– Jedyną nowelizacją, która może liczyć na szerokie poparcie opozycji, i która pozwoli Polsce odzyskać miano kraju demokratycznego, jest nowelizacja zakładająca likwidację komisji oraz zniesienie wszelkich zapisów lex Tusk – zaznaczył na początku posiedzenia poseł Jan Szopiński z Lewicy i zgłosił poprawkę zmierzającą do uchylenia ustawy autorstwa PiS, pod którą podpis złożył prezydent. Tę jednak odrzucono.
Czytaj więcej
- Zdecydowaliśmy się na przyjęcie poprawek, które przygotował prezydent, by zlikwidować wszelkie wątpliwości, które rzekomo pojawiały się przy tym projekcie. Po przyjęciu poprawek opozycja nie będzie miała żadnych argumentów do mówienia o tym, że komisja chce ograniczyć czyjeś funkcjonowanie w życiu publicznym - powiedział w Polskim Radiu rzecznik rządu Piotr Müller.
Dalej wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Przy sprzeciwie opozycji, która twierdziła m.in., że projekt jest niekonstytucyjny, „pisany na kolanie” i „ośmiesza instytucję prezydenta” – posłowie przegłosowali w całości zaproponowaną przez prezydenta nowelizację. Wprowadzono do niej jedynie drobne poprawki techniczne zgłoszone przez wiceszefa komisji, posła Piotra Kaletę z PiS. Poprawka znosi wszystkie sankcje, a także art. 47 projektu ustawy, a więc pierwszy raport nie musi być przedstawiony 17 września, ale może być zaprezentowany później, a skład komisji będzie można uzupełniać.
W piątek powinno się odbyć drugie czytanie, przegłosowane ewentualnych poprawek.
– Próbowaliśmy, ale nie udało się nic zrobić. Była pełna mobilizacja ze strony PiS – 22 ich posłów do 21 opozycyjnych – tłumaczy nam poseł Wiesław Szczepański, przewodniczący komisji. Projekt wraca do Sejmu, a stamtąd do Senatu.