Bo wino to przecież cała fascynująca historia, która za nim stoi, zakonnicy uczący je robić, pomyleni władcy i ich zamki, to świetni ludzie, z którymi zresztą chwilowo i tak nie możemy się spotykać. Ale możemy pić niebanalne wina. Jak? Choćby Elcatador.pl – dziś druga część jego oferty – pomoże, skontaktujcie się. A na ile wycenilibyście państwo oryginalne i smaczne wino? 40 zł podejdzie? No to się cieszę. OK, Via Terra Blanc to biała garnacha (Francuzi powiedzieliby: grenache), czyli nieprzesadnie oryginalnie, ale za to z ciekawej, górzystej, katalońskiej denominacji (miejsce powstania wina ze swoimi przepisami) Terra Alta. Ładny bukiet, w ustach anyż dominuje nad brzoskwinią i morelą. No ludzie, czyż to może być złe?
Albo Artuke – jeszcze Rioja, ale ze wzgórz nad wijącą się Ebro, z Krainy Basków. Szczepy też państwo znają, bo to tempranillo z małą domieszką viury, ale słyszeliście o tradycyjnym sposobie robienia win, gdy fermentuje się całą kiść winogron? Po co? Ano dla smaku. Wyciska się je później i skutek jest kapitalny – szaleństwo świeżych owoców i w bukiecie, i w ustach. Jest to tak radosne, bezpośrednie, urocze wino, że aż nieprzyzwoite w tych parszywych czasach. Jedyną wadą Artuke jest niewielka pojemność butelki, bo cóż to jest 0,75 litra przy takiej frajdzie?
Jeszcze wam mało oryginalności? To kolejna niewielka denominacja katalońska (Conca de Barbera) i nieznany poza nią szczep – trepat. Efekt? Ciut poważniej niż w Artuke, w bukiecie renklody, te czerwone śliwki, których nazwy nie pamiętam, i woda różana, w ustach dochodzi jeszcze wiśniowy kompot. Pić i tyle. Trzy bardzo fajne wina po 40 zł? Jak dla mnie bomba.