Według prokuratury Bury na wolności może mataczyć. - W zażaleniu argumentujemy, że nie tylko istnieje obawa matactwa ale są na to konkretne dowody., które świadczą o tym, że podejrzany mataczył na etapie śledztwa. Nie mogę ujawnić co to za dowody ze względu na dobro śledztwa - mówi „Rzeczpospolitej” prok. Tomasz Tadla z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach. Jak podkreśla, sąd, który nie zgodził się na areszt uznał jednak, że dowody zgromadzone przez prokuratury przeciwko politykowi są mocne. - Uznał, że jest wysoce prawdopodobne, że podejrzany dopuścił się zarzucanych mu czynów - dodaje prok. Tadla.
Jan Bury został zatrzymany w Warszawie 19 listopada przez CBA. Usłyszał sześć zarzutów dotyczących przyjęcia korzyści majątkowych wartości ponad 900 tys. złotych.
Według nieoficjalnych informacji Burego korumpować miał Marian D. – prezes firmy paliwowej z Leżajska i główny podejrzany w aferze podkarpackiej. D. już wcześniej – według nieoficjalnej wiedzy – usłyszał zarzut wręczania mu łapówek i się do tego przyznał. Podobny zarzut dla polityka był więc kwestią czasu (o czym pisaliśmy kilkakrotnie). Wśród łapówek miała być gotówka, drogie prezenty a nawet sztabka złota.
W zamian miał oczekiwać od wpływowego polityka pomocy w załatwianiu różnych spraw, m.in. zdobyciu przez firmę biznesmena korzystnych kontraktów i kredytów i uzyskaniu dla jego córki nominacji na sędziego.
Największą łapówkę, 700 tys. złotych, polityk miał przyjąć za załatwienie korzystnego wyroku w sądzie administracyjnym.
Bury (zgodził się na podawanie nazwiska) nie przyznaje się do winy. Grozi mu do 12 lat więzienia.