Zagrożenie zostało zażegnane
Wydane jesienią 1945 roku oświadczenie Komisji do spraw Skutków Ataku Atomowego Armii Stanów Zjednoczonych, w którym twierdzono: „Wszystkie ofiary, które miały umrzeć na skutek promieniowania radioaktywnego, już nie żyją. Nie stwierdza się istnienia fizjologicznych skutków skażenia radioaktywnego”, zostało sformułowane zgodnie z linią polityczną. Trudno się jednak dziwić pozytywnej reakcji mieszkańców, lekarzy i dziennikarzy, jaką opisuje poniżej Imahori – to naturalne zachowanie ludzi w chwili wytchnienia od okrutnej zarazy.
„Spadek liczby chorych w mieście uspokoił GHQ, ale miał on także inną przyczynę: w szpitalach, jeśli w ogóle dało się je tak nazwać, wszystkie szyby w oknach i drzwiach były powybijane, więc wielu hibakusha uciekało przed zimnem do domów. Władze placówek także wzięły to za znak, że uporano się z syndromem atomowym, wykazując przy tym nieco zbyt daleko idący optymizm. Jednocześnie dobre wieści tego rodzaju spotykały się z ciepłym przyjęciem chorych i całej reszty mieszkańców, dlatego media tym bardziej chciały publikować pozytywne prognozy lekarzy. Informowano, że w Hiroszimskim Szpitalu Japońskiej Służby Medycznej »w październiku z trzystu sześciu tysięcy hibakusha leczeniu poddawanych było trzystu, a obecnie zaledwie dwustu, z czego większość nie cierpi na dolegliwości bezpośrednio związane z promieniowaniem radioaktywnym, tylko na powikłania po oparzeniach i innych urazach, których nie objęto wcześniej odpowiednim leczeniem. Można powiedzieć, że pacjentów z tak zwanym syndromem atomowym już prawie nie ma« (»Mainichi Shimbun«, szósty lutego). Wygłaszano aż nazbyt optymistyczne tezy, ocierając się wręcz o pochwałę ataku nuklearnego: z oddziału ginekologiczno-położniczego Szpitala Japońskiego Czerwonego Krzyża donoszono na przykład, że »zgłaszają się pacjentki, które przeżyły wybuch, ale wszystkie cierpią jedynie na dolegliwości nerwowe wywołane stresem. Na obszarach położonych ponad kilometr od strefy zero wiele kobiet bez problemu zachodzi w ciążę. Nie dochodzi do zaburzeń menstruacji. U mieszkańców terenów oddalonych od miejsca eksplozji o ponad trzy kilometry odnotowuje się przypadki pozytywnego wpływu niskich dawek promieniowania na przebieg gruźlicy i wrzodów żołądka« (»Mainichi Shimbun«, szesnasty lutego). Także w Teishinie, renomowanym szpitalu dorównującym poziomem dwóm wymienionym powyżej placówkom, panował absolutny optymizm: w maju czterdziestego szóstego roku lekarze donosili, że na oddziale chorób wewnętrznych poziom białych krwinek wrócił do normy u wszystkich poza jednym pacjentem, ustały także biegunki. Na oddziale ginekologiczno-położniczym nie przyszły na świat żadne zdeformowane noworodki, nie odnotowano także przypadków bezpłodności. »Bez obaw, drogie panie«, tak brzmiał przekaz personelu. Z chirurgii także płynęły same dobre wieści: co prawda lekarze mieli pełne ręce roboty przy operacjach plastycznych, ale kończyły się one sukcesem, a pacjenci przestawali być kalekami (»Chūgoku Shimbun«, trzynasty maja). Inny przykład opinii pełnej autorytetu: ósmego sierpnia czterdziestego ósmego roku dyrektor Hachiya na tych samych łamach stwierdził, że minął już rok od ostatniego przypadku syndromu atomowego, więc można uznać, że zagrożenie zostało zażegnane”.
Twarzą w twarz ze strachem
Doktor Shigetō, jako ostrożny badacz, włączył do zakresu syndromu atomowego także białaczkę, opierając się na pracy Yamawakiego oraz badaniach innych hiroszimskich lekarzy, ale i on musiał posługiwać się metodą prób i błędów. Jak już wspominałem, dowiedziono statystycznie, że istnieje związek między wybuchem jądrowym a białaczką, a medyczne autorytety nie były skore przyjąć tego faktu do wiadomości. Jakiś czas później doktor Shigetō, także bazując na danych statystycznych, ogłosił z wielką radością, że liczba przypadków tej choroby spada – wkrótce potem musiał jednak patrzeć, jak krzywa na powrót się podnosi. Gdy myślę o jego zmaganiach, nie potrafię opanować emocji.
Lekarze odkrywali prawdziwą naturę bestii krok po kroku, posuwali się do przodu po omacku z najwyższą ostrożnością, badając prawdziwych hibakusha. Zarazem jednak ich starania nie były wcale dalekie od pracy nieskrępowanej wyobraźni. Przeciwnie, tylko mając w niej oparcie, mogli oni dostrzec w konkretnych dolegliwościach pacjentów zarys sylwetki złowrogiego potwora.
Czym charakteryzowała się owa wyobraźnia? Otóż pozwalała im przypuszczać, że dany pacjent byłby zdrowy, gdyby nie bomba, a co za tym idzie, jego dolegliwości muszą wynikać z wpływu eksplozji jądrowej. Była to wolna, nieograniczona skostniałymi przekonaniami wyobraźnia, dzięki której brali pod uwagę prawdopodobieństwo, że w organizmie wystawionym na działanie tak przedziwnego wybuchu może dojść od wszelkiego rodzaju schorzeń.