Krystian Darmach: Polsko-ukraińska unifikacja zaczyna się nocą

Podczas nocnych miejskich spotkań młodych Polaków i Ukraińców mamy do czynienia z innym rodzajem narracji niż ta przyjęta oficjalnie. Obserwuję początki wymiany poglądów, raczkujące dyskusje na tematy ważne. Jestem przekonany, że takie spotkania pozostawiają coś po sobie - mówi dr Krystian Darmach, antropolog kultury, badacz nocnego miasta.

Publikacja: 09.02.2024 17:00

– Wystarczy w Warszawie przejść się Krakowskim Przedmieściem czy Nowym Światem około północy, żeby z

– Wystarczy w Warszawie przejść się Krakowskim Przedmieściem czy Nowym Światem około północy, żeby zobaczyć, kiedy miasto najintensywniej żyje. Podobnie jest w Łodzi (na zdjęciu festiwal światła na ul. Piotrkowskiej we wrześniu 2022 r.), Wrocławiu czy Gdańsku – mówi Krystian Darmach

Foto: forum

Plus Minus: To, że naukowcy badają miasta, to oczywiste, ale od kiedy zaczęli przyglądać się życiu miejskiemu nocą?

Od jakichś dziesięciu lat zauważyłem boom na badania zajmujące się życiem nocnym miasta. Jest nawet międzynarodowa sieć skupiająca badaczki i badaczy z właściwie wszystkich kontynentów. Z Polski jest nas garstka: dwie osoby z Krakowa i ja.

Może u nas nie ma czego badać, bo miasta w Polsce nie mają nocnego życia?

Nie zgodzę się. Wystarczy w Warszawie przejść się Krakowskim Przedmieściem czy Nowym Światem około północy, żeby zobaczyć, kiedy miasto najintensywniej żyje. Podobnie jest w Łodzi, Wrocławiu czy Gdańsku. Mam na to własną niepotwierdzoną na razie badaniami hipotezę – wybuch „night life” w ciągu ostatnich pięciu lat to wyraźna zmiana społeczna wiążąca się z rozwojem technologii i aplikacji, przez które można łatwo załatwić jedzenie, transport, w zasadzie – z ich pomocą – żyć zwykłym dziennym trybem. To spowodowało, że granica między dniem a nocą już się zatarła. Wiąże się to również z faktem, że ludzie pracują nieregularnie, w różnych porach. Aktywności nocne pozmieniały się także w związku ze zmianą w strukturze społecznej miasta, a zwłaszcza z rozwojem takich sieci jak Airbnb. Mieszkania do tej pory zajmowane przez mieszkańców stają się miejscem tymczasowego życia przyjezdnych/turystów – a ich tryb życia jest przecież kompletnie różny od tego „osiadłego”.

Kogo interesuje nocne życie?

Nocnym życiem miasta zajmują się głównie badaczki i badacze nauk społecznych, ale swój ślad odciskają także urbaniści (zwłaszcza w Wielkiej Brytanii), ekonomiści i architekci. Bardzo intensywne były ostatnie dwa-trzy lata, w czasie których odbywało się dużo międzynarodowych konferencji i projektów dyscyplinarnych. Badacze zajmują się w nich kontekstem rozrywkowym życia nocnego, ale także nocą w kontekście kulturowym. Z drugiej strony – czymś zupełnie innym, czyli tym, w jaki sposób sztuczne oświetlenie wpływa na rozwój, dynamikę miejskiego życia. Z jeszcze innej strony mamy do czynienia z zupełnie nowym zjawiskiem: nocnego zarządzania miastem. Amsterdam, Barcelona czy Nowy Jork mają swoje odrębne miejskie oddziały, którymi zarządza „nocny burmistrz”. Okazuje się bowiem, że spore wpływy do miejskiego budżetu tworzą się właśnie w porze nocnej. Ciekawa jest też ewolucja tych nocnych miejskich badań – od kontekstu zagrożeń nocnych (przestępstwa), które zostały już przebadane, do pozytywnych wymiarów miejskiej nocy, czyli rozrywki połączonej z popytem na usługi.

Czytaj więcej

Oddajemy edukację w ręce celebrytów

Jednym słowem noc w mieście to już nie zbrodnia, tylko korzyść ekonomiczna.

Tak, jest nawet świetna praca mojego rumuńskiego kolegi Juliusa-Cezara MacQuarie (naprawdę tak się nazywa!) poświęcona pracownikom nocnym, rozwozicielom jedzenia w Londynie. Pokazuje też przy okazji kulturę najczęściej nielegalnych, choć czasem legalnych, imigrantów i warunki ich pracy. Widać w niej wyraźnie, że aby nocna rozrywka/zabawa mogła zaistnieć, potrzebne jest coś, co ją „naoliwi”, czyli jedzenie dowożone 24/7 – cały obszar ciężkiej nocnej pracy w gastronomii, o której przeciętny człowiek nie ma pojęcia.

W tym obszarze nocnej pracy tworzą się osobne kultury miejskie oparte już nie na etnicznych czy narodowych komponentach, tylko właśnie na nocnych. Bo to nocna praca łączy np. nielegalnych imigrantów z różnych zakątków świata pracujących w Londynie czy Nowym Jorku. To noc paradoksalnie odsłania i oświetla dynamikę tych miejskich procesów.

Jak to tworzenie miejskich kultur „ponad podziałami” może wyglądać w Polsce?

Obserwuję tworzenie takiej wspólnoty na przykładzie młodzieży ukraińskiej, która spotyka się ze swoimi rówieśnikami z Polski w różnych miejscach w Łodzi. Po obrzeżach parków, na skwerach, na ulicach. Są to bardzo często spotkania spontaniczne w miejscach nieoczywistych. Miejsca nieoczywiste to te, które mieszczą się z boku uczęszczanych, przechodzonych szlaków. Młodzież z reguły omija „przechodzone” obszary. Trudno określić, dlaczego nagle jakieś miejsce, jakaś przestrzeń wyłania się jako najpopularniejszy punkt spotkań, tak jak słynny dla łodzian „murek” przy stacji benzynowej czy początek ulicy Piotrkowskiej. Później te miejsca z różnych względów – zwykle z przyczyn administracyjnych, obumierają, stają się przebrzmiałe, wchodzą w komercyjny obieg, który nie jest już tak bardzo atrakcyjny dla młodych ludzi. Wtedy oni szukają dla siebie zupełnie nowego, kolejnego miejsca – tak właśnie ewoluuje przestrzeń miejska. Młodzi ludzie na pewno szukają miejsc, które gwarantują im spokój, możliwość swobodnego spożywania tanich produktów alkoholowych. Bywa, że te przestrzenie są przecinane przez decyzje administracyjne, wchodzi tam straż miejska i nagle kończy zabawę. Potem pojawia się np. deweloper, który chce przestrzeń miejską jak najatrakcyjniej spieniężyć i fakt istnienia takiego miejsca przechodzi do historii.

Podczas tych „międzykulturowych spotkań” mamy do czynienia z innym rodzajem narracji niż ta przyjęta oficjalnie. Jest taka „obok”, obserwuję początki wymiany poglądów, raczkujące dyskusje na tematy ważne – bardzo zresztą ta wymiana jest spokojna i pozbawiona antagonizmów. Jestem przekonany, że – wbrew temu, co się wydaje postronnym obserwatorom – takie spotkania pozostawiają coś po sobie. Być może jest to początek miejskiej kultury unfikacyjnej polsko-ukraińskiej.

W jaki sposób pan obserwuje tych młodych ludzi? Wchodzi pan w środek ich dyskusji i zabawy czy jest raczej biernym obserwatorem?

Mieszkam niedaleko ulicy Piotrkowskiej w Łodzi, naturalnie więc spędzam wiele czasu w centrum i uważam je za swoje środowisko naturalne. W niedawno wydanej książce „ŁDZ. Osobliwy alfabet miasta” opisuję zresztą te miejskie spotkania w zgiełku i zamieszaniu. Właściwie mieszkając w mieście, cały czas jestem w roli badacza. Przysłuchuję się tym rozmowom, obserwuję młodych ludzi, czasami udaje mi się z nimi podyskutować – oczywiście, nienachalnie, żeby nie psuć atmosfery. Widzę, że łączy ich rodzaj wspólnego doświadczania, doświadczania miejsca, opowiadania miejskich historii.

Ludzie z zewnątrz powiedzieliby, że młodzież po prostu się przekrzykuje, a naukowiec widzi, że „odciska swoje piętno w przestrzeni miejskiej”.

Cóż bardziej integracyjnego niż wspólna swobodna rozmowa, zabawa! Tym bardziej że pora nocna zdejmuje z ludzi szatę codzienności i skrępowania. Można zaryzykować, że nocną porą ludzie są bardziej sobą – ze wszystkimi tego wadami i zaletami. Badacz kultury Bronisław Malinowski podkreślał fatyczną funkcję mowy, czyli potwierdzania swojej obecności właśnie poprzez podtrzymywanie kontaktu ze sobą, obecność w mieście, gesty, interakcje, wspólnotę doświadczeń. Przyznaję, że jest to obszar trudny badawczo. Ciekawe, jak się zmienił po pandemii charakter domówek. Przede wszystkim, wzrosła ich liczba, poza tym niekoniecznie pije się alkohol i tańczy do upadłego. Są to także spotkania, na których gra się w planszówki, ogląda zdjęcia lub rozmawia „na zadany temat”.

Czy „miasto nocą” to jest tylko kultura ludzi młodych?

Kiedyś była to prawie wyłącznie kultura młodych, teraz zaczyna się to zmieniać. Coraz więcej ludzi starszych wychodzi nocą czy wieczorem „w miasto” – nie jest to tylko i wyłącznie bar czy restauracja. Propozycje dla nich to także wieczorne spotkania w bibliotece, noce muzeów, ćwiczenia fitness. W takich przedsięwzięciach uczestniczą właśnie ludzi właściwie z każdej grupy wiekowej. W Europie to widać – u nas pewnie trochę mniej, bo jesteśmy krajem skoncentrowanym na młodości, co wkrótce i tak się naturalnie zmieni z powodów demograficznych.

Czytaj więcej

Psycholog Paweł Droździak: Netflix skazał dawnego Pana Samochodzika na nieistnienie

Oprócz badania życia nocnego miasta naukowcy koncentrują się teraz także na zastanawianiu się, czym jest „miejskość” w ogóle – skoro w miastach nadal mieszka ponad połowa światowej populacji i są one miejscami, w których szuka się kariery i samorealizacji, czyli po prostu lepszego życia. Bada się „zasięgi” największych metropolii, które de facto są państwami w państwie i promieniują nie tylko na obszar, region czy kraj, ale oddzielną ekonomią, finansami czy kulturą wywierają wpływ na cały świat: Wenecja, Lizbona, Paryż, Nowy Jork. Żeby uzyskać ogólny przekrojowy ogląd „miejskości”, potrzebna jest współpraca socjologów, kulturoznawców, ale także ekonomistów i specjalistów od zarządzania. Taka współpraca może odpowiedzieć na główne pytanie, które wszyscy sobie zadają: „Jak się czuje człowiek w mieście? Na czym polega jego doświadczenie?”. Nie lubię do końca tej metafory, ale miasto jest swoistym laboratorium praktyk społecznych i społeczno-kulturowych. Oprócz odkrywania nowych zjawisk w miejskim życiu szuka się także nowoczesnego języka, którym można je opisać.

Zdaje się, że jest to język bardziej nastawiony na zmysły niż kiedykolwiek. I to widać także w pańskiej książce, w której przestrzeń miejska opisana jest za pomocą sensorycznych środków wyrazu: smaku, zapachu, dźwięku.

Tak, ale szuka się również adekwatnych, nowych ujęć teoretycznych. Kategorie takie jak palimpsest, heterotopia czy pojęcie przestrzeni prywatnej versus publicznej straciły moc wyjaśniającą to, co się dzieje w mieście. W badaniach dominuje wciąż refleksja o skutkach pandemii – zmianie praktyk żywieniowych, komunikacyjnych, związanych z pracą. Widzimy sporo zainteresowania tym, w jaki sposób miasta odpowiadają na katastrofę klimatyczną. Słynne odbetonowywanie, ale także inne działania mające na celu ułatwienie mieszkańcom życia w coraz bardziej gorących miastach to skutek traktowania przestrzeni miejskiej jako „biopolis” ze zrównoważonym transportem i wszechobecną zielenią. Co ciekawe, bada się życie w mieście pod względem emocji – osobistego odczuwania, doświadczania miasta przez pryzmat pamięci. Tutaj mamy cały zakres rozważań na temat różnie rozumianego dziedzictwa: materialnego, niematerialnego, symbolicznego. Widzimy zainteresowanie opisywaniem starych dzielnic, do których naukowcy zaglądają, żeby porozmawiać z najstarszymi mieszkańcami o ich życiu. Tutaj też rozmawiamy o wpływie rewitalizacji, gentryfikacji na centra miast, ale także na poszczególne dzielnice czy nawet budynki. Są badania, w jaki sposób takie serwisy jak Airbnb czy Booking wpływają na strukturę społeczną miast i jak miasta na to reagują. Widzimy już, że Barcelona, Amsterdam czy w Polsce Kraków powoli mają dosyć zalewu turystów i będą decydować się na odpowiednie regulacje prawne.

Można powiedzieć, że miasto z jego różnorodnością stało się ekosystemem, w którym naprawdę można się zatracić badawczo. I nie jest to tylko trend europejski. Mamy ogromne opracowania dotyczące miast afrykańskich, azjatyckich czy latynoamerykańskich. „Reszta świata” także fascynuje się miastem.

Dr Krystian Darmach

Antropolog kultury, adiunkt w Katedrze Studiów Latynoamerykańskich i Porównawczych WSMiP Uniwersytetu Łódzkiego. W wolnych chwilach muzykant, gitarzysta zespołu Brown Time, miłośnik Portugalii i Beat Generation. Ostatnio wydał książkę „ŁDZ. Osobliwy alfabet miasta”.

Foto: materiały prasowe

Plus Minus: To, że naukowcy badają miasta, to oczywiste, ale od kiedy zaczęli przyglądać się życiu miejskiemu nocą?

Od jakichś dziesięciu lat zauważyłem boom na badania zajmujące się życiem nocnym miasta. Jest nawet międzynarodowa sieć skupiająca badaczki i badaczy z właściwie wszystkich kontynentów. Z Polski jest nas garstka: dwie osoby z Krakowa i ja.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich