W tej sprawie walka toczy się także o język. Politycy Platformy Obywatelskiej upierają się, że to, co zaproponował 18 lutego zarząd ich partii, nie jest „aborcją na życzenie". Kłócą się o to z dziennikarzami. Przewodniczący PO Borys Budka poświęca temu „rozróżnieniu" kolejne tyrady, choć trudno z nich wychwycić argumenty. Nie mają jednak racji. To jest aborcja na życzenie. Obowiązek konsultacji z lekarzem (skądinąd oczywisty) i z psychologiem niczego nie ogranicza. Bo przesądza wyłącznie decyzja kobiety, a jedynym ograniczeniem jest czas ciąży. To całkowite spełnienie żądań Strajku Kobiet przy jednoczesnym uznaniu, że aborcyjnego „kompromisu" już nie ma.
Konserwatystów jak na lekarstwo
Jednocześnie politycy PO z Borysem Budką na czele mają rację taktyczną. Takie zabawy słowami się opłacają. Widać to po kolejnych sondażach dotyczących stosunku Polaków do aborcji, które miały różne wyniki w zależności od treści pytań. Czyli od doboru słów właśnie. Wystarczy zamachać formułką „aborcja z przyczyn społecznych", aby wielu działaczy partii i wyborców poczuło się uspokojonych. Choć przecież nikt owych przyczyn, po zaaplikowaniu prawnej konstrukcji proponowanej przez PO, nie będzie weryfikował.
Wątły spór w PO i jej okolicach się jednak pojawił. Roman Giertych rytualnie przestrzegł przed marszem Platformy w lewo, dodając, że zadowolony może być z tego tylko Jarosław Kaczyński. To stała formułka dawnego lidera Ligi Polskich Rodzin, a dziś politycznego celebryty, który pozostał wierny jakimś swoim dawnym przekonaniom (choć nie stara się z nich budować barykady) i z reguły w takich dyskusjach używa argumentacji taktycznej. Niekoniecznie zresztą uzasadnionej, a na pewno niedowiedzionej, o czym za chwilę.
Głos zabrał także poprzednik Budki na stanowisku przewodniczącego Platformy, Grzegorz Schetyna. Zakwestionował formę zajęcia stanowiska PO w sprawie aborcji przez zarząd, a nie przez radę krajową. Zasugerował też, że koniec dawnego, kompromisowego kształtu Platformy niekoniecznie jest rzeczą pożądaną. Wcześniej Schetyna dociskany przez dziennikarkę Polsatu odżegnywał się od „aborcji na życzenie".