„Romance”: Wasz nowy ulubiony album

Wśród 11 piosenek na „Romance”, czwartej płycie irlandzkiego zespołu Fontaines D.C., próżno szukać słabej pozycji.

Publikacja: 27.09.2024 17:00

„Romance”: Wasz nowy ulubiony album

Foto: Theo Cottle

Członkowie tego irlandzkiego kwintetu poznali się na dublińskim uniwersytecie BIMM, na wydziale muzycznym i tam dziesięć lat temu założyli zespół The Fontaines. Inspiracją dla nazwy była postać „Ojca chrzestnego” – Johnny Fontane, ale z czasem odjęli przedrostek „the”, za to dopisali dwie litery jako hołd dla rodzinnego Dublin City. „Romance” to ich czwarta płyta i wszystko wskazuje na to, że przełomowa. Przenosząca Irlandczyków ze sceny alternatywnej do mainstreamu.

W wywiadzie dla NME Grian Chatten, wokalista, mówił o kulisach powstawania albumu: „Nienawidzę słowa »eksperyment«, nie jestem Frankiem Zappą. »Romance« to wynik muzycznej podróży każdego z nas, nasz najbardziej rozbudowany i pełny album”. I rzeczywiście, nowa płyta Fontaines D.C. brzmi zupełnie inaczej niż trzy poprzednie. Surowe, gitarowe brzmienia ustąpiły miejsca dużo bogatszym aranżacjom oraz syntezatorom, do czego przyłożył rękę nowy producent James Ford, odpowiedzialny też za ostatnie płyty Depeche Mode, Pet Shop Boys, Blur czy Arctic Monkeys.

„Romance” otwiera utwór tytułowy, w którym grana na gitarze basowej melodia przypomina nieco początek „Enter Sandman” Metalliki, a chwilę później dołączają do niej dźwięki pozytywki tworzące wraz z delikatnie śpiewającym Chattenem bajkowy klimat. Pryska on jednak kilkadziesiąt sekund później wraz z niskimi dźwiękami instrumentów dętych, gitarowymi piskami i elektronicznym szumem.

Czytaj więcej

„Rush!”: Eurowizja to nie zawsze szmira

Ta krótka kompozycja stanowi doskonały wstęp dla „Starbustera”, pierwszego singla promującego płytę i doskonale oddającego nowy styl Fontaines D.C. Ten chaotyczny utwór nawiązuje do ataku paniki, którego doświadczył w metrze lider zespołu. Towarzysząca mu burza myśli mocno wybrzmiewa zarówno w warstwie tekstowej, jak i muzycznej. W ciągu niecałych czterech minut nastrój piosenki zmienia się kilkakrotnie. Słyszymy tu echa twórczości zarówno wczesnego Kasabian, jak i Beatlesów z czasów „Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band”. Największe, piorunujące wręcz wrażenie robi jednak odgłos desperackiego wdechu kończący każdy wers refrenu. Ów genialny w swojej prostocie pomysł zarejestrowania na taśmie czynności niezbędnej do życia pojawia się również w „Here’s the Thing”. To drugi singiel z płyty, ale zupełnie inny niż poprzednik. Zimnofalowa zwrotka napędzana przez bas przypomina Joy Division, natomiast wysoko zaśpiewany w dwugłosie refren pełny jest gitarowego jazgotu. Gdzieś w pamięci miga charakterystyczne brzmienie grupy Klaxons, której płytę „Myths of the Near Future” wyprodukował nie kto inny jak obecny producent Fontaines D.C. Podobne nawiązania słychać w „Desire”, wielopłaszczyznowej balladzie opowiadającej o pragnieniu wyrwania się ze schematu. Za to w „Death Kink” znajdujemy muzyczne odniesienia do Pixies.

Przebojowy „In the Modern World” można czytać jako grę z pytaniem zadanym przez Bradleya Coopera w piosence „Shallow” do filmu „Narodziny gwiazdy”. Cooper śpiewał: „Powiedz mi, dziewczyno, jesteś szczęśliwa w tych nowych czasach?”, na co wokalista Fontaines D.C. odśpiewuje, że „w nowoczesnym świecie odczuwa niewiele, ale nie czuje się źle”.

Wśród 11 piosenek na „Romance” próżno szukać słabej pozycji. Utwory są zróżnicowane, raz wprawiają w stan czujności, potem niemal kołyszą do snu. W wieńczącej dzieło „Favourite” wielokrotnie słyszymy słowa „you’ve been my favourite for a long time”. Jestem przekonany, iż ta płyta stanie się ulubioną dla wielu osób na długi czas, a o Fontaines D.C. jeszcze długo będzie głośno. Mocny kandydat na muzyczny album roku.

Członkowie tego irlandzkiego kwintetu poznali się na dublińskim uniwersytecie BIMM, na wydziale muzycznym i tam dziesięć lat temu założyli zespół The Fontaines. Inspiracją dla nazwy była postać „Ojca chrzestnego” – Johnny Fontane, ale z czasem odjęli przedrostek „the”, za to dopisali dwie litery jako hołd dla rodzinnego Dublin City. „Romance” to ich czwarta płyta i wszystko wskazuje na to, że przełomowa. Przenosząca Irlandczyków ze sceny alternatywnej do mainstreamu.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich