Gdyby w eurowyborach liczyło się jedynie zdanie mężczyzn, prawicowa Konfederacja dostałaby ponad 7 proc. głosów. Gdyby tylko kobiet – tyle samo dostałaby postępowa Wiosna. Jeśli głosowaliby jedynie młodzi Polacy (18–29 lat), Konfederacja zdobyłaby ponad 18 proc. głosów! A Wiosna prawie 14 proc. I to tu, wśród najmłodszych wyborców, najlepiej widać różnice poglądów między kobietami i mężczyznami.
Co prawda młodzi w zdecydowanej większości pozostali w domach, zresztą jak co wybory, ale z przeprowadzonego tuż przed głosowaniem sondażu firmy Kantar wyziera przepaść dzieląca młode Polki i młodych Polaków. Niemal co trzeci mężczyzna w wieku 18–34 lat przyznał, że najchętniej głosowałby na Konfederację, drugie pod względem wskazań było Prawo i Sprawiedliwość. Za to niemal co trzeciej młodej kobiecie najbliżej było do Wiosny, nieco dalej do Koalicji Europejskiej. Prawicowej Konfederacji panie, oględnie mówiąc, raczej nie darzyły estymą.
Oczywiście, młodzież zawsze głosowała trochę inaczej niż starsi. Socjolodzy mówią o jej naturalnej skłonności do buntu i sprzeciwu, ale dlaczego młodzi mężczyźni uciekają w jedną skrajność, a młode Polki w drugą? I dlaczego są to obozy tak wrogo do siebie nastawione? Przy czym różnice polityczne to tylko jeden z symptomów głębszych przemian – społecznych i tożsamościowych. Kobietom i mężczyznom trudno dziś nawiązywać trwałe relacje, żyjemy coraz bardziej obok siebie.
Rolnik szuka żony
Dziś to kobiety są w ofensywie, są wręcz „beneficjentkami zmian, które dokonują się zwłaszcza w sferze ekonomii, polityki i obyczajowości" – jak twierdzi dr Małgorzata Stefanowicz, ekspertka ds. społecznych Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Więcej – kobiety są motorem społecznego postępu.
– Panie dostały zielone światło do samorealizacji i to właściwie w każdej dziedzinie. Dbają o swój awans społeczny, dokształcają się, są coraz bardziej otwarte i wymagające, także w sprawach intymnych – mówi „Plusowi Minusowi" prof. Zbigniew Lew-Starowicz, psychiatra, psychoterapeuta i seksuolog. – Już w spisie powszechnym z 2011 roku kobiety przeważały wśród osób z wyższym i średnim wykształceniem. Dziś stanowią ok. 65 proc. absolwentów uczelni, a jeszcze wyższy odsetek mamy na studiach podyplomowych – wylicza prof. Małgorzata Fuszara, dyrektorka Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, była pełnomocniczka rządu do spraw równego traktowania. Wystarczy dodać, że pod koniec PRL wykształcenie wyższe miało 4 proc. pań i 5 proc. młodych panów, a dzisiaj odpowiednio 52 i 33 proc.