15 października 2023 r. – prawdopodobnie tego dnia, jak wynika z informacji „Rz”, odbędą się wybory do parlamentu. W PiS zacierają ręce, bo zależy im na jak najkrótszej kampanii.
Kilka dni liczenia
Zaniepokojeni są politycy Koalicji Obywatelskiej – nie terminem wyborów, lecz tym, co będzie się działo zaraz po nich. Alarmują, że nowy sposób liczenia głosów stanowi zagrożenie dla konstytucyjnych praw obywateli.
Czytaj więcej
Prawo powinno dopuszczać do głosowania w wyborach tylko tych Polaków mieszkających za granicą, którzy utrzymują więź z ojczyzną.
Po nowelizacji kodeksu wyborczego głosowanie odbędzie się na nowych zasadach. Ma być bardziej transparentnie, co wiąże się z wydłużeniem liczenia głosów. – Teraz, gdy przewodniczący obwodowej komisji wyborczej będzie musiał pokazać kartę do głosowania wszystkim jej członkom, liczenie będzie trwało kilka dni – mówi „Rz” Krzysztof Lisek z PO, koordynator prezydenckiej kampanii Rafała Trzaskowskiego wśród Polonii w 2020 r.
– Przeprowadziliśmy symulację głosowania w Londynie. Komisje będą liczyć w tempie 100 głosów na godzinę. Za granicą oznacza to, że niektóre będą stracone, bo ustawa zobowiązuje, by protokół powstał tam już po 24 godzinach (od zamknięcia lokali – red.). A głosów do przeliczenia są tysiące – tłumaczy Lisek. I podkreśla, że dziennie będzie można policzyć ok. 2 tys. głosów, a są komisje – zwłaszcza zagraniczne – do których w dniu głosowania przychodzi nawet kilkanaście tysięcy wyborców. Najtrudniejsza sytuacja jest w krajach europejskich i USA. Przykładowo w Wielkiej Brytanii największe komisje miały po 20 tys. głosów do przeliczenia.