Arkadiusz Muś: Golf to sport nie tylko dla bogaczy

Jestem zdumiony, że panuje u nas taka golfowa nędza. Przecież to jest sport skrojony na miarę psychiki i temperamentu Polaków. Każdy gra indywidualnie. Odpowiada za siebie. A my przecież kochamy postępować według własnych zamiarów, chcemy być zawsze panami sytuacji. W golfie możemy nimi być - mówi Arkadiusz Muś, promotor golfa w Polsce.

Publikacja: 12.07.2024 17:00

Arkadiusz Muś: Golf to sport nie tylko dla bogaczy

Foto: mat.pras.

Plus Minus: Powinienem z panem rozmawiać, stojąc na baczność, taka przepaść w golfowej hierarchii nas dzieli. Pan ma handicap 3, ja kiedyś miałem 16, a to jest różnica jak między generałem i podporucznikiem. Może zacznijmy od tego handicapu, bo to przedziwna konstrukcja.

Bardzo szlachetna i piękna. Golf zresztą w każdym aspekcie jest taki, a system handicapów stanowi tego fundament. Otóż klasyczne pole golfowe ma 18 dołków, w których trzeba umieścić piłeczkę uderzaną różnymi kijami. Zwykle dla przejścia całego pola norma wynosi 72 uderzenia. To jest limit dla zawodników. Słabsi gracze mają limity wyższe. Generalna zasada jest taka: im lepiej grasz, tym bardziej obniża się handicap. Rośnie wtedy, kiedy grasz gorzej. Takie jest założenie golfowych zasad fair play.

To tak jakby Iga Świątek w każdym gemie oddawała przeciwniczce dwie piłki i zaczynała nie od stanu 0:0, tylko od 0:30. Nie ma żadnych prób uproszczenia tych reguł?

Jeszcze nikomu chyba to do głowy nie przyszło. Piękno golfa polega na tym, że jest to sport, który od stuleci kieruje się żelaznymi zasadami spisanymi w książce „Rules of Golf”.

Brzmi to jak wyidealizowana misja polityka czy wizja marzyciela biznesowego…

Gdyby polityka i biznes kierowały się takimi zasadami, żylibyśmy w raju. Golf je ustalił i utrzymuje. Dlatego wiele milionów ludzi na świecie z takim przekonaniem i radością go uprawia.

Golfiści w Polsce często słyszą kwaśne uwagi typu: „golf jest zajęciem dla starszych panów, którzy pochodzą po trawie, a później znikają w domu klubowym na whisky i cygara”, „nudna gra, nic się nie dzieje”, „trzeba by mieć dużo czasu i pieniędzy – normalnych ludzi na to nie stać”. Co na to można odpowiedzieć?

Zacznę od ostatniej – sprawy kosztów uprawiania golfa. Każda dyscyplina sportu wymaga wydatków, nawet na jogging trzeba kupić porządne buty, jakiś strój, przydałby się też zegarek mierzący puls. Golf jest sportem dla wszystkich. Dobrym przykładem jest potęga golfowa USA. Tam są kluby golfowe, w których wpisowe przekracza milion dolarów, ale też mnóstwo ogólnodostępnych pól lub takich, gdzie za grę płaci się nominalne 10 czy 15 dolarów.

Wydatki na sprzęt golfowy nie są wielkie. Buty kosztują od 180 zł, strój (spodnie, koszulka, bluza) niewiele więcej. Komplet kijów golfowych to wydatek od 1700 zł, ale można je wypożyczyć lub kupić na początek mniejszy zestaw. Inne koszty: 40 piłek do treningu 15–35 zł, oplata za grę (dziewięć dołków) ok. 150 zł, za lekcję z trenerem 100–500 złotych. Niewiele, jeśli porównać to z późniejszymi emocjami i korzyściami: czynny odpoczynek, zdrowie, miłe towarzystwo, poczucie świetnie spędzonego czasu.

Golf daje atrakcyjne perspektywy dla ludzi młodych. Bo jeśli ktoś zacznie wyróżniać się przy pierwszych krokach, na pewno zostanie dostrzeżony, pomogą mu właściwi ludzie, sfinansują, ułatwią. A amatorzy będą mieli satysfakcję z rosnących osiągnięć. Kandydaci na zawodowców zaczną grać w coraz wyżej notowanych turniejach, a później wypłyną na szerokie wody prestiżowego, elitarnego i doskonale opłacanego golfa profesjonalnego. W tych czasach narastającej samotności golf jest też wspaniałym mechanizmem towarzyskim. Na polu czy w domu klubowym spotyka się wielu ludzi. Mogą różnić się wszystkim; zawodem, pozycją społeczną, pieniędzmi, ale golfowa pasja niweluje te nierówności. Jest o czym rozmawiać, wymieniać się wspomnieniami, w domu klubowym zjeść obiad.

Czytaj więcej

Ameryka nie dała azylu Miłoszowi gejowi

I załatwić wielki interes przy tej okazji…

Są to mity, które ktoś kiedyś puścił w obieg i zdumiewająco długo się utrzymują. Kontrakty podpisuje się w biurach firm czy kancelariach prawnych, nie przy whisky po zakończonej grze. Natomiast jedno jest prawdziwe i ważne. Networking, czyli sieć znajomości, nawet przyjaźni, jakie ludzie o podobnych zainteresowaniach z sobą nawiązują. Czasami rzeczywiście small talk w miłych warunkach jest początkiem czegoś znaczącego, ważnego. W tym pędzącym naprzód świecie, w którym ludzie nie mają dla siebie czasu i komunikują się, klikając w klawiaturę, kilka godzin spędzonych razem na polu golfowym to miło wspominane zdarzenie. Przy kolejnych spotkaniach, także biznesowych, łatwiej jest przyjaźnie rozmawiać. Tworzy się specyficzny, miękki kapitał golfowy. Bardzo cenny i pomocny.

Golf to również gigantyczny biznes wpływający bezpośrednio na rozwój całej gospodarki.

I to jeszcze jak wpływający! Marbella na południu Hiszpanii 50 lat temu była prowincjonalną, małą miejscowością nadmorską, jedną z wielu na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Potem zaczęto tam budować pola golfowe, a dzisiaj jest ich tam ponad 70. W całym pasie od Gibraltaru do Malagi rozwinęła się turystyka. Kwitnie sektor nieruchomości. To jest gigantyczna fabryka pieniędzy dla regionu i Hiszpanii. W tej chwili skutecznie konkurująca z południem Francji. Bo podkreślmy, że golfiści nieustannie podróżują. Gra na coraz innych polach jest dla nich atrakcyjną przygodą. Porównują warunki, kolekcjonują wrażenia, zawierają nowe znajomości, mieszkają w dobrych hotelach, chodzą do dobrych restauracji, robią zakupy. Chętnie wydają pieniądze.

Dzisiaj bardzo troszczymy się o przyrodę, a pola golfowe są enklawami troski o środowisko, oazami zieleni i czystej wody. Wiele pól golfowych ma własne hotele lub budowane wokół osiedla, w których mieszkają golfiści podczas sportowych przyjazdów i które można wynajmować. Duży, elegancki, bardzo ekologiczny biznes, który wszystkim dobrze służy.

No dobrze, a co z tą rzekomą nudą? Na świecie transmisje zawodów golfowych chyba przebijają popularnością wyścigi Formuły 1, a u nas po prostu ich nie ma…

Prawo rynku. Nie ma popytu, nie ma podaży. Żeby fascynować się golfem przed telewizorem trzeba przynajmniej trochę wiedzieć, jakie są reguły i o co w nich chodzi. Ktoś, kto nic nie wie o szachach, ma prawo zasnąć po kwadransie ich oglądania. Curlingu, a jest to dyscyplina olimpijska, też nie ogląda nikt, kto nie wie, o co chodzi w tym dziwnym sporcie. Trzeba po prostu zacząć prezentować golf, wyjaśniać przystępnie i przyjaźnie dla widzów jego historię, zasady, przypominać najważniejszych i najsłynniejszych ludzi świata zakochanych w tym sporcie. Dlatego zapraszam do obejrzenia PGA Tour czy innych mistrzowskich turniejów. Atmosfera wielkiego wydarzenia, mnóstwo entuzjastycznych widoków. Zmaganie gigantów – dżentelmenów z wielkimi pieniędzmi w tle.

Czuje się w tym silne napięcie rywalizacji, bez brutalnej walki. Nie ma gestów złości czy rozpaczy po nieudanym zagraniu, jakie występują gdzie indziej. Nikt nie wali kijem w trawę koło dołka, kiedy piłeczka minie go o milimetry. Nie ma zaciśniętych pięści i groźnych okrzyków. Publiczność oklaskuje efektowne zagrania, ale nigdy nie gwiżdże przy nieudanych. W obu przypadkach uśmiecha się do grających. Widzowie wiedzą, że uczestniczą w twardej rywalizacji najlepszych, toczonej z zachowaniem jasnych przepisów gry, zasad wzajemnego szacunku, etyki i elegancji. Po prostu taki jest golf.

Jeszcze tylko problem „golf – sport lubiany przez bogaczy”. To na pewno jest prawdziwe stwierdzenie, które może odstraszać ludzi średnio zamożnych.

W Polsce ludzi bogatych traktuje się podejrzliwie i nikt ich nie lubi. Politycy prowadzą przeciwko nim swoje krótkowzroczne gierki. Wskutek tego sporo Polaków potępia przedsiębiorców, którzy tworzą to, co jest dla dobrobytu najcenniejsze: miejsca pracy i pieniądze na wszystko. Mam nadzieję, że wkrótce znajdzie się odważny i mądry polityk, który zacznie skutecznie ten absurd zwalczać.

Bogaci ludzie lubią grać w golfa. Miliarderzy nie rzucają kulą, nie uprawiają sportów walki, rzadko grają w ping-ponga i żaden nie skacze na nartach. Natomiast w golfa grają wszyscy bądź prawie wszyscy. Zapisują się do klubów z kolosalnym wpisowym. Takie kluby są zamknięte, z jednym wyjątkiem. Jeśli ktoś odniósł sportowy sukces w golfie na dużą skalę, nie tylko każdy klub chętnie zaprasza taką gwiazdę, ale płaci mu sowicie za pokazową grę. Najlepsi golfiści dostają 300–500 tysięcy dolarów, czyli tyle, ile bierze były prezydent Barack Obama, kiedy przemawia na uroczystej kolacji liderów biznesu.

Golf to gigantyczny biznes, jak też pewna prawidłowość, którą widać w statystykach. Najpopularniejszy jest w krajach dobrze zorganizowanych, potężnych gospodarczo, z silnym i powszechnie stosowanym prawem. Może warto spróbować ustalić jakiś wzór?

Golf jest współtwórcą rozwoju i dobrobytu. To bardzo daleko idące stwierdzenie, ale pewne zestawienia są zaskakujące. Przygotowałem interesujące porównania Polski i innych krajów pod kątem golfa. Jest gorzej, niż się spodziewałem. Dania (sześć razy mniej ludności niż Polska) ma 346 klubów golfowych i 154 tys. grających. Finlandia (trochę mniej mieszkańców od Danii) to 191 klubów golfowych i 157 tys. grających, a PKB na głowę mieszkańca dwa razy większe od polskiego. Załamała mnie Islandia, gdzie klimat dla golfa jest taki sobie, ale na 382 tys. mieszkańców aż 45 tys. gra w golfa i ma do dyspozycji 75 pól, a PKB na jednego Islandczyka jest dwa i pół raza większe niż w Polsce.

Statystyki są nużące, ale pouczające. Na świecie jest ok. 40 tys. pól golfowych i 66,6 mln ludzi systematycznie grających. Rekord bije oczywiście Ameryka z ponad 16 tys. pól. Daleko za nią jest Japonia – ponad 3 tys., dalej Kanada i Wielka Brytania – odpowiednio 2600 i 2200 pól. Sąsiadujące Czechy mają ponad 100 pól golfowych i 60 tys. systematycznie grających. A Czechów jest 3,7 raza mniej niż Polaków, choć PKB na głowę mają od nas wyższe. Polska zaś to 23 pola 18-dołkowe, regularnie gra ok. 7 tys. ludzi.

Zatem golf nie jest tylko dla bogatych. Jednocześnie to na pewno jest „bogaty” sport.

Potrafi zadbać o swoich bohaterów. Życiowy dorobek finansowy najlepszych golfistów jest naprawdę imponujący. Rekord należy do słynnego Tigera Woodsa. Ten 48-latek zarobił dotychczas na golfie 1,1 mld dolarów, a ma ciągle przed sobą spory szmat kariery. Gdziekolwiek się pojawi, każdy jego krok śledzą kamery i oklaskują tysiące ludzi. Inni czołowi gracze zgromadzili majątki po kilkaset milionów dolarów.

Wielkimi turniejami zarządza kilka organizacji, z których każda ma „Tour” w nazwie. Sponsorzy ustawiają się do nich w kolejce, więc pula nagród pierwszych 25 turniejów na liście wynosi od 9 do 25 mln dolarów. Zwycięzcy dostają od 1,5 do 4,5 mln dolarów. Oczywiście znacznie więcej wpływa na ich konto od sponsorów, którzy dzięki gigantycznej widowni telewizyjnej mają silne bodźce do sponsorowania graczy i wydarzeń. Przykładowo – tegoroczna pula nagród słynnego amerykańskiego PGA Tour wynosi 400 mln dolarów.

Amerykańska PGA Tour nie tylko wysoko honoruje zwycięzców, ale dba o wszystkich uczestników turniejów. Ci, którzy nie wchodzą do finału, otrzymują 5000 dolarów zwrotu kosztów. Nie ma chyba jednak zawodowca, który by przy 20–30 turniejach rocznie nie znalazł się kilka razy w finale. Wtedy wypłaty są już bardzo hojne. W tym dobrobycie uczestniczą też caddies, tzn. panowie noszący torby z kijami. Są bardzo ważnym wsparciem zawodnika, zarabiają 1500–3000 dolarów tygodniowo i dodatkowo premie 5–10 proc. nagrody dla gracza.

W 1992 r. uczestniczyliśmy, nie znając się jeszcze wtedy, w wielkim wydarzeniu. Otwierano pierwszy w Polsce klub golfowy Amber Baltic w Międzyzdrojach. Wtedy rozpoczęła się pańska fascynacja golfem, a ja utwierdziłem się w przekonaniu, że i w tej dziedzinie przechodzimy ze Wschodu na Zachód. Obydwaj myśleliśmy, że golf rozwinie się w Polsce błyskawicznie. Myliliśmy się. Czy ma pan jakąś teorię – dlaczego?

Nie mam, chociaż jestem ogromnie zdumiony i nie mniej rozczarowany, że panuje u nas taka golfowa nędza. Przecież to jest sport skrojony na miarę psychiki i temperamentu Polaków. Każdy gra indywidualnie. Odpowiada za siebie. Decyduje o działaniach, które przyniosą lepszy lub gorszy wynik. Ten sport jest grą wymagającą nieustannej obserwacji i analizy warunków pogody, przede wszystkim wiatru, ale także temperatury i wilgotności powietrza. Przy uderzeniach na odległość 150–200 metrów twarda piłeczka zachowuje się jak ministatek powietrzny. Reaguje przede wszystkim na wiatr, ale też na stan powietrza. W suchym i gorącym leci wyżej, więc dalej i bardziej prosto. Wilgoć w powietrzu spowalnia ten ruch, co zmniejsza zasięg. Trzeba też pamiętać o jakości trawy i podłoża na fairwayu [obszar pola golfowego ze skoszoną trawą – red.] po drodze. W pewnych miejscach piłeczka podskakuje i przesuwa się naprzód, w innych spada i zostaje na miejscu. Wszystko trzeba ocenić i wnioski zastosować. A my przecież kochamy postępować według własnych zamiarów, nie lubimy, jak ktoś nam daje jakieś wskazówki, chcemy być zawsze panami sytuacji. W golfie możemy nimi być.

Zamiast jeździć daleko do Międzyzdrojów, wybudował pan Rosa Golf Club w Konopiskach nieopodal Częstochowy. Pole klasy mistrzowskiej, interesujące dla wytrawnych golfistów, ale też i początkujących, którzy mogą tam trenować. Wynajmujecie sprzęt, kije, piłki. Są instruktorzy. Wielki projekt zrealizowany z rozmachem. Idzie jak burza?

Idzie bardzo słabo. Tymczasem ma wyjątkową przyrodę. Zajmuje 80 ha, co jest więcej od światowej średniej 70 ha na pole. Wzniesienia i niewielkie doliny, ponad 14 ha zbiorników wodnych, wiele drzew i krzewów. 18 dołków, 80 stanowisk driving range, 1500 mkw. powierzchni putting green. Świetne warunki dla zawodowców, amatorów i początkujących.

Czytaj więcej

Transhumanizm to podstawowa ideologia współczesnego świata

Skąd się wziął pomysł wybudowania Rosy?

Po pierwszym zetknięciu się z golfem jeździłem w każdej wolnej chwili do Międzyzdrojów, żeby pograć. To było 700 km w jedną stronę. Kiedy kupiłem 100 ha nieużytków w miejscowości Konopiska, chciałem zbudować tam fabrykę. Okazało się, że teren się do tych celów nie nadaje, ale pole golfowe tam można urządzić. Robiliśmy wszystko profesjonalnie, zgodnie z zasadami. Czołowa firma doradcza przygotowała raport, z którego wynikało, że nastąpi dynamiczny rozwój golfa w Polsce. Będzie go uprawiać nie mniej niż 150 tys. ludzi. Powstanie ponad 150 nowych pól golfowych. Konkluzja raportu była jednoznaczna: budowa pola klasy mistrzowskiej jest doskonałą inwestycją z szybkim zwrotem nakładów. Ruszyłem więc po kredyty do banków. Wszyscy byli zachwyceni raportem, wynikami mojej firmy i pomysłem, ale niewielu o golfie cokolwiek słyszało, więc kredytów nie dostałem.

A że nie lubię, jak mi ktoś mówi „nie”, to sfinansowałem całą inwestycję z własnych środków, co było dosyć ryzykowne. Do dzisiaj nie wiem, jak mi się to udało.

Co zawiodło?

Nieustannie analizuję ten temat, zadaję pytania i nie ma na nie żadnej rozsądnej odpowiedzi. Dlaczego Polacy nie grają w golfa? To jest przecież nie tylko sport, ale i wspaniały styl życia. Nie ma żadnej wady, natomiast jest mnóstwo zalet. Miało być 150 pól golfowych, jest 23. Zamiast 150 tys. grających mamy ok. tysiąca i wleczemy się jako maruderzy na samym końcu europejskich klasyfikacji.

Nie mogę się pogodzić z tym, że Polacy, wspaniali ludzie, którzy tyle osiągnęli w ciągu 35 lat, stali się Europejczykami, są podziwiani na świecie, tak stronią od tego sportu. Jest on przecież uosobieniem sukcesu życiowego, mądrości, rozsądku, elegancji bycia i zachowania, troski o własne zdrowie. Jednocześnie ten sukces bardzo ułatwia. Dlaczego z tego nie korzystamy?

Organizowany przez was w Rosie Challenge Tour to wielkie wydarzenie sportowe, jakiego w polskim golfie nie było od kilkunastu lat.

Jednym z pomysłodawców jest mój przyjaciel Łukasz Tomkiewicz, prezes firmy V5 Group, która jest współorganizatorem wydarzenia. W czasie naszych podróży golfowych po świecie zazdrościłem organizatorom takich turniejów. Są świetną promocją kraju i samego golfa. Przez wiele lat nie było u nas jednak atmosfery, żeby spróbować taki turniej zorganizować. Ostatnie sukcesy Adriana Meronka zwiększyły natomiast zainteresowanie golfem w Polsce, więc postanowiliśmy to wykorzystać. Chcemy wejść do wielkiego golfa. Tam jest miejsce Polski.

Na świecie jest kilka cyklów wielkich turniejów, z których najbardziej prestiżowy jest amerykański PGA Tour. Wydarzenia te są odpowiednikiem wielkoszlemowych turniejów tenisowych. Nieco poniżej w rankingach jest Challenge Tour, który mogę określić jako przedsionek do najwyższego piętra golfowego wyczynu. Taki turniej powinien pobudzić zainteresowanie golfem w Polsce. Cała organizacja turnieju na Rosa Golf Club będzie kosztować 500–550 tys. euro, a pula nagród dla zawodników zamknie się kwotą 270 tys. euro.

Bardzo pochlebnie wypowiadał się o tej inicjatywie dyrektor Challenge Tour James Hodges. Jak wyglądają główne punkty organizacyjne?

Rosa Challenge Tour rozegrane zostanie w dniach 29 sierpnia – 1 września. Będzie to jedno z 29 tegorocznych spotkań w tej serii. Poprzedzą go turnieje eliminacyjne, w których stawką będą dzikie karty – pięć miejsc, w tym jedno zagwarantowane dla polskiego zawodnika. Prawo udziału w Rosa Challenge Tour otrzyma także najlepszy polski junior. Przed szansą gry na Rosie stoją wyróżniający się zawodnicy pro: Mateusz Gradecki, Alejandro Pedryc, Michał Bargenda oraz Oskar Zaborowski. Jak też czterech graczy z kadry amatorów: Jan Rybczyński, Maksymilian Biały, Nicolas Tymiński i Antoni Hawkins. Apelujemy o zgłaszanie się wolontariuszy, ruszyła też już sprzedaż biletów. Na każdy dzień udostępniono 700 wejściówek.

Dostaliście wsparcie golfowego środowiska?

Pomaga nam Polski Związek Golfa i PGA Polska oraz entuzjaści tego sportu, którzy poznali jego zalety praktycznie. Władz to zupełnie nie interesuje. Media też podchodzą do tego z dystansem, bo u nas znacznie większe emocje budzą krwawe bijatyki pod nazwą sztuki walki niż szlachetny sport, w którym można odnaleźć wszelkie elementy elegancji i wysokiej klasy zdrowego i przyjaznego współzawodnictwa.

Raport ekspertów od prognoz golfowych okazał się zbyt optymistyczny, życie go brutalnie zweryfikowało. Jednocześnie widzę, że przeszedł pan do ofensywy. Są jakieś perspektywy zmian na lepsze?

Wiążą się one głównie z kilkoma polskimi sportowcami, którzy zaczęli odnosić liczące się sukcesy międzynarodowe. Tak niekiedy bywa, że zmiana nastawienia i reakcji społecznych zaczyna się od osiągnięć jednego człowieka. To Wojciech Fibak wprowadził 50 lat temu polski tenis na szerokie wody międzynarodowe. Teraz jesteśmy w nim światową potęgą. Pierwszym Polakiem, który wygrał jeden z turniejów Challenge Tour (w 2019 r.), był Adrian Meronk. W 2023 r. zajął czwarte miejsce w golfowej superlidze. Jest jednym z czołowych golfistów świata. W Challenge Tour zwyciężył też Mateusz Gradecki, który będzie nas reprezentował na przygotowywanym turnieju Rosa Challenge Tour.

Naszą rozmowę czytać będą golfiści, którzy wszystko o tym sporcie wiedzą, oraz ci, którzy nie wiedzą o nim nic. Jak tę gigantyczną większość zachęcić do wyjścia na pole?

Niech wybiorą się na spacer do klubu golfowego, pobędą trochę na świeżym powietrzu, w otoczeniu zieleni, ze wspaniałymi widokami wokół. Odczują po prostu piękno natury, korzyści dla zdrowia, wspaniale odpoczną. Nie znam innego sportu, który takie połączenie tworzy. Mówię to z ogromnym przekonaniem jako entuzjasta golfa, ale także jako człowiek, który żyje dynamicznie, uważnie obserwuje otoczenie i wyciąga z tego wnioski. Golf jest wspaniały! ©℗

Arkadiusz Muś

Przedsiębiorca, twórca grupy kapitałowej Press Glass, właściciel klubu golfowego Rosa Golf Club.

Plus Minus: Powinienem z panem rozmawiać, stojąc na baczność, taka przepaść w golfowej hierarchii nas dzieli. Pan ma handicap 3, ja kiedyś miałem 16, a to jest różnica jak między generałem i podporucznikiem. Może zacznijmy od tego handicapu, bo to przedziwna konstrukcja.

Bardzo szlachetna i piękna. Golf zresztą w każdym aspekcie jest taki, a system handicapów stanowi tego fundament. Otóż klasyczne pole golfowe ma 18 dołków, w których trzeba umieścić piłeczkę uderzaną różnymi kijami. Zwykle dla przejścia całego pola norma wynosi 72 uderzenia. To jest limit dla zawodników. Słabsi gracze mają limity wyższe. Generalna zasada jest taka: im lepiej grasz, tym bardziej obniża się handicap. Rośnie wtedy, kiedy grasz gorzej. Takie jest założenie golfowych zasad fair play.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi