Ukraina i Rosja wróciły we wtorek do rozmów w Stambule. Moskwa próbowała zrobić wrażenie, że jest skłonna do ustępstw, w tym do wycofywania się spod stolicy, by skupić się na Donbasie. – Rosjanie nadal stanowią zagrożenie dla Kijowa, to raczej przegrupowanie niż wycofanie – mówił jednak wieczorem rzecznik amerykańskiego Departamentu Obrony. Sceptyczne były też reakcje innych krajów zachodnich. W dniu rozmów Rosjanie zaatakowali gmach władz obwodu mikołajowskiego.
W Stambule strona ukraińska ujawniła, jakich gwarancji będzie się domagała w zamian za ogłoszenie neutralności (w tym rezygnacji z członkostwa w NATO, kluczowego żądania Kremla). Jak podała BBC, gwarancji mieliby udzielić stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ, w tym Rosja, oraz kilka innych krajów, w tym Niemcy, Polska i Turcja. Te gwarancje przewidują m.in., że jeżeli Ukraina zostałaby zaatakowana, w ciągu trzech dni musiałaby dostać pomoc wojskową: dostawy broni oraz wprowadzenie zakazu lotów (którego teraz Zachód nie chce wprowadzić).
Donbas za Kijów
– Kontynuowanie wojny nikomu nie przyniesie korzyści – przekonywał na początku obie delegacje gospodarz, prezydent Recep Erdogan. Rozmowy odbywają się przy pośrednictwie Turcji, która od początku marca stara się doprowadzić do pokojowych uzgodnień.
Czytaj więcej
– To, co robi Putin, świadczy o tym, że jest zbrodniarzem wojennym. Taki człowiek nie powinien być u władzy, i to w tak wielkim kraju – mówi Manfred Weber, szef największej frakcji Parlamentu Europejskiego, chadeckiej EPP.
Teraz Erdogan powiedział, że obecne rozmowy mogą być wstępem do spotkania prezydentów Ukrainy i Rosji, a Turcja gotowa jest ich gościć.