Mieszkając w Krakowie, łatwo można zapomnieć, dlaczego właśnie gołąb. Ba, dość szybko zaczyna się podejrzewać, że przedstawianie Ducha Świętego w postaci tego latającego szczura jest właśnie jednym z grzechów przeciwko trzeciej osobie Trójcy Świętej, które – jak grozi Ewangelia – nigdy nie mają być przebaczone. Ale za każdym przelotem nad moją głowę śnieżnobiałej szumiącej chmury zaczynam to rozumieć. Poza jednym szczegółem. Duch tchnie, gdzie chce, one znają tylko jedną drogę i cel. Ta sama pora, w zależności od miesiąca chwila przed lub po zachodzie słońca, jest tą, w której my również zgodnie wzbijamy się do lotu. To już może nie być telewizja, żaden z głównych serwisów informacyjnych, ale pora i funkcja pozostaję te same. Do tego nas przyzwyczajono – w porze kolacji chcemy się czegoś dowiedzieć o wydarzeniach mijającego dnia. Tak jak ptaki zostały stworzone do latania, tak my do rozumienia. Nic więc dziwnego, że próbujemy jak najszybciej nadrobić stracony czas. Kiedy tylko uchylają się drzwi klatki obowiązków i ról, wzbijamy się w powietrze. Lot nie trwa zbyt długo, ale z jego wysokości widać co trzeba. Trump, Chiny, respiratory. Dzienny raport zakażeń, ognie nad Górskim Karabachem, Lewandowski znowu strzelił. Nikt nie musi nawoływać, twój umysł jest już syty ruchu, wykonał swoje okrążenie. Przecież przyszedł tu tylko po to, żeby co do pewnych spraw się upewnić.
Wiesz, że niebezpiecznie jest się oddalać. Poza tym po co, wiesz już wszystko, możesz wracać do siebie. Informacja trzyma myśl na krótkim łańcuchu. Nie można z nią dyskutować, bo nie po to została przecież podana. Przyjmij albo odrzuć, dopuść do siebie albo nie, nie ma tu za bardzo o czym rozmawiać. Tylko że lot i myśl, które kończą się w punkcie wyjścia, nie zasługują na swoje miano.
Proszę spróbować małego eksperymentu. Na pohybel gołębiarzom zbiorowych wyobraźni przestać śledzić i dowiadywać się. Nie zredukować ilość przyjmowanych informacji, ale kompletnie się od nich odciąć. Przejść informacyjny detoks. Zamiast tego każdego wieczora w porze kolacji dowiedzieć się o jednej z tych rzeczy, które nie wydarzyły się nie tylko tego dnia, ale nigdy. A jednak są z nami od zawsze. Proszę na jakiś czas zastąpić serwisy informacyjne mitami, baśniami i tragediami. Facebooka – Sofoklesem, Piotra Kraśkę – Hansem Christianem Andersenem. Naprawdę wydaje się Państwu, że będziecie wówczas rozumieli mniej z tego, co dzieje się dokoła?
Owszem, na początku ręce będę się lekko trzęsły i świerzbiły. Około drugiego dnia pojawią się objawy zespołu abstynencyjnego, delirium tremens może skutkować halucynacjami i nadpobudliwością. Ale mimo wszystko warto spróbować. Narkotyk informacji, jak każda substancja psychoaktywna, daje poczucie wolności, którego sztuczność i fałsz widać tylko z zewnątrz. Spoza stada i uzależnienia, które w tym akurat przypadku są tym samym. Nie będzie łatwo, na pewno. Ale wyobraźcie sobie państwo zaskoczenie i bezsilność gołębiarza, który wieczorem będzie przeliczać zawartość klatek i stwierdzi brak kilku, a choćby jednej sztuki. Jego spokój i pewność siebie już nigdy nie będą takie jak wcześniej. Niech ta satysfakcja będzie wsparciem w chwili próby.