Prezydent robi wszystko, aby nie doszło do powtórzenia zdarzeń z 2005 r. Początki były wówczas podobne. W Clichy-sous-Bois, jednej z satelickich miejscowości pod Paryżem, policja ścigała grupę nastolatków, którzy wdarli się na budowę. Dwóch z nich, 17-letni Zyed Benna i jego rówieśnik Bouna Tratore, obaj pochodzenia arabskiego, znalazło schronienie w stacji transformatorowej. Wyładowanie ich zabiło. Efektem były trzy tygodnie gwałtownych starć na przedmieściach francuskich miast. Ówczesny prezydent Jacques Chirac musiał w końcu ogłosić stan wyjątkowy – znak, że normalne reguły działania Republiki zawiodły. A szef MSW Nicolas Sarkozy na strategii „zero tolerancji” wobec manifestujących zbudował wielką karierę polityczną, przejmując hasła skrajnie prawicowego Frontu Narodowego (dziś Zjednoczenie Narodowe). Dwa lata później został prezydentem.
Śmierć w środę 17-letniego Nahela M., który wywodził się z rodziny marokańsko-algierskiej z innej miejscowości satelickiej Paryża Nanterre, wywołała gwałtowne oburzenie także dlatego, że do sieci wydostało się nagranie pokazujące, iż funkcjonariusz użył broni, choć sam nie był bezpośrednio zagrożony. Zrobił to, gdy nastolatek, bez prawa jazdy, niespodziewanie ruszył autem w czasie kontroli.
Czytaj więcej
Sobotnia noc we Francji była spokojniejsza od poprzednich. Na ulice miast wysłano dziesiątki tysięcy policjantów.
Po czterech dniach ostrych starć, w nocy z soboty na nadzielę po raz pierwszy w żadnym z miast Francji nie doszło do drastycznej eskalacji. W szczególności spokojnie było w Paryżu i na jego przedmieściach, choć sytuacja była napięta w Marsylii. Aresztowano 427 manifestantów wobec 1,3 tys. dzień wcześniej.
Tragedia z miejsca podzieliła francuską scenę polityczną. Liderka skrajnej prawicy Marine Le Pen, która w drugiej turze wyborów prezydenckich wiosną ub.r. dostała 41,45 proc. głosów, postanowiła zarobić kolejne punkty na oskarżeniach o słabość francuskiego państwa. Wezwała prezydenta do ogłoszenia stanu wyjątkowego. Z oburzeniem zareagowała też na aresztowanie policjanta, który zabił Nahela.