„Rzeczpospolita" dotarła do trzystronicowego pisma (z 18 października), jakie skierował do marszałek Sejmu Elżbiety Witek oraz wszystkich klubów i kół poselskich Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli. Prosi w nim o powołanie komisji śledczej w związku z „szeregiem działań podjętych przez Prokuratora Generalnego Pana Zbigniewa Ziobrę oraz podległe mu organy prokuratury".
Banaś wskazuje cztery kwestie, którymi komisja powinna się zająć. Pierwsza to brak podpisu ministra Ziobry. Pod wnioskiem białostockiej prokuratury o uchylenie mu immunitetu (śledczy chcą stawiać szefowi NIK zarzuty za zatajenie majątku) podpisał się tylko jego zastępca. Banaś pyta też, „dlaczego we wniosku są opisy czynów, co do których nie przedstawiono zarzutów". Nie wspomina jednak jakie.
Czytaj więcej
Wśród osób, które rzekomo miałyby być nakłaniane do zeznań przeciwko prezesowi NIK jest m.in. Arkadiusz B. z resortu finansów, który miał wyłudzać VAT.
Prezes NIK porusza także kwestię dostępu do akt śledztwa – posłowie komisji immunitetowej mogli się z nimi zapoznać w Prokuraturze Krajowej, Banaś pyta, dlaczego nie w kancelarii tajnej Sejmu i dlaczego posłom udostępniono ok. 30 z 80 tomów akt. Podnosi też, że on jako strona postępowania nie ma do nich dostępu.
Zdaniem Banasia komisja śledcza powinna zbadać i to, dlaczego z 67 zawiadomień NIK prokuratura podjęła tylko trzy postępowania. Na koniec postuluje zbadanie przez komisję „nadzoru Prokuratora Generalnego nad działaniami organów prokuratury, w szczególności dotyczących możliwości wymuszania przez prokuraturę zeznań obciążających prezesa NIK". W tym punkcie Banaś nawiązuje do ujawnionych w poniedziałek sugestii o rzekomym nakłanianiu różnych osób, by go fałszywie obciążyły za zwolnienie z aresztu. Wtedy nie podał żadnych nazwisk, w piśmie do marszałek też ich nie wskazał.