"Mowa jest srebrem, milczenie złotem” to przysłowie funkcjonujące we wszystkich chyba kulturach. Nasi rodzice, nauczyciele i inne postacie, które przewinęły się jako autorytety przez nasze dzieciństwo i młodość, zachęcały nieustająco do jednego: najpierw pomyśl, potem powiedz. Rzecz sama nie jest jednak wcale trywialna i owo odwieczne (oraz powszechne) zalecenie jest co do swych biologicznych podstaw dopiero dziś rozszyfrowywane przez neurologów.
Zaczynamy pomału rozumieć, co to znaczy, że mózg najpierw myśli, a potem skłania nasz aparat mowy do aktywności. I gdzie to się w nim dokładnie dzieje. Nie żeby od razu domagać się zastosowania nowych odkryć do zahamowania bezmyślnego gadania, ale jest potencjał. I jak to bywa w neuronaukach, oglądamy w ramach szacowania możliwości jakiejś technologii ledwie wierzchołek góry lodowej.
Czytaj więcej
To jest zmowa licznych autorów, bo cytaty z owych wywindowanych na piedestał artykułów naukowych często pochodziły od badaczy z tej samej instytucji naukowej, co ich autorzy, i tak w kółeczko, a potem w drugą stronę i jeszcze raz.
Czy sztuczna inteligencja będzie „smart”?
Oglądamy dziś, czyli co najmniej dekadę po tym, gdy pierwsze dwa ludzkie umysły rozmawiały ze sobą przez internet bez słów ani znaków pisma, jeden siedząc w Indiach, drugi we Francji. Oczywiście do takiej naukowo wspomaganej telepatii potrzeba było kilku nowoczesnych technologii. Dwa mózgi były bowiem połączone interfejsem komputerowo-czaszkowym do internetu i jednocześnie poddane działaniu elektroencefalogramu (EEG) oraz przezczaszkowej stymulacji magnetycznej wspomaganej i sterowanej obrazem (TMS). Zatem odbyło się to wszystko wówczas bezinwazyjnie.
Uczeni reprezentujący kilka instytucji, m.in. Beth Israel Deaconess Medical Center, Harvard Medical School, Starlab Barcelona i Axilum Robotics w Strasburgu, pokazali wówczas światu, w 2014 roku, że nie tylko za pomocą takiego przetwarzania zewnętrznie rejestrowanej elektrycznej aktywności mózgu da się poruszać robotycznymi kończynami (co staje się na naszych oczach dzięki wysiłkom m.in. Neuralinku Elona Muska dostępną alternatywą w ortopedii), ale przede wszystkim komunikować się na odległość w sposób sensowny. Rozwój technologii przypominał zatem ewolucję naszych przodków, gdzie stanięcie na dwóch kończynach tylnych i uwolnienie tym samym dwóch kończyn przednich, aby stały się niezmiernie twórczymi kończynami górnymi, o setki tysięcy lat poprzedzało komunikację werbalną. Jest ona bowiem znacznie trudniejsza i od mózgu prawdopodobnie wymaga więcej wysiłku i koordynacji rozmaitych jego struktur.