Reprywatyzacja warszawska. Afera wybuchła po publikacji „Gazety Wyborczej" o nieprawidłowościach w zwrocie nieruchomości w stolicy przez ostatnie ponad 20 lat. Urzędnicy zwracali rzekomą własność osobom nieuprawnionym, zyskującym wątpliwe tytuły własności na podstawie fałszowanych pełnomocnictw. Ucierpiało na tym nawet kilkanaście tysięcy warszawskich lokatorów, którym podnoszono czynsze, doprowadzając często do eksmisji.
PiS obarcza winą za cały proceder prezydent stolicy Hannę Gronkiewicz-Waltz z PO. Prezydent obiecała aferę wyjaśnić, stanowiskami zapłacili wysocy urzędnicy z ratusza. PiS pracuje nad powołaniem komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji. – Stosunek do tej komisji to jest prawdziwy test na uczciwość całej klasy politycznej – mówił w grudniu w Sejmie wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
Trybunał Konstytucyjny. Powód do wojny między PiS i opozycją przez cały rok. Jarosław Kaczyński uważa to za najważniejszą przyczynę wszystkich późniejszych konfliktów. – Kiedy oni wybierali przez dwie kadencje nowych sędziów Trybunału, na miejsce tych, którym kończyły się kadencje, to nikt nie robił z tego problemu – mówił w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej". – Wszyscy uważali, że to normalne, a oni postanowili jeszcze wybrać następnych, których kadencje kończyły się już po wyborach. Nie zgodziliśmy się na to (...) bo chodziło o zablokowanie naszych przemian, naszej władzy. Cała awantura, także międzynarodowa wynika właśnie z tego.
I rzeczywiście, międzynarodowy oddźwięk działań PiS i kolejnych nowelizacji ustawy o TK był potężny: od procedury ochrony demokracji wszczętej w styczniu 2016 przez Komisję Europejską, przez werdykt Komisji Weneckiej, aż po napomnienie ze strony prezydenta USA, który podczas szczytu NATO wyraził zaniepokojenie z powodu „pewnych działań rządu i impasu wokół polskiego Trybunału".
Parlament Europejski przyjął rezolucję na temat sytuacji w Polsce, w której ocenił, że „paraliż Trybunału zagraża demokracji, prawom podstawowym oraz rządom prawa". Odpowiedziała na to premier Beata Szydło, której zdaniem europarlament dał się wciągnąć w grę polityczną PO, która go ośmiesza i kompromituje.
Od grudnia, po szeregu „naprawczych" nowelizacji przygotowanych przez PiS, zakończeniu kadencji przez prezesa Andrzeja Rzeplińskiego i mianowaniu na to stanowisko wybranej przez PiS Julii Przyłębskiej, która ma pełnię władzy w TK, instytucja ta nie ma mocy, by blokować legislacyjne inicjatywy partii rządzącej.
Wolne media. Hasło używane przez opozycję i przedstawicieli mediów w związku z kryzysem parlamentarnym z grudnia. Marszałek Marek Kuchciński przedstawił w listopadzie projekt radykalnego ograniczenia dostępu dziennikarzy do pomieszczeń Sejmu i Senatu, a zarazem do parlamentarzystów. Nie odpowiedział na próby negocjacji ze strony środowiska medialnego i redaktorów naczelnych, nie uznał argumentów, że ogranicza to dostęp opinii publicznej do wiedzy o pracy parlamentu.
Podczas kryzysu parlamentarnego inicjatywę przejął marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Zorganizował dwa spotkania z mediami, w wyniku których zapowiedziano wycofanie się z planowanych zmian. Ale trudności w pracy dziennikarzy się nie zakończyły. Nadal nie można wchodzić do Sejmu na przepustki jednorazowe, zamknięta jest też galeria nad salą plenarną.
Zgromadzenia publiczne i cykliczne. Zgodnie z nowelizacją przygotowaną przez PiS do ustawy o zgromadzeniach wprowadzono możliwość otrzymania trzyletniej zgody na cykliczne ich organizowanie. Określono także minimalną odległość między demonstracjami – 100 metrów – i zakazano przeprowadzania konkurencyjnych manifestacji w tym samym miejscu. Daje to m.in. możliwość przeprowadzania obchodów każdej miesięcznicy smoleńskiej bez zakłóceń ze strony kontrmanifestantów.
PiS pierwotnie chciało także wprowadzić pierwszeństwo dla władz publicznych i kościołów w organizowaniu zgromadzeń publicznych. Po fali krytyki, m.in. ze strony Sądu Najwyższego, w Senacie PiS wycofało się z tego pomysłu.