Kluczowi politycy PiS nie pozostawili w środę wątpliwości – nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej zostanie przyjęta przez Senat bez poprawek. Mówili o tym zarówno marszałek Stanisław Karczewski, jak i wicepremier Beata Szydło. Swoje stanowisko podtrzymało też w środę Ministerstwo Sprawiedliwości.
– Powiem to z całą odpowiedzialnością. Stwierdzenie, że ambasada Izraela była ustawą zaskoczona, jest fałszywe – mówił na posiedzeniu senackich komisji Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości. Chwilę później Komisja Kultury oraz Komisja Praworządności i Praw Człowieka wspólnie zdecydowały o poparciu ustawy bez żadnych modyfikacji, choć poprawki zgłosili senatorowie Platformy.
W środę o ustawie wypowiedział się też minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Jak stwierdził, ustawa nie będzie blokować możliwości dyskusji czy też pokazywania faktów przez dziennikarzy. Ziobro podkreślił też, że wiele elementów ustawy zostało zmienionych pod wpływem rozmów ze stroną izraelską.
Narodowcy ustępują
Polityczne napięcie wokół zmian w prawie nie gaśnie mimo odwołania demonstracji narodowców pod Ambasadą Izraela w Warszawie. Protest miał się rozpocząć o godz. 17. Ale przed południem minister Joachim Brudziński polecił wojewodzie mazowieckiemu wykorzystać środki prawne, by zablokować demonstrację. Wojewoda zamknął więc dla ruchu (zarówno pieszego, jak i kołowego) ulicę Krzywickiego w Warszawie, przy której znajduje się ambasada. „(...) Decyzja wojewody Zdzisława Sipiery nie ma nic wspólnego z ograniczaniem podstawowych praw i swobód obywatelskich, takich jak prawo do zgromadzeń i manifestacji. Wojewoda Mazowiecki podjął odpowiedzialną decyzję ze względu na wizerunek i interes państwa" – poinformowało MSWiA.
Przedstawiciele środowisk narodowych mówili jednak, że protest odwołali sami. –Podjęliśmy suwerenną decyzję o rezygnacji z pikiety, to nie znaczy, że zrezygnujemy z krytyki rządu PiS i jego bierności wobec antypolonizmu i ingerencji w polską politykę – mówił Tomasz Kalinowski z ONR.