji mówią, że trwa „specjalna operacja wojskowa”. A jak pan nazywa to, co się zaczęło 24 lutego 2022 roku?

Na Kremlu nazywają to „specjalną operacją wojskową”, a Ukraińcy prowadzą wojnę wyzwoleńczą. Dla Ukraińców to wojna, a dla władz Rosji to operacja specjalna z użyciem marynarki wojennej, artylerii, obrony przeciwlotniczej, lotnictwa, mobilizacją setek tysięcy żołnierzy. Wszyscy wszystko rozumieją. Tu zabronione jest wypowiadanie słowa „wojna”, więc mówię, że to rosyjska specjalna wojenna operacja i ukraińska wojna. Przeprowadzamy mobilizację, której nie mieliśmy od czasów II wojny światowej. Podczas wojny w Afganistanie w Rosji zmobilizowano tylko południowe okręgi. Mówienie o specjalnej operacji jest przewrotnością. Jakkolwiek byśmy to nazywali, trwają pełnoskalowe działania wojenne. Ukraina i cały świat nazywa to wojną.

Nie boi się pan, będąc w Moskwie, nazywać rzeczy po imieniu? W swoich audycjach krytykujecie wojnę.

Boję się, ale co mam zrobić? Na drzwi mojego mieszkania przyklejano ukraiński trójząb, a zdarzało się, że przyklejano żółtą gwiazdę Dawida, podkładano też świńską głowę. Taki jest mój zawód. Albo pracuję dalej, albo idę na emeryturę i siedzę cicho. Jestem dziennikarzem, muszę widzieć, co się dzieje i opowiadać o tym moim słuchaczom. I ryzykować. Dzisiaj życie jest ryzykowne.

Na drzwi mojego mieszkania przyklejano ukraiński trójząb, a zdarzało się, że przyklejano żółtą gwiazdę Dawida, podkładano też świńską głowę. Taki jest mój zawód.

Większość niezależnych dziennikarzy z Rosji już wyjechała. Dlaczego pan został?

To trudne czasy dla Rosji i nadchodzą jeszcze ciężkie lata. Ważne jest, by to wszystko poczuć na własnej skórze. Sporo niezależnych rosyjskich dziennikarzy, wyjeżdżając za granicę, nie przekształciło się w propagandystów nadających z innych pozycji. Szanuję ich za to, że nadal uczciwie wykonują swoją pracę. Ale 78 proc. odbiorów Echa Moskwy i Żywego Gwozdia pozostaje dzisiaj w Rosji. Trzeba czuć ich trudności, zagrożenia i wyzwania. Bo przestaniemy się rozumieć. Pozostanę w Rosji, dopóki będzie taka możliwość.

Jaka część rosyjskiego społeczeństwa podziela pana poglądy?

Z różnych sondaży wynika, że około 15–20 mln dorosłych Rosjan. To nie jest mało.

Czytaj więcej

Rosjanie sprzedają zagrabione majątki na Krymie. Apartament Zełenskiego też

W rosyjskich mediach można znaleźć publikacje sprzed kilku lat, w których nazywają pana jedynym dziennikarzem w Rosji, któremu udało się zostać „swoim wśród wszystkich”. Czy to jeszcze działa?

To już nie działa. Chodziło o to, że mam kontakty w różnych obozach politycznych. Na tym polega praca dziennikarza. Jeżeli chirurgowi kładą na stół rannego człowieka, to musi wyciągnąć kulę, a nie ustalać jego poglądy. Rząd rosyjski wpisał mnie na listę „zagranicznych agentów”, i to mocno ograniczyło moje możliwości komunikacyjne. Gubernatorzy, ministrowie i inni politycy rozmawiają ze mną bardzo ostrożnie, bo znajduję się pod obserwacją. Ale są tacy, z którymi kontakty się urwały. Kiedyś przyjaźniliśmy się rodzinami z Margaritą Simonian, szefową RT, to się skończyło po tym, jak zaczęła się wojna. Z przyjaciółmi w życiu bywa różnie. Jeden mój kolega Władimir Kara-Murza (opozycjonista skazany na 25 lat łagrów – red.) siedzi w więzieniu, a drugi Dmitrij Pieskow (rzecznik Putina – red.) siedzi na Kremlu.

Czy w Moskwie czuć trwającą od półtora roku wojnę?

W Moskwie znacznie mniej. Nikt nie padł ofiarą dronów, które tu dolatują. Co prawda z powodu dronów lotniska co jakiś czas wstrzymują pracę i odwołują loty.

Istnieje opinia, że Rosja dąży do zamrożenia wojny. Jest taka wola polityczna na Kremlu?

Jeżeli chodzi o działania wojenne, to tak. Ale to nie rozwiązuje problemu. Skutki tych działań już są katastrofalne dla Rosji. Jest to też katastrofa dla Ukrainy. Nawet jeżeli dzisiaj bagnety zostaną wbite w ziemię, to Rosja nadal będzie się mierzyła z gospodarczymi, politycznymi, ideologicznymi, sankcyjnymi i izolacyjnymi konsekwencjami. Wojna nadal będzie trwała. Zamrożenie konfliktu oznaczałoby jedynie tymczasowe zawieszenie broni.

Jak długo Rosja jest w stanie prowadzić tę wojnę?

Jeżeli chodzi o zasoby ludzkie i liczbę bagnetów, to Rosja ma ich sporo. Natomiast skutki tej wojny pozostaną z nami już na zawsze. Konsekwencje wojen z ubiegłego wieku towarzyszą nam do dziś. Spójrzcie chociażby na Kosowo. A my przecież jesteśmy ogromnym krajem i konsekwencje będą znacznie większe.

Czy jest szansa, że Putin powróci na światowe salony? Zobaczymy go w towarzystwie Bidena, Macrona czy Scholza?

Rządy Bidena, Macrona czy Scholza skończą się za życia Putina. W czasie tej wojny w Europie zmienił się już niejeden rząd. Myślę, że jak tak dalej pójdzie, jeszcze cztery lata Putin może porządzić. Nie sądzę jednak, że powróci na salony świata. Zbyt dużo krwi przelano.

O godzinie 7.00 rano 24 lutego 2022 roku powiedziałem na antenie Echa Moskwy, że to był katastrofalny błąd Putina, którego konsekwencje doprowadzą do katastrofy dla Rosji. To m.in. przez to zamknięto nasze radio. Gospodarcze skutki już widzimy. Inflacja i deficyt budżetowy, który w tym roku wyniesie 3 biliony rubli (równowartość 135 mld złotych – red.). Europa i Stany Zjednoczone zamykają się dla towarów z Rosji, co prowadzi do naszej gospodarczej izolacji. Rosja jest wyrzucana ze wszystkich międzynarodowych organizacji, do których przystępowała na początku lat 90., trwa izolacja dyplomatyczna. W warunkach nieogłoszonego stanu wojennego system polityczny w kraju twardnieje, represje zaostrzają się. Reputacja Rosji na świecie jest już poniżej zera. NATO się poszerza, Ukraina się zbroi. Jakie plusy mamy z tego wszystkiego?

Wojna domowa w Rosji jest możliwa? Świat już widział bunt Prigożyna.

Zimna wojna domowa już trwa. Państwo stosuje represje, a ci, którzy stawiają opór, wyjeżdżają i z zagranicy uderzają w reputację Rosji. Nie sądzę jednak, że po ulicach naszych miast będą chodzić uzbrojone formacje. Bunt Prigożyna trwał 12 godzin, nie doszło nawet do bombardowania jego kolumny.

Ostatnio w Sewastopolu rakieta trafiła w sztab Floty Czarnomorskiej. Kilkakrotnie naprawiano most krymski. To podkopuje wizerunek Putina?

Rosjanie o tym niewiele wiedzą, bo najważniejsze media tu o tym nie mówią.

A jeżeli jutro ukraińska armia przedrze się przez rosyjską linię obrony i wkroczy na Krym?

Dla Putina Krym jest jak Święty Graal, jak diament w koronie. Uważa, że to (aneksja – red.) było największym osiągnięciem jego rządów. Jeżeli ktoś pokusi się na tę jego koronę, to on zrobi wszystko, by wyrwać przeciwnikowi ręce. Nie będę mówił o apokalipsie. Nic tego nie sugeruje, ale boję się wyobrazić, co może się wydarzyć.

Odbudowa relacji pomiędzy Rosjanami a Ukraińcami jest możliwa?

Myślę, że od zakończenia wojny można będzie o tym rozmawiać, jak miną dwa kolejne pokolenia. W 1967 roku miałem 12 lat, gdy do Wołgogradu, byłego Stalingradu, w 25. rocznicę zakończenia bitwy stalingradzkiej, przyjechali piloci z Niemiec, którzy bombardowali miasto. Widziałem, jak obściskiwali się z radzieckimi weteranami, pili wódkę i wygłaszali toasty, by nigdy więcej nie przyszło im strzelać do siebie. Jako dziecko byłem wtedy mocno zdziwiony, bo wychowywałem się w środowisku antyfaszystowskim i wydawało mi się, że przecież od tamtych wydarzeń minęło zaledwie 25 lat.

Niemcy do dzisiaj przepraszają za zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej. Czy Rosjanie będą zdolni do przeprosin, jeżeli przegrają tę wojnę?

Już przegraliśmy, nastąpiło to 24 lutego 2022 roku. To nie mierzy się kilometrami kwadratowymi. Liczy się to, co czują ludzie. W Rosji przed wybuchem działań wojennych 11 mln rodzin miało bliskich krewnych w Ukrainie. Nie chodzi o dalekich krewnych. Dzisiaj matka nienawidzi córki, a wnuk nie wierzy dziadkowi. To ktoś będzie musiał pozszywać. Relacje międzypaństwowe będą cyniczne. Jeszcze przyjedzie do Moskwy przyszły polski prezydent, a nowy prezydent Rosji kiedyś odwiedzi Warszawę. I razem jeszcze udadzą się do miejsca, gdzie zginął prezydent Lech Kaczyński. Politycy znajdą wspólny język. Relacje międzyludzkie trzeba będzie leczyć. Wtedy będą już potrzebni nie chirurdzy, lecz terapeuci.

Co tak naprawdę dzisiaj o Polsce myślą w Rosji?

Nie dowiemy się tego, słuchając propagandy. W rzeczywistości polonofobia jest duża i ciągnie się z lat 30. ubiegłego wieku. Przeglądałem kiedyś archiwalne dokumenty z czasów Stalina i byłem zdziwiony, że Polska była wtedy głównym wrogiem i najwięcej łapano właśnie polskich szpiegów. Myślę, że to była taka choroba ciągnąca się z czasów, gdy Armia Czerwona odniosła klęskę w Bitwie Warszawskiej w 1920 roku. To była jedyna klęska wojskowa, uderzająca przez lata osobiście w Stalina i rosyjskie elity. Tak było przed i pozostało po 1939 roku. Pamiętamy też, że Putin jeździł do Polski i potępiał podział II RP pomiędzy ZSRR a hitlerowskimi Niemcami. Pamiętamy, co mówił na Westerplatte (w 2009 roku – red.). Takim ludziom trudno przepraszać, odczuwają jakieś upokorzenie. Polska pomoc dla Ukrainy tylko zaostrzyła te nastroje.

Myśli pan, że antypolskie nastroje rosyjskich elit mają związek z przegraną wojną sprzed ponad 100 lat?

Myślę, że tak. To upokorzenie utrwaliło się w pamięci historycznej. Rosyjskie elity czują się z tym nieswojo. Niezręczna jest dla Rosji też pamięć o wydarzeniach 1939 roku, jak również pamięć o roku 1980, gdy doszło do upokorzenia ówczesnej Rosji przez polską Solidarność, a wojska radzieckie nie zostały wprowadzone. Dzisiaj budzą się wszystkie demony historii.

Aleksiej Wieniediktow

Aleksiej Wieniediktow

Niedawno rosyjski dziennik „Wiedomosti” podał, że władze rosyjskie rozważają dopuszczenie do wyborów kandydata od demokratycznej opozycji. Padło pana nazwisko.

Dziennikarka gazety „Wiedomosti” dzwoniła do mnie przed publikacją i powiedziała, że otrzymała te informacje od czterech niezwiązanych ze sobą źródeł bliskich administracji prezydenta. Wygląda to na operację piarowską. Chcą skłócić mnie ze sporą częścią moich słuchaczy (po wybuchu wojny i likwidacji Echa Moskwy założył w sieci niezależne radio Żywoj Gwozd – red.), z rosyjskimi emigrantami i zagranicznymi przyjaciółmi, a przyjaźnię się np. z ambasadorem Polski Krzysztofem Krajewskim. Chcą też skłócić mnie z moimi kolegami po fachu. Pewnie w ten sposób chcą sprowadzić na mnie jakieś zachodnie sankcje. Jeden z moich znajomych powiedział mi, że dzieje się tak dlatego, że mam spore znaczenie w przestrzeni publicznej i chcą, by to się zmieniło.

Pozostało 93% artykułu
Polityka
Donald Trump zmienia plany. Nie dojdzie do spotkania z Andrzejem Dudą
Polityka
Wybory prezydenckie w USA. Grupa republikanów: Trump nie nadaje się na prezydenta
Polityka
Izrael twierdzi, że Iran chciał dokonać zamachu na Beniamina Netanjahu
Polityka
Nietypowa próba rakietowa Korei Północnej. Pociski spadły na terytorium kraju
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Polityka
Brandenburgia przed wyborami. Los kanclerza Scholza zależy od wyniku AfD?