Przy okazji zakupów myśl też o Polsce

Jesteśmy kolonią gospodarczą. Z czasem polskie firmy staną się wyłącznie wypełnieniem globalnych platform sprzedażowych. Jednak nasze działania mogą oddalić widmo tej katastrofy.

Publikacja: 15.12.2023 10:00

Przy okazji zakupów myśl też o Polsce

Foto: Adobe Stock

Właśnie trwa zakupowy szał. Tradycja zobowiązuje do tego, żeby przygotować dla najbliższych osób prezenty pod choinkę. Galerie handlowe pękają w szwach, a firmy kurierskie uruchamiają specjalną usługę „dostarczymy przed świętami”. Wigilia Bożego Narodzenia dopiero 24 grudnia, ale wielkie święto kapitalizmu trwa tak naprawdę od połowy listopada. W samym kupowaniu prezentów nie ma nic złego. Problem w tym, jak skonstruowana jest cała ta kapitalistyczna machina. Nasze konsumenckie decyzje mogę tworzyć wyłom w globalizacji gospodarki.

Przygotowując świąteczne podarki, możemy obdarować nie tylko bliską nam osobę. Jeśli poświęcimy nieco więcej czasu i uwagi, możemy sprawić, że w dłuższej perspektywie zyska na tym ktoś jeszcze, cała lokalna społeczność. Wystarczy, że podczas przedświątecznych zakupów weźmiemy pod uwagę inne kryteria niż tylko cena, jakość i wygoda. Z pewnością spersonalizowane algorytmy sprytnie podsuną nam coś, co przykuje naszą uwagę. Dźwięczne marketingowe hasła będą podpowiadać, że się opłaca, że szybko i łatwo, że tego właśnie potrzebujesz. Platforma sprzedażowa czy specjalna aplikacja, z pomocą której robimy zakupy, zapewni nam jeszcze specjalny rabat. Sklepowe witryny kusić będą ofertami i promocjami nie do odrzucenia. Wszystko pięknie się spina! To, czego potrzebujemy, dostaniemy tanio i błyskawicznie. Każdy, wracając do domu po wizycie w galerii handlowej, popada w konsumpcyjną hipokryzję, bo „przecież ja tylko po dwie rzeczy, a wszędzie tłumy i kolejki, ci ludzie powariowali”.

Czytaj więcej

Marcin Duma: Nie ma żadnej uśmiechniętej Polski

Jako gratis – kolonizacja

My wydajemy masę pieniędzy, z jednej strony narzekając na ceny i liczbę wszystkich grudniowych wydatków, a z drugiej strony kupując znacznie więcej, niż realnie potrzebujemy. Dla nas to mnożące się koszty, a dla kogoś innego gigantyczny zysk. Ten zakupowy szał to niestety coś w rodzaju gospodarczej zdrady stanu, ponieważ zarabiają na tym głównie zagraniczne koncerny. Wśród dziesięciu największych sieci handlowych w Polsce ciężko będzie znaleźć chociaż jedną z polskim kapitałem. Nawet te polsko brzmiące marki, jak Biedronka, Żabka czy Stokrotka, to własność kapitału zagranicznego. Jedynym światełkiem w tunelu jest Dino. Można by powiedzieć, że to nic złego. Gdyby nie kilka faktów. Według danych Euromonitor International Passport Retail udział sieci handlowych w polskim rynku przybrał niepokojące rozmiary. Wskaźnik penetracji rynku przez sieci handlowe wynosi 35 proc., a europejska średnia to 17 proc.! Co więcej, ten wskaźnik będzie tylko rósł – w 2027 r. według prognoz będzie wynosił 41 proc. Do tego czasu mnożące się Żabki zupełnie wytną osiedlowe sklepy.

Fakt, że wydawane przez nas pieniądze masowo wypływają z Polski, to tylko jeden z problemów. Przewaga sieci dystrybucyjnych nad rozdrobnionymi często producentami jest tak duża, że firmy nie mają innego wyjścia i muszą godzić się na wiele niezbyt uczciwych praktyk. Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka oraz Krajowa Rada Izb Rolniczych mówią o tym od 2016 r. Przedstawiono wtedy listę 40 opłat innych niż marża stosowanych przez sieci handlowe w umowach, porozumieniach, warunkach współpracy z dostawcami. Oto kilka przykładów: akcje typu urodziny sieci, Boże Narodzenie, Dzień Dziecka – od 10 tys. do 100 tys. zł., otwarcie nowego sklepu sieci – od 5 tys. do 40 tys. zł, tzw. remodeling, czyli np. przebudowa, odnowienie sklepu – od 5 tys. do 15 tys. zł.

W internecie coraz gorzej

Na szczęście Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wyspecjalizował się w tym temacie. W latach 2019–2022 UOKiK przeprowadził 32 postępowania wyjaśniające dotyczące praktyk sieci handlowych. Kilka z nich zakończyło się nałożeniem spektakularnych kar, a niektóre przepisy zmieniono. Zgłaszane przez wiele lat przykłady wykorzystywania swojej przewagi przez sieci handlowe zaowocowały projektem ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi i spożywczymi, która weszła w życie 23 grudnia 202 r.

Tylko co z tego? Federacje producenckie i właściciele polskich firm spożywczych dają do zrozumienia w wystąpieniach medialnych, że sieci handlowe i tak będą w stanie obchodzić nowo przyjęte przepisy, a co gorsza, sieci przekazują sobie nawzajem informacje o producentach, którzy odważyli się zgłosić nieuczciwe ich zdaniem praktyki. Skoro dziś pozycja polskich firm jest tak niska, to jak to będzie wyglądać w 2027 r., gdy pozycja sieci handlowych jeszcze wzrośnie?

W handlu internetowym niestety nie jest lepiej. Najpopularniejsze platformy sprzedażowe, takie jak Allegro, Ceneo, Frisco, Pyszne.pl, Booking.com, Empik, Amazon, eBilet, OLX czy Vinted, należą do zagranicznego kapitału. Czy potrafimy dziś kupić cokolwiek bez ich użycia? Podmioty z tej branży też stosują średnio uczciwe praktyki, o których polscy przedsiębiorcy mówią głośno. Oferta na takiej platformie często musi być najniższa, firma nie może nigdzie indziej dać niższej ceny. Niepozorne rabaty, promocje i preferencyjne warunki, z których się cieszymy, mają przyzwyczaić nas do zakupów w ten sposób i stopniowo uzależniać polskie firmy od takiego modelu sprzedaży. Rezerwując nocleg, wybierzemy opcję, w której możemy zrezygnować na tydzień przed datą wyjazdu bez straty pieniędzy. Bo wielki, międzynarodowy koncern, który płaci w Polsce znikome podatki, na to stać, a pani Krystyny prowadzącej pensjonat w Karpaczu, która sama musi uporać się z urzędniczą biurokracją, zupełnie na to nie stać. Pani Krystyna nie będzie mieć wyjścia, będzie musiała wejść we współpracę z TanieNoclegi.pl, najpopularniejszą platformą w kraju należącą do duńskiego kapitału, oddając im część zysków, by dalej wykonywać najgorszą i najtrudniejszą część tej pracy.

Czytaj więcej

Wszystkie sukienki Mouny Ayoub

Lokalne zakupy

Trzeba to napisać wprost. Jesteśmy kolonią gospodarczą. Z czasem polskie firmy staną się wyłącznie wypełnieniem globalnych platform sprzedażowych, które będą podstawową metodą kupowania czegokolwiek zarówno w handlu stacjonarnym, jak i online.

Warto więc zatrzymać się na chwilę w tym zakupowym, przedświątecznym zgiełku, zastanowić się nad konsekwencjami takiego modelu konsumpcjonizmu i zadać sobie pytanie, czy może to wyglądać inaczej. Bo wygląda na to, że może.

W naszym kraju działa 2,36 mln przedsiębiorstw, z czego aż 99,8 proc. stanowią firmy mikro, małe i średnie. Sektor małych i średnich firm odpowiada za 43,6 proc. PKB. Większość popularnych pod choinką kategorii produktów, takich jak odzież, zabawki, kosmetyki czy biżuteria, bez problemu znajdziemy u lokalnych przedsiębiorców z polskim kapitałem. Czy kupowane przez nas prezenty naprawdę muszą płynąć do nas zza oceanu? Aż 70 proc. zabawek produkowanych na tej planecie pochodzi z Chin. W Polsce to zjawisko przybrało niepokojące rozmiary. W każdym punkcie sprzedaży znajdziemy masę kolorowego plastiku przerażająco słabej jakości, który przyjechał do nas wprost z Chińskiej Republiki Ludowej. Takie zabawki często bardzo szybko się psują, a ich naprawa jest albo niemożliwa, albo bezsensowna, bo bardziej opłaca się kupić kolejny przedmiot, dokładając kolejną cegiełkę do ekologicznej katastrofy.

Polscy producenci, którzy produkują większość potrzebnych nam rzeczy, naprawdę istnieją. Oprócz najpopularniejszych marek istnieje też masa mniej znanych, lokalnych biznesów, działających często jako manufaktury. Czy nie byłoby lepiej, przynajmniej od czasu do czasu, kupić coś od polskich przedsiębiorców – i co najważniejsze, bezpośrednio od nich? Popularne serwisy i aplikacje sprzedażowe to świetne narzędzie do znalezienia polskich, lokalnych producentów, warto jednak dokonać zakupu już na stronie danej firmy, tak aby całość zysku trafiła bezpośrednio do polskich firm. Przez cały rok przypominamy o tym poprzez aplikację Pola. Zabierz ją na zakupy i kampanię społeczną Grupy PGE „Polskie – kupuję to!”.

Warto pamiętać, że kupując w ten sposób, wspieramy nie tylko ich, ale też siebie. W dłuższej perspektywie zaowocuje to naprawą chodnika na twoim osiedlu, remontem sali gimnastycznej w pobliskiej szkole czy zakupem nowego sprzętu dla najbliższego szpitala. Kto bardziej przejmuje się tym, jak wygląda nasze najbliższe otoczenie? Zagraniczny, międzynarodowy koncern zliczający tylko słupki w Excelu czy lokalny przedsiębiorca, który korzysta z usług publicznych tak samo jak my? Zróbmy prezent sobie nawzajem, wspierajmy siebie, kupujmy od lokalnych przedsiębiorców bez pośredników.

Mateusz Perowicz jest koordynatorem aplikacji Pola. Zabierz ją na zakupy. Ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego ds. patriotyzmu gospodarczego. Mąż Anny, ojciec Filipa i Dawida.

Właśnie trwa zakupowy szał. Tradycja zobowiązuje do tego, żeby przygotować dla najbliższych osób prezenty pod choinkę. Galerie handlowe pękają w szwach, a firmy kurierskie uruchamiają specjalną usługę „dostarczymy przed świętami”. Wigilia Bożego Narodzenia dopiero 24 grudnia, ale wielkie święto kapitalizmu trwa tak naprawdę od połowy listopada. W samym kupowaniu prezentów nie ma nic złego. Problem w tym, jak skonstruowana jest cała ta kapitalistyczna machina. Nasze konsumenckie decyzje mogę tworzyć wyłom w globalizacji gospodarki.

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi