Ojciec i syn. Razem w bitwie

Mieszkańcy dolnośląskiej miejscowości odkryli, że ich sąsiedzi zdobywali Monte Cassino. Wspomnienie o bitwie nabrało dla nich w ten sposób wymiaru bardziej osobistego.

Publikacja: 17.05.2024 17:00

Dionizy Podgórski walczył pod Monte Cassino wraz z synem Tadeuszem. Po wojnie zamieszkali w Kamienne

Dionizy Podgórski walczył pod Monte Cassino wraz z synem Tadeuszem. Po wojnie zamieszkali w Kamiennej Górze, gdzie jednak mało kto wiedział o ich wojennych dokonaniach

Foto: zbiory prywatne

Wspominając bitwę pod Monte Cassino, bardzo często skupiamy się na ogólnym charakterze walk na tym odcinku, na jej znaczeniu w wymiarze całej kampanii włoskiej i otwarcia „drogi na Rzym”, a ostatnio na faktycznym wkładzie polskich oddziałów w ostateczne przełamanie niesławnej niemieckiej „Linii Gustawa”. Choć są to w większości cenne i potrzebne analizy, nie powinny one przesłaniać aspektu najbardziej oddziaływującego na wyobraźnię potencjalnego odbiorcy – pierwiastka ludzkiego. Jest to szalenie interesująca perspektywa, nie tylko niezbędna dla zrozumienia całości zagadnienia, ale posiadająca potężny wymiar emocjonalny.

Czytaj więcej

Pamięć Monte Cassino

W jednym pułku

Polski 2. Korpus dowodzony przez gen. Władysława Andersa nie był zwyczajnym alianckim związkiem taktycznym. W olbrzymiej większości składał się z ludzi mających za sobą piekielne doświadczenia z sowieckim systemem totalitarnym, który do tego momentu zdążył już zdewastować ich fizycznie, a często również psychicznie. Każda nieodwracalna strata bojowa była też szalenie trudna do uzupełnienia wobec braku wystarczającego zaplecza rekrutacyjnego. W przypadku podkomendnych gen. Andersa każdy ocalony z „nieludzkiej ziemi” był bezcenny bez względu na wiek, umiejętności czy doświadczenie. Dopiero ta świadomość, przy fakcie objęcia jednego z najkrwawszych odcinków frontu włoskiego, pokazuje wagę dylematów moralnych, jakie wiązały się z kierowaniem oddziałów do „krwawych łaźni” na stokach „Gardzieli” czy „Widma”. Jeśliby dodać do tego wspomniany pierwiastek ludzki – np. w postaci dramatu rodzinnego walczących razem ojca i syna – zbliżymy się znacząco do pełniejszego i prawdziwego obrazu tej tak ważnej w naszej świadomości historycznej bitwy.

Przykład walczących wspólnie ojca i syna nie jest wcale wymyślony ani jednostkowy. Tak było chociażby w przypadku spoczywających w Kamiennej Górze Dionizego i Tadeusza Podgórskich – ojca i syna – będących żołnierzami 4. Pułku Pancernego „Skorpion”. Przed wojną mieszkali w Brześciu nad Bugiem ze względu na przydział służbowy Dionizego, który był podoficerem zawodowym służącym w 9. Dywizjonie Samochodowym.

18 września 1939 r. zarówno on, jak i działający w ZHP Tadeusz zostali wzięci do niewoli przez Sowietów w Tarnopolu. Trafili do obozu jenieckiego w Krzywym Rogu na Zaporożu, a stamtąd w czerwcu 1940 r. wysłano ich do pracy w Północnym Obozie Budowy Kolei w Siewżeldorłagu w Republice Autonomicznej Komi. Stamtąd, podobnie jak dla tysięcy innych polskich jeńców, szlak biegł dalej przez obóz w Juży aż do Tatiszczewa, gdzie wspólnie wstąpili do formującej się w ZSRS Armii Polskiej gen. Andersa. Najpewniej ze względu na swoje specjalistyczne wyszkolenie w oddziałach pancerno-motorowych Dionizy otrzymał przydział do formowanych oddziałów czołgów, zostając ostatecznie żołnierzem 4. Pułku Pancernego 2. Warszawskiej Brygady Pancernej. Jego syn, wówczas zaledwie 20-letni, trafił zaś do 12. Pułku Ułanów 3. Dywizji Strzelców Karpackich.

To w szeregach tych jednostek obydwaj wzięli udział w bitwie pod Monte Cassino. Przetasowania personalne pomiędzy jednostkami, będące wynikiem poniesionych w walce strat, zaowocowały wkrótce przeniesieniem Tadeusza do 4. Pułku Pancernego, w którym służył odtąd razem z ojcem. Szczęśliwie udało im się przejść dalszy szlak bojowy, obejmujący walki o Ankonę, nad rzeką Metauro, w Apeninach Emiliańskich, aż do wyzwolenia Bolonii w kwietniu 1945 r. W toku tych walk Tadeusz Podgórski został odznaczony Krzyżem Walecznych. Dosłużył się również stopnia kaprala podchorążego. Jego ojciec wojnę zakończył w stopniu starszego sierżanta.

Czytaj więcej

Grób, który poruszył lawinę

Sąsiedzi z Monte Cassino

Obaj wyjechali do Anglii, skąd na wiosnę 1947 r. zdecydowali się na przyjazd do Polski. Przez wzgląd na brak możliwości osiedlenia się w rodzinnych stronach wybrali na swój nowy dom Dolny Śląsk i Kamienną Górę. Tam zamieszkali i pracowali, nie powracając zbyt często do wojennych przeżyć, przez co niewielu zdawało sobie sprawę z ich wojennej przeszłości.

Dionizy Podgórski zmarł 13 czerwca 1956 r. Jego syn przeżył go o 36 lat. Spoczywają na cmentarzu komunalnym przy ulicy Katowickiej w Kamiennej Górze. Na ślad ich niezwykłej historii trafił w 2023 r. lokalny miłośnik historii i badacz życiorysów zasłużonych mieszkańców miasta Bogdan Adamus, współautor tego tekstu. To za jego sprawą losy dwóch pokoleń rodziny Podgórskich, naznaczonych chwałą udziału w walkach we Włoszech jako żołnierze 2. Korpusu, przywrócono zbiorowej pamięci, przede wszystkim mieszkańców samej Kamiennej Góry. Tym samym wspomnienie o dawnych sąsiadach, nieznanych bohaterach spod Monte Cassino, zyskało dla nich wymiar bardziej osobisty.

Sama historia bitwy z formy bezosobowej i ogólnikowej opowieści o męstwie czy poświęceniu ma teraz konkretny kształt zawierający się w osobie pamiętanego przez wielu kamiennogórzan Tadeusza Podgórskiego oraz jego ojca Dionizego. To bardzo cenna perspektywa, bez której bitwa o Monte Cassino mogłaby pozostać jedynie suchym, encyklopedycznym zapisem z podręcznika do historii.

W maju 2024 r., w 80. rocznicę zakończenia walk o klasztor na wzgórzu Monte Cassino, w Kamiennej Górze groby Dionizego i Tadeusza Podgórskich zostaną uhonorowane insygnium „Ojczyzna Swemu Obrońcy” w ramach realizowanego przez Oddziałowe Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN we Wrocławiu projektu „Ocalamy”.

Bogdan Adamus jest badaczem historii Kamiennej Góry, a Przemysław Mandela – pracownikiem OBUWiM IPN we Wrocławiu.

Wspominając bitwę pod Monte Cassino, bardzo często skupiamy się na ogólnym charakterze walk na tym odcinku, na jej znaczeniu w wymiarze całej kampanii włoskiej i otwarcia „drogi na Rzym”, a ostatnio na faktycznym wkładzie polskich oddziałów w ostateczne przełamanie niesławnej niemieckiej „Linii Gustawa”. Choć są to w większości cenne i potrzebne analizy, nie powinny one przesłaniać aspektu najbardziej oddziaływującego na wyobraźnię potencjalnego odbiorcy – pierwiastka ludzkiego. Jest to szalenie interesująca perspektywa, nie tylko niezbędna dla zrozumienia całości zagadnienia, ale posiadająca potężny wymiar emocjonalny.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich