Aleksander Łukaszenko postanowił uderzyć w swoich przeciwników z zupełnie innej strony. Zgodnie z jego najnowszym rozporządzeniem (podpisanym 4 września) Białorusini poza granicami kraju już nie będą mogli wymienić lub przedłużyć paszportu w białoruskich placówkach konsularnych.
Nie będą mogli też sprzedać pozostawionych w kraju np. mieszkania czy samochodu. By tego dokonać, będą musieli wrócić na Białoruś i osobiście stawić się w odpowiednim urzędzie. Nie mogą tego zrobić setki tysięcy obywateli Białorusi, którzy uciekając przed represjami, schronili się za granicą, w tym również w Polsce.
Emigranci z Białorusi w Polsce traktowani najlepiej
Odkąd w 2020 r. Łukaszenko sfałszował wybory prezydenckie i rozpoczął bezprecedensowe represje, jak wynika z danych Eurostatu, Białorusini otrzymali na terenie Unii Europejskiej ponad 522 tys. zezwoleń na pobyt. Tylko w ubiegłym roku poszczególne państwa UE wydały obywatelom Białorusi 309 tys. takich zezwoleń.
Czytaj więcej
Nowy rok szkolny na Białorusi rozpoczął się od zapowiedzi przepisania podręczników „na wzór sowiecki”. Nauka polskiego odbywa się zaś już tylko prywatnie.
Przy tym lwią część tych dokumentów (285 tys.) wydała Polska, na drugim miejscu Litwa – 13 tys., na trzecim – Niemcy (1,9 tys.). Poza tym około 100 tys. Białorusinów w ubiegłym roku otrzymało wizy Schengen i wielu z nich nie może wrócić do domu. W praktyce to oznacza, że jak Białorusinowi skończy się w którymś kraju UE paszport, nie będzie już mógł zalegalizować swojego pobytu. Polska poszła pod tym względem do przodu i obecnie wydaje Białorusinom posiadającym kartę pobytu (czasowego lub stałego) czy zezwolenie na pobyt rezydenta długoterminowego UE tzw. polski dokument podróży. Pozwala on podróżować do innych krajów świata bez białoruskiego paszportu.