We wtorek Naczelny Sąd Administracyjny uwzględnił skargę kasacyjną fiskusa, który spierał się z podatnikiem o podatkowe skutki anulowania umowy dożywocia.
Sprawa dotyczyła interpretacji indywidualnej. O jej wydanie wystąpił podatnik, u którego zrodziły się podatkowe dylematy w związku z umową dożywocia. Z wniosku wynikało, że w maju 2017 r. przekazał u notariusza połowę udziału w należącej do niego działce. W zamian za to druga strona umowy zobowiązała się zapewnić mu dożywotnie utrzymanie, tj. przyjąć go jako domownika i dostarczać mu do końca życia tzw. wikt i opierunek, a po śmierci sfinansować pogrzeb.
Czytaj więcej
Firma ani fundusz nie odkupią już mieszkania od seniora. Ale to za mało, by ich w pełni chronić.
Dożywocie miało jednak krótki żywot. Dwa lata od podpisania pierwotnej umowy strony znów udały się do notariusza i oświadczyły, że chcą ją rozwiązać. Tak połowa działki przekazana za dożywotnią opiekę wróciła do wcześniejszego właściciela i ponownie stała się jego własnością. Podatnik wskazał, że kilka tygodni później sprzedał grunt.
I tu pojawił się problem, czy tak szybka sprzedaż nie pociąga za sobą konieczności rozliczenia z fiskusem. Mężczyzna przekonywał, że nie, bo jego zdaniem na skutek oświadczenia o rozwiązaniu umowy dożywocia doszło tylko do zwrotu nieruchomości. A on jest jej właścicielem grubo ponad pięć lat (grunt nabył w 1996 r.), po upływie których, zgodnie z ustawą o PIT, prywatną nieruchomość czy udział w niej można sprzedać już bez podatku.