Ta elegancko enigmatyczna wypowiedź pani prokurator w środowiskach bliskich obecnej władzy, uchodzącej za niezależną, ma jedną adresatkę – koleżankę po żabocie. Prokurator Ewa Wrzosek, bo to do niej pije Katarzyna Szeska, nie daje o sobie zapomnieć i tym razem postanowiła publicystycznie zabłysnąć, porównując prezydenckie ułaskawienie do karalnego poplecznictwa. A to już musiało się spodobać dziennikarce z „jako tako odbitej TVP”, Dorocie Schnepf, która uznała to za warte roztrząsania na antenie publicznej telewizji. I sobie panie poroztrząsały, dzięki czemu Ewa Wrzosek może się znowu poczuć ofiarą medialnej nagonki. A ponieważ w kręgach zbliżonych do władzy cieszy się wyjątkowo pojemnym immunitetem, jest więc mała szansa, że ktoś jej wreszcie wytłumaczy, dlaczego w ustawie o prokuraturze ktoś napisał, że prokurator nie może brać udziału w żadnej działalności politycznej i nawet poza służbą musi unikać wszystkiego, co mogłoby osłabiać zaufanie do jego bezstronności.

Czytaj więcej

Kataryna: 100 dni, osiem gwiazdek

Przez Zbigniewa Ziobrę wciąż musimy słuchać mądrości Ewy Wrzosek 

Niestety, po ośmiu latach rządów Zbigniewa Ziobry poprzeczka już nawet nie wisi bardzo nisko, ona po prostu leży. Przejść się pod nią nie da, ale zawiesić wysoko nikt nie ma już ambicji. Ewa Wrzosek ciągle zasiada w Krajowej Radzie Prokuratorów i swoje kolejne mądrości może wygłaszać z wyżyn nominalnego autorytetu, bo mit wybitnie zasłużonej w walce z kaczyzmem jest już tak utrwalony, że nawet Adam Bodnar nie bardzo może ją zdyscyplinować, zwłaszcza po tym, gdy jego kolega z rządu wspomniał coś o Orle Białym. Politycznie całkiem zrozumiałe, ale zaufania do wymiaru sprawiedliwości się takimi kadrami nie odbuduje. Jeśli komuś oczywiście zależy.

Niestety, po ośmiu latach rządów Zbigniewa Ziobry poprzeczka już nawet nie wisi bardzo nisko, ona po prostu leży. Przejść się pod nią nie da, ale zawiesić wysoko nikt nie ma już ambicji.

Prokurator Szeska ma rację – opozycja nie potrafi odnaleźć się w nowej rzeczywistości 

Prokurator Szeska trafiła w sedno nie tylko w sprawie swojej koleżanki. Jej słowa można dedykować także przedstawicielom innych zawodów zaufania publicznego, którzy przez ostatnie dwa lata za bardzo zżyli się z byłą opozycją i zupełnie nie umieją się odnaleźć w rzeczywistości, w której dawna opozycja jest już władzą, a oni – przynajmniej teoretycznie – powinni trzymać zdrowy dystans. Chyba że zawsze chodziło tylko o TKM…