Edward Redliński, nim zdecydował się na pisarstwo, studiował i na politechnice, i na uniwersytecie. Po ukończeniu politechniki mógł zostać geodetą lub kartografem, ale pomyślał o studium dziennikarskim Uniwersytetu Warszawskiego. Nigdy nie ukrywał, że solidny warsztat pisarski dało mu właśnie dziennikarstwo.
Urodzony w 1940 r. na Podlasiu zaczynał pracę dziennikarską w miejscowej „Gazecie Białostockiej”, która w latach PRL była taką łagodniejszą, bo regionalną, „Trybuną Ludu”. Mimo słynnego hasła o „proletariuszach” umieszczanego tuż pod logo, gwarantowała mu względne poczucie swobody. Podobnie było z pracą w radiu. O tym, że może być inaczej, przekonał się, współpracując z warszawskim tygodnikiem „Kultura”. Kiedy w jednym z reportaży skrytykował miejscowe władze partyjne, natychmiast usunięto go z zespołu.
Czytaj więcej
Jerzy Stuhr był aktorem i reżyserem totalnym. Dzień przed śmiercią ukończył swą biografię i wysłał do wydawnictwa, a wcześniej, czując, że traci siły, postanowił w teatrze pożegnać się z aktorstwem i z widzami.
Twórczość Redlińskiego wymykała się łatwym klasyfikacjom. Na początku zaliczano go do tzw. nurtu literatury chłopskiej. Znalazł się zresztą w niezłym towarzystwie, bo Wiesława Myśliwskiego i Tadeusza Nowaka. Ta jego wieś nigdy nie była „sielska, anielska”, wystarczy wspomnieć „Listy z Rabarbaru”. Opowiadania realistyczne, czasem nawet dość brutalne. Te opowieści konfrontujące wiejską mentalność z rzeczywistością przyjmą z czasem formę groteski. Najlepszym tego dowodem jest słynna „Konopielka”, która do dziś pozostaje jego znakiem rozpoznawczym. Także, a może przede wszystkim dzięki niezwykłej ekranizacji Witolda Leszczyńskiego z 1982 r. Oto w zapadłej wsi, gdzieś na Białostocczyźnie, uporządkowane życie młodego niepiśmiennego chłopa, Kaziuka, burzy pojawienie się w chałupie wędrownego dziada, nauczycielki i prelegenta z miasta, który wytyka rodzinie brak higieny, zabobonność i zacofanie. Od tej pory w spokojnym dotąd domu Kaziuków nic już nie będzie tak jak dawniej. Prof. Aleksander Fiut, wybitny znawca m.in. Gombrowicza i Miłosza, zwrócił uwagę, że gwara kresowa, jaką posługują się bohaterowie „Konopielki”, dąży do stylistycznej autokompromitacji. A zastosowana przez Redlińskiego groteskowość jest bliska Gombrowiczowskiej obecnej choćby w „Transatlantyku”.