Umarł na dobre. CDU/CSU uważa zresztą, że trzeba pójść dalej i ograniczyć ilość gazu przesyłanego przez Nord Stream 1. Jeśli Putin chce sprzedawać gaz Europie, musi to robić przez Ukrainę.
Jeśli Rosja sięgnie po broń masowego rażenia, opinia publiczna na Zachodzie pozwoli NATO na dalsze powstrzymanie się od interwencji w tej wojnie?
Bardzo trudno ocenić skutki takiego horroru. To byłoby z pewnością złamanie kolejnych norm cywilizacji. Zachód musiałby na to zareagować jeszcze mocniej niż teraz, ale nie chcę spekulować, w jaki sposób. Tym bardziej że Unia nie ma broni jądrowej, chemicznej, biologicznej. Ale jest też poziom geostrategiczny: musimy przekonać Chiny, że jeśli chcą z nami utrzymywać współpracę gospodarczą, nie mogą dostarczać Rosji broni, przekraczać linii, poza którą znajdą się po złej stronie historii. To kluczowy czynnik, od którego zależy los Putina.
Emmanuel Macron zapewne zostanie wybrany na drugą kadencję. Podejmie wówczas z kanclerzem Scholzem próbę pogłębienia integracji, budowy europejskiej polityki obronnej?
Mam do przyszłości Unii podejście jak najbardziej praktyczne. Chodzi o konkrety, które po prostu warto robić na poziomie wspólnotowym. Jak budowa europejskiego systemu obrony rakietowej, który nas osłoni choćby od zagrożenia ze strony obwodu kaliningradzkiego. Będzie tańszy i skuteczniejszy, niż jeśli każdy z krajów Unii będzie próbował osłonić się na własną rękę. Albo zabezpieczenie przed cyberatakami ze strony Rosji: dziś nie ma znaczenia, gdzie znajduje się serwer, istotne jest, do kogo należy oprogramowanie. To wszystko nie wymaga mówienia dziś o europejskiej armii.
A może widząc, jaka była do tej pory polityka Berlina i Paryża względem Rosji, kraje wschodniej flanki NATO nie są gotowe podporządkować się francusko-niemieckiemu przywództwu w Unii? Kanclerz Scholz jeszcze w grudniu mówił w Warszawie, że Nord Stream 2 to projekt czysto gospodarczy.
Budowa wspólnego systemu rakietowego też wymaga zaufania, tym bardziej że jest to związane z powołaniem europejskiego dowództwa. Zresztą gdy spotykam się z żołnierzami, którzy służą na Litwie, w innych krajach flanki wschodniej, bardziej niż politycy są świadomi konieczności wspólnego działania w obliczu rosyjskiego zagrożenia.
Wchodząc w spór o rządy prawa z Brukselą, Polska nie osłabiła jedności Zachodu i zachęciła Putina do uderzenia w Ukrainę, bo spodziewał się on tylko słabej reakcji Unii?
Ukraińcy walczą dziś o rządy prawa, o prawo do wyboru prezydenta w uczciwych, wolnych wyborach, o wolność mediów. Wojna w Ukrainie musi być więc przebudzeniem dla wszystkich, którzy walczą o praworządność. To jest też ten czas, w którym trzeba działać na rzecz jedności Unii. Czy Kaczyński, PiS się nad tym zastanawiają? Bez silnej Europy nie pokonamy Putina. Dlatego jeśli są kraje, które chcą powstrzymać integrację tam, gdzie jest ona konieczna, to nie mogą one blokować państw, które są na to gotowe. Jeśli Polska czy Węgry uważają, że w pojedynkę zapewnią sobie bezpieczeństwo, to jest to ich wybór. Ale nie mogą go narzucać innym.
Polska i Węgry nie grają już razem. Podzielił je stosunek do Rosji.
To kolejny sygnał, że PiS, Fidesz, inne populistyczne ugrupowania nie myślą o przyszłości Unii, lecz jedynie o interesie swoim i swoich państw. Zachowują się egoistycznie, blokują Europę. Było to zresztą widać na niedawnym zjeździe w Madrycie z udziałem Le Pen, Voxu, Braci Włochów. Gdziekolwiek się spotykają, nigdy nie mogą wykuć wspólnego stanowiska.
Pojednanie Polski z Niemcami poszło na tyle daleko, aby Bundeswehra mogła dziś stacjonować w naszym kraju i bronić go przed rosyjskim zagrożeniem?
Tak, pojednanie między naszymi narodami bardzo się rozwinęło. Czujemy, że należymy do tej samej wspólnoty cywilizacyjnej. Niemcy powinny więc być gotowe na wysłanie wojsk do Polski, jeśli Polska o to poprosi. Bezpieczeństwo Polski jest w interesie całej Europy.