Na krótkiej giełdzie nazwisk stawiany jest wysoko, obok posła Zbigniewa Boguckiego. Na dłuższej liście pojawiają się też Mateusz Morawiecki, Mariusz Błaszczak, Patryk Jaki, Przemysław Czarnek, Tobiasz Bocheński.
Nawrocki jest bokserem amatorem i historykiem. Pełnił funkcję dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, a w 2021 r. został powołany na pięcioletnią kadencję prezesa Instytutu Pamięci Narodowej.
Dzisiaj zarządza instytucją, której budżet pęczniał: z 396 mln zł w 2020 r. do 434 mln zł w 2022 r., 539 mln rok później, a w tym roku – pomimo zmiany władzy, do poziomu ok. 582 mln zł (chociaż Instytut wnioskował o ok. 650 mln zł). To mniej więcej dwa budżety Kancelarii Prezydenta RP.
Współpracownik Cenckiewicza
Jako kandydat na prezesa IPN był nominatem PiS. Nawrockiego wskazało kolegium IPN, w którym zasiadali przedstawiciele prawicy, m.in. prof. Wojciech Polak, dr hab. Sławomir Cenckiewicz, Bronisław Wildstein, Krzysztof Wyszkowski. Dzisiaj jego doradcami są były szef wojskowych archiwów i komisji Lex Tusk Sławomir Cenckiewicz, bliski współpracownik Antoniego Macierewicza, prof. Grzegorz Berendt, odwołany dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, i Jan Józef Kasprzyk, były szef Urzędu ds. Kombatantów.
Intuicja podpowiada, że ten pierwszy, o ile nawet nie miał pomysłu na tego kandydata na szefa IPN, a być może też na urząd prezydenta RP, to mocno go wspiera. Panowie mają zbieżne poglądy jako historycy i poniekąd politycy. Nawrocki w mediach społecznościowych daje zasięgi zarówno cyklowi „Reset”, jak i opiniom Cenckiewicza, ale też Michała Rachonia i TV Republika. Mocno podkreśla swój antykomunistyczny albo wręcz antysowiecki sznyt. Widocznym znakiem jest dzisiaj akcja IPN obalania komunistycznych upamiętnień.