Kataryna: Roman Giertych wciąż się wije, ale uśmiechnięta Polska stoi za nim murem

Wojciech Czuchnowski: „Dla projektu rozliczeń z państwem PiS zawieszenie Giertycha jest fatalne. Stąd dzika radość PiS-owców, symetrystów i dziennikarzełków »czwartej pseudowładzy«. To pokazuje jak poważnym Giertych jest dla nich zagrożeniem”.

Publikacja: 26.07.2024 10:00

Kataryna: Roman Giertych wciąż się wije, ale uśmiechnięta Polska stoi za nim murem

Foto: PAP/Rafał Guz

Dziennikarz „Gazety Wyborczej” jest bardzo naiwny, sądząc, że zawieszenie Romana Giertycha w Klubie KO za zbojkotowanie głosowania w sprawie aborcji to na serio było. Donald Tusk nie miał co prawda wielkiego wyboru, bo musiał gdzieś uciec przed gniewem ludu, któremu przed wyborami obiecał aborcyjne Niderlandy i nie dowiózł ich tak samo, jak nie dowozi innych obietnic z długiej listy życzeń, ale przecież akurat Giertycha nie miał zamiaru skrzywdzić. Co się zawiesiło, można odwiesić. I nastąpi to pewnie szybciej, niż minie okres wypowiedzenia zdymisjonowanemu za to samo wiceministrowi Sługockiemu, który akurat za aborcją by zagłosował, tylko fizycznie nie mógł, bo był w zagranicznej podróży służbowej.

Czytaj więcej

Kataryna: 35 lat kupionej wolności

Zamazywanie brunatnej przeszłości Romana Giertycha

Troska dziennikarza o los polityka władzy jest zatem zbędna, choć wzruszająca i wiele mówiąca o medialnych sojusznikach uśmiechniętej władzy. Przez ostatnie lata zrobili wszystko, żeby Giertychowi zapomnieć jego brunatną przeszłość, przez ostatnie miesiące robią jeszcze więcej, żeby nie musieć go oceniać według takich samych kryteriów, jakie stosują wobec innych polityków. Łatwiej być w chórze z krytykami PSL-u, który – w przeciwieństwie do Koalicji Obywatelskiej – nikomu aborcji nie obiecywał, niż skrytykować pupila premiera, gdy ten tegoż premiera skompromitował po raz trzeci w dość krótkim czasie.

Gdy się wdzięczył o miejsce na liście, obiecał Tuskowi kwity na Kaczyńskiego. Do dzisiaj czekamy. Gdy w kwietniu nie przyszedł na głosowanie w sprawie aborcji, obiecał Tuskowi przedstawienie ważnych powodów, które go zatrzymały. Do dzisiaj ich nie znamy, choć miały być „w ciągu tygodnia”. 

Gdy się wdzięczył o miejsce na liście, obiecał Tuskowi kwity na Kaczyńskiego. Do dzisiaj czekamy. Gdy w kwietniu nie przyszedł na głosowanie w sprawie aborcji, obiecał Tuskowi przedstawienie ważnych powodów, które go zatrzymały. Do dzisiaj ich nie znamy, choć miały być „w ciągu tygodnia”. Ostatnie głosowanie to już tylko wisienka na torcie, ale też ważny gest w kierunku premiera, bo tym razem Giertych nie wysilił się nawet na jakieś lipne alibi. Przyszedł, był, ale uznał, że akurat on nic nie musi, a w szczególności – nie musi dotrzymywać złożonej Tuskowi i elektoratowi obietnicy. I wiecie co? Prawdopodobnie ma rację. Bo nawet publicznie upokorzony Tusk swojego Giertycha – również publicznie – broni.

Gdybym była podejrzliwa, zaczęłabym w tej lojalności Tuska wobec najbardziej nielojalnego polityka swojego obozu dopatrywać się czegoś w rodzaju syndromu sztokholmskiego albo równie silnego uzależnienia o tajemniczym charakterze. Giertych jest jedyną do tej pory osobą, która może Tuskowi bezkarnie pokazać środkowy palec. I nie da się tego wytłumaczyć wyłącznie zasługami w ściganiu PiS-owców. Tak sobie może to racjonalizować tylko ktoś, kto bardzo chciałby zobaczyć w tej dziwnej relacji jakiś pożytek publiczny. Ktoś, kto nie pamięta, jak opisywała Giertycha jego własna gazeta.

Dziennikarz „Gazety Wyborczej” jest bardzo naiwny, sądząc, że zawieszenie Romana Giertycha w Klubie KO za zbojkotowanie głosowania w sprawie aborcji to na serio było. Donald Tusk nie miał co prawda wielkiego wyboru, bo musiał gdzieś uciec przed gniewem ludu, któremu przed wyborami obiecał aborcyjne Niderlandy i nie dowiózł ich tak samo, jak nie dowozi innych obietnic z długiej listy życzeń, ale przecież akurat Giertycha nie miał zamiaru skrzywdzić. Co się zawiesiło, można odwiesić. I nastąpi to pewnie szybciej, niż minie okres wypowiedzenia zdymisjonowanemu za to samo wiceministrowi Sługockiemu, który akurat za aborcją by zagłosował, tylko fizycznie nie mógł, bo był w zagranicznej podróży służbowej.

Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi