Zostawiając rolę zastępczą na boku, ciągle będę się upierał, że Kościół za mało mówi o nieprawidłowościach w polityce. Za rzadko przypominacie politykom nauczanie Kościoła. Czasem słyszę, że to milczenie wynika z roztropności.
Ma pan na myśli tak zwane roztropne milczenie. Wydaje mi się, że taka postawa może prowadzić do zaniku wymiaru prorockiego w działalności Kościoła. Nauczanie Kościoła zawsze będzie przez pewne grupy instrumentalnie traktowane, ale to nie jest argument za tym, byśmy naszego nauczania nie upowszechniali. Jeśli ktoś nasze słowa potraktuje instrumentalnie, to powinniśmy zabrać głos i się temu sprzeciwić. Ale milczeć z obawy, że ktoś nasze słowa wykorzysta po swojemu lub źle zrozumie? Musielibyśmy całe nauczanie Kościoła – nie tylko w kwestii społecznej – zawiesić na kołku.
To dlaczego biskupi w różnych sprawach politycznych milczeli?
Bo za dużo jest w Kościele świata, a za mało Kościoła, którego życzył sobie Pan Jezus. Papież Franciszek mówi, że żyjemy światową duchowością. Mamy też bardzo często związane ręce. Niektórzy z nas tłumaczą to tak: „Uważajmy, nie wygłaszajmy skrajnych opinii, nie mówmy całej prawdy, bo to zostanie pokazane tak, jakbyśmy byli przeciwnikami władzy, a zwolennikami opozycji". Jest także w nas, biskupach, lęk przed byciem prorokiem. W skrajnych przypadkach może prowadzić do zniewolenia i osłabienia wymiaru prorockiego naszej działalności. A on jest niezbędny.
Jan Paweł II mówił, że funkcja krytyczna nie jest w Kościele najważniejsza.
Tak. Na pierwszym planie stawiał pozytywne przepowiadanie, pozytywne formowanie człowieka, jego intelektu i serca. Ale nie możemy się odżegnywać od krytykowania. Nie możemy mieć kompleksów. Kościół nie może nie denuncjować grzechu i błędów, ale nie powinien też prawdy narzucać. I dlatego ważne jest pozytywne przepowiadanie i formacja.
Co wiąże biskupom ręce i zamyka usta?
Pewnie przyczyny są różne. Może niepokój związany z tym, że krytyka rządzących, którzy w swojej wizji człowieka, społeczeństwa, ochrony życia, troski o biednych są bliżsi nauczaniu Kościoła, zostanie odebrana jako poparcie dla tych, którzy są nieco dalej od tego nauczania.
Wychodzi na to, że próbujecie przeczekać...
Właśnie. Ale działając w ten sposób, rezygnujemy z realizacji swojej misji. Przecież istotą chrześcijaństwa są relacje między ludźmi i między człowiekiem a Zbawicielem. Autentyzm wiary w wymiarze relacyjnym objawia się przez miłość. Papież mówi, że każdy wypełnia miłość taką treścią, jaką chce, ale wskazuje też dwa wymiary miłości. Wymiar mikro to relacje ludzi w małych grupach społecznych, poczynając od rodziny. Ale są też relacje makro, nie mniej szlachetne, a w pewnym sensie bardziej wymagające. To troska o dobro wspólne. Chodzi o takie zorganizowanie relacji międzyludzkich, żeby każdy człowiek, ale też wszystkie środowiska mogły się bez większych przeszkód integralnie rozwijać. Takie jest nauczanie Kościoła, ale my za mało o tym mówimy. Często powtarza się z uśmieszkiem, że nauka społeczna Kościoła to jest jedna z jego najpilniej strzeżonych tajemnic. Wielu księży związanych naukowo z tą dziedziną uciekło w politologię. Siedzimy cicho. Chyba się przestraszyliśmy, że kiedy będziemy głosić społeczne idee Kościoła, to nam zarzucą, że mieszamy się do polityki. A papież każe nie odpuszczać i sam daje przykład. Chociaż niektórzy go krytykują, mówiąc, że zajmuje się sprawami doczesnymi, gospodarką, polityką, ekologią, zamiast mówić o Jezusie czy Duchu Świętym.
Ale przecież nie on jeden podejmuje w swoim nauczaniu kwestie społeczne. Zajmowali się tym tematem i Jan Paweł II, i Benedykt XVI. Wielkie encykliki wyszły spod ręki Pawła VI czy Jana XXIII. A sama nauka społeczna ma już ponad sto lat.
To się rozpoczęło rzeczywiście od Leona XIII i jego encykliki „Rerum novarum" z 1891 roku, poświęconej robotnikom przemysłowym. Potem powstawały kolejne dokumenty. Ale nauczanie społeczne Kościoła wypływa bezpośrednio z Ewangelii, a potem zostało rozwinięte przez ojców Kościoła i wielu wybitnych teologów. Pojawiały się odrębne szkoły, nie możemy o tym zapomnieć. Zasada pomocniczości ma swoje źródło w Starym Testamencie. To jest mądrość narodu pierwszego wybrania. I dzięki Bogu, że tę mądrość przejęło chrześcijaństwo.
Fragment wywiadu rzeki Tomasza Krzyżaka z bp. Piotrem Jareckim „Obudzić proroków. Rozmowy o Kościele, polityce i życiu w prawdzie", która ukazała się nakładem Wydawnictwa WAM
Tytuł pochodzi od redakcji