Rzeczpospolita: Jak odbiera Pan list swoich kolegów i krytykę pod Pana adresem?
Borys Budka: Miałem wrażenie, że to oświadczenie polityków PiS. Było oparte wyłącznie na przekazie formułowanym przez media prorządowe, które zmanipulowały moją wypowiedź. Pominięto najbardziej wyrazisty fragment, w którym podkreślam, że jestem ostatnią osobą, która chciałaby unijnych sankcji dla Polski.
Na czym ta narracja miałaby polegać?
Wyrywa się z kontekstu moje wypowiedzi. Tłumaczyłem, że naruszenie zasady praworządności, czyli polityczne podporządkowanie sądów, jest sprzeczne z regulacjami UE. To wszystko może brać się z braku wiedzy obu senatorów. Niestety nie uczestniczyli w batalii parlamentarnej i nie brali udziału w głosowaniach nad tymi ustawami. Być może dlatego nie rozumieją, o czym rozmawiałem z "Die Zeit" i dlaczego te ustawy są niekonstytucyjne.
Czy senatorowie kontaktowali się z Panem wcześniej?