Dwie wypowiedzi Donalda Trumpa wstrząsnęły ostatnio opinią publiczną Zachodu. W pierwszej starający się o powrót do Białego Domu były prezydent zasugerował zachęcanie Rosji do ataku na te państwa NATO, które nie wydają dość na obronę. Te słowa miały o tyle sens, że wszyscy członkowie sojuszu zaczęli nagle przeliczać, jaką część PKB przeznaczają na obronność. Ale już porównywanie siebie do Aleksieja Nawalnego, który jako jeden z nielicznych rosyjskich intelektualistów ośmielił się odważnie eksponować gargantuicznych rozmiarów korupcję reżimu Putina i zapłacił za to życiem, wydaje się po prostu głupie. Jak wynika z jego słów, Trump też uważa się za ofiarę systemu sprawiedliwości i politycznego kozła ofiarnego.
Nie, Trump nie jest i nie będzie amerykańskim Nawalnym. A Stany Zjednoczone, mimo wszystkich swoich wad ustrojowych, nigdy nie były, nie są i zapewne nigdy nie będą państwem porównywalnym do Rosji, w której deptane są prawa obywatelskie, a wszelkiej maści reformatorzy, społecznicy i ludzie pragnący zmienić ten skansen totalitaryzmu są truci lub mordowani.
Nowojorski miliarder może mieć jednak w jednej sprawie rację. Skoro stawia się mu zarzuty o nadużycia władzy, korupcję, łamanie konstytucji i namawianie do anarchii, dlaczego te oskarżenia nie padły pod adresem poprzednich prezydentów USA i wielu urzędników podejrzewanych o korupcyjne układy z Rosjanami? Przecież lista czynów stanowiących podstawę do ich oskarżenia jest naprawdę bardzo długa.
Czytaj więcej
To było fascynujące obserwować, jak poszukując wiecznej niezmiennej prawdy, Hawking dokonał prostego odkrycia, że nasz wszechświat i nasze istnienie są ze sobą ściśle powiązane - mówi Thomas Hertog, fizyk i kosmolog.
Ani Bush, ani Kennedy. Przed Donaldem Trumpem żaden prezydent nie odpowiadał przed sądem za decyzje na pograniczu prawa
Nie jestem stronniczy. W roku 2000 z zapałem wspierałem ochotniczo kampanię Ala Gore’a w New Jersey, wierzyłem w demokratów i zapowiedź budowy społeczeństwa równych szans. W latach 2001–2008 w dziesiątkach artykułów prasowych i w audycjach radiowych prasy polonijnej i amerykańskiej bez ogródek krytykowałem tragiczną w skutkach politykę zagraniczną i strategię wojskową administracji George’a W. Busha.