Pomysł referendum w sprawie relokacji migrantów w związku z paktem azylowym UE dzieli Polaków na prawie równe połowy. W sondażu IBRiS przeprowadzonym na zlecenie „Rzeczpospolitej” 50,3 proc. respondentów opowiada się (zdecydowanie lub raczej) za jego przeprowadzeniem w tym roku, 47 proc. jest (zdecydowanie lub raczej) przeciwne temu pomysłowi, a 2,8 proc. nie ma zdania.
Sondaż: Do kogo trafiają argumenty PiS ws. relokacji uchodźców
– To jest kpina z Polski, to jest dyskryminacja – argumentował z trybuny sejmowej prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas debaty w sprawie pakietu azylowego uzgodnionego przez ministrów spraw wewnętrznych UE przy sprzeciwie Polski. – My się na to nie zgodzimy, na to nie zgadza się także naród polski. I to musi być przedmiotem referendum. My to referendum zorganizujemy. Polacy muszą się w tej sprawie wypowiedzieć – przekonywał.
Czytaj więcej
Prezes PiS, wchodząc do rządu, będzie chciał ściągnąć odpowiedzialność z premiera za ewentualne przegrane wybory. W partii nastroje nie dopisują.
I do części wyborców trafił. Do której? Zapewne do tej samej, która w listopadzie 2022 roku, w sondażu IPSOS dla OKO.press opowiadała się za tym, by „nie wpuszczać uchodźców próbujących dostać się do Polski z Białorusi, a jeśli im się uda przejść, wyrzucać ich z powrotem na stronę białoruską”. Wtedy też była to nieznaczna większość – 52 proc. respondentów. Zgoda na referendum nie jest oczywiście tym samym, co zgoda na push-backi, ale natura tego pytania jest oczywista: łączenie wyborów z agresywną polityką antymigrancką, którą uprawia rząd, oznacza eskalację nienawiści i ksenofobii. Osoby, które uważają, że Polska powinna stosować się do unijnych porozumień i przestrzegać praw człowieka – raczej zwolennikami referendum nie są.
Dla PiS ponad połowa badanych to znacznie szersza grupa niż zdeklarowani zwolennicy obecnej władzy. Jest więc o co grać.