Grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości złożyła w poniedziałek Sejmie projekt nowelizacji ustawy o referendum ogólnokrajowym. Celem jest umożliwienie przeprowadzenia referendum w tym samym dniu, co wybory powszechne.
Politykom PiS chodzi o referendum w sprawie relokacji migrantów w związku z paktem azylowym UE. – To jest kpina z Polski, to jest dyskryminacja – argumentował z trybuny sejmowej prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas debaty w sprawie pakietu, uzgodnionego przez ministrów spraw wewnętrznych UE przy sprzeciwie Polski. – My się na to nie zgodzimy, na to nie zgadza się także naród polski. I to musi być przedmiotem referendum. My to referendum zorganizujemy. Polacy muszą się w tej sprawie wypowiedzieć – przekonywał.
Czytaj więcej
Zorganizowanie w tym samym dniu głosowania nad dwiema ważnymi dla obywateli sprawami może być nie tylko logistycznym wyzwaniem.
Adrian Zandberg ocenił we wtorek w rozmowie z Polsat News, że referendum „jest trochę niepoważne”. - Jest niepoważne, bo pan premier (Mateusz) Morawiecki najpierw nie umiał wynegocjować w Europie niczego, co było celem rządu. Później przyjechał do Warszawy, zrobił gniewną konferencję prasową, a teraz, po czasie, chce przeprowadzać referendum. Sensu w tym za wiele nie ma po prostu - stwierdził.
Adrian Zandberg: Referendum ma zamaskować nieudolność rządu na arenie europejskiej
- Wolałbym, żebyśmy w Polsce nie nadużywali instytucji referendum - dodał współprzewodniczący Razem, zapowiadając, że Lewica w Sejmie opowie się przeciwko przeprowadzeniu takiego głosowania. - Dlatego, że komuś źle idzie w kampanii wyborczej, to w związku z tym sięga po referendum. Już był jeden taki, który liczył na to, że się podeprze referendum, kiedy mu źle szło w kampanii wyborczej. To był prezydent (Bronisław) Komorowski. Skończyło się to źle dla prezydenta Komorowskiego i myślę, że podobnie kiepsko skończy się dla Morawieckiego - powiedział, nawiązując do referendum z września 2015 roku ws. m.in. jednomandatowych okręgów wyborczych. Frekwencja wyniosła w nim zaledwie 7,8 proc.