Trzęsienie ziemi zachwiało reżimem Erdogana

Prezydent miał ambicje imperialne. Trzęsienie ziemi pokazało jednak, jak mizerne są skorumpowane struktury państwa, które stworzył.

Publikacja: 13.02.2023 03:00

W niedzielę podano, że w trzęsieniu ziemi zginęło przynajmniej 28 tys. osób, z czego 24 tys. w Turcj

W niedzielę podano, że w trzęsieniu ziemi zginęło przynajmniej 28 tys. osób, z czego 24 tys. w Turcji

Foto: AFP

Gdy w zeszły poniedziałek nad ranem grunt zaczął drgać, 12-piętrowy budynek z 250 mieszkaniami w prowincji Hatay przy granicy z Syrią zawalił się jak domek z kart, grzebiąc setki jego mieszkańców. W piątek Mehmet Yasar Coskun, właściciel firmy, która go zbudowała, już wsiadał do samolotu na lotnisku w Istambule, aby uciec do Czarnogóry, gdy został zatrzymany przez policję. Jak przynajmniej 112 innych deweloperów odpowie za łamanie norm bezpieczeństwa, które kosztowało oficjalnie życie już 24 tys. Turków, a dla ONZ wielokrotnie więcej.

Sześć tysięcy budynków

Tyle że nad Bosforem nikt nie ma złudzeń, iż prezydent Recep Erdogan chce odciągnąć uwagę coraz bardziej zdesperowanego społeczeństwa od rozliczenia głowy państwa. Coskun, jak wielu innych deweloperów, skorzystał w przeszłości z „amnestii” za łamanie norm budowlanych. Skorumpowane instytucje państwa aprobowały niecne metody zwiększania zysków przez przedsiębiorców, bo same na nich korzystały. To była część „cudu gospodarczego” tureckiego przywódcy opartego w znacznym stopniu na boomie budowlanym.

Czytaj więcej

Wzrosła liczba ofiar trzęsienia ziemia w Turcji i Syrii. Zginęło co najmniej 22 tys. osób

Erdogan, burmistrz Istambułu od 1994 roku, sam zaczął robić wielką karierę na fali gniewu Turków z powodu trzęsienia ziemi na przedmieściach metropolii w 1999 roku, która pochłonęła życie 19 tys. osób. Wprowadzono wtedy surowe normy budowlane, za których wdrażanie Erdogan, od 2003 r. premier, a od 2014 r. prezydent, był odpowiedzialny. Zaangażowany w szczególności po nieudanym zamachu stanu przeciw niemu w 2016 r. w budowę struktur autorytarnego państwa Erdogan, gdzie nie ma miejsca na wolne media, a opozycja jest prześladowana, turecki przywódca uniknął rozliczenia za łamanie prawa. Być może do teraz: w maju czekają go wybory prezydenckie i parlamentarne, do których opozycja przystępuje po raz pierwszy zjednoczona, zaś notowania Erdogana z powodu galopującej inflacji i załamania wzrostu gospodarczego już wcześniej były słabe.

Ocenia się, że katastrofa, na którą złożyły się dwa trzęsienia o niezwykłej sile 7,8 oraz 7,5 stopni w skali Richtera, po których nastąpiło szereg mniejszych uderzeń wtórnych, zniszczyły przynajmniej 6 tysięcy budynków w dziesięciu południowo-wschodnich prowincjach kraju. Z tego powodu miliony osób znalazły się bez dachu nad głową, a przynajmniej 800 tys. nie mogło zaopatrzyć się w wystarczającą ilość żywności. Desperacja jest tak wielka, że ratownicy muszą pracować pod ochroną tureckiej armii, bo są atakowani przez wygłodniałych ludzi. Mroźna pogoda, w szczególności w nocy, dopełnia tragedii: czas, w którym uwięzieni pod gruzami ludzie mogą przeżyć, znacznie się przez to skrócił.

Jednak wina państwa nie sprowadza się do tolerowania łamania norm budowlanych. Przekonał się o tym reporter BBC, który spotkał w środę na przedmieściach miasta Osmaniye 50-letniego mężczyznę siedzącego na stercie gruzów.

– Gdy zawalił się nasz blok, moja córka jeszcze żyła. Przez dobę. Ale nie miałem jak jej pomóc. Gołymi rękami nie mogłem odwalić wielkich, betonowych płyt. A żadna pomoc nie przybyła. W końcu więc zmarła – powiedział.

Boskie przeznaczenie

Po raz pierwszy od 35 lat pod koniec tygodnia otwarto granicę między Armenią a Turcją, aby ułatwić dotarcie do potrzebujących ekip ratowników. Wcześniej w ogromnej części dotkniętych przez trzęsienie ziemi prowincji kraju pomoc nigdy się jednak nie pojawiła. W kraju, który obok Japonii czy Chile leży na najbardziej aktywnych sejsmicznie częściach Ziemi, nie było gotowych planów ratowniczych i ekip, które mogłyby wprowadzić je w życie. A wiele dróg zostało zablokowanych, gdy źle zbudowane wiadukty czy tunele zawaliły się.

– Za to wszystko jest odpowiedzialny jeden człowiek: Erdogan. Miał 20 lat na przygotowanie kraju na taką próbę, ale tego nie zrobił – uważa Kemal Kilicdaroglu, lider głównej siły opozycyjnej, jaką jest Partia Republikańska (CHP).

W weekend Erdogan co prawda przyznał, że istnieją „pewne niedociągnięcia” państwa w akcji ratowniczej. Tłumaczył jednak, że żaden kraj nie byłby przygotowany na tej skali tragedię. Jego zdaniem siła obecnego trzęsienia ziemi była trzykrotnie większa niż tego z 1999 roku. Odnosząc się do muzułmańskiej wiary, uznał, że najwidoczniej takie musiało być „przeznaczenie”.

Turecki przywódca natychmiast zarzucił jednak opozycji, że próbuje wykorzystać kataklizm, aby wzmocnić swoją pozycję. Przekonywał, że to jest moment budowy jedności narodu, nie jego podziału.

Jednak zdaniem Tedrosa Adhanoma Ghebreyesusa, dyrektora Światowej Organizacji Zdrowia, który wizytował turecko-syryjskie pograniczne, prawdziwa liczba ofiar i skala zniszczeń dopiero zacznie wychodzić na jaw w najbliższych tygodniach. Wątpliwe więc, aby Erdoganowi udało się uśmierzyć oburzenie społeczne.

Przynajmniej porównywalną tragedię przeżywa Syria, gdzie jednak prawdziwa liczba ofiar jest ukrywana przez władze. Krwawy dyktator Baszar al-Asad pod presją społeczności międzynarodowej zgodził się na otwarcie jednego przejścia granicznego, ale dla ogromnej większości ofiar trzęsienia ziemi z pewnością za późno.

Gdy w zeszły poniedziałek nad ranem grunt zaczął drgać, 12-piętrowy budynek z 250 mieszkaniami w prowincji Hatay przy granicy z Syrią zawalił się jak domek z kart, grzebiąc setki jego mieszkańców. W piątek Mehmet Yasar Coskun, właściciel firmy, która go zbudowała, już wsiadał do samolotu na lotnisku w Istambule, aby uciec do Czarnogóry, gdy został zatrzymany przez policję. Jak przynajmniej 112 innych deweloperów odpowie za łamanie norm bezpieczeństwa, które kosztowało oficjalnie życie już 24 tys. Turków, a dla ONZ wielokrotnie więcej.

Pozostało 90% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala