Robert Mazurek: Ad mortem defecatam

Będzie tłok i przeludnienie, to oczywiste. I ja rozumiem, że w wolnej Polsce Żakowski będzie siedział, ale na Boga, dlaczego ze mną?

Publikacja: 08.12.2023 17:00

Robert Mazurek: Ad mortem defecatam

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Zbrodnia Jacka Żakowskiego wałkowana jest od tygodnia, a im dłużej jest wałkowana, tym mniej wiadomo, o co chodzi. Wieść obiega świat, gubiąc po drodze detale – ot, klasyczna zabawa w głuchy telefon – do tego stopnia, że jeden z portali napisał właśnie, że publicysta „Polityki” „chce oddać PiS-owi telewizję publiczną”. To akurat nieprawda, perfidia Żakowskiego jest jeszcze gorsza, on żąda myślenia. A tego mu nikt nie wybaczy.

To co dokładnie powiedział? „Chciałbym zaapelować, żebyśmy pomyśleli o tym, jak podzielić się pieniędzmi, infrastrukturą, mediami z tymi, którzy przegrali wybory. […] Czy jesteśmy gotowi pomyśleć, że Dwójka będzie pisowska?”. Zwariował, idiota, cymbał szuka roboty, nieodwracalne zmiany w mózgu – to wiernie cytowane reakcje jego politycznych sojuszników spod znaku ośmiu gwiazdek. „Panie Jacku, czy pana posrało?!” – pyta mało delikatnie jeden z nich, widocznie fan Krystyny Jandy. Inny jest mniej dyplomatyczny i pisze językiem znanej aktywistki: „Pier…j się w łeb i sp…j”. Cóż za zwięzłość frazy!

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Policzmy sobie Żydów

Nie tylko anonimowa tłuszcza miała używanie. Szydzi z Żakowskiego bez umiaru znany kombatant walk o pluralizm Leszek Miller, drwią inni. Mateusz Kijowski – tak, tak, ten sam – zatrząsł się z oburzenia, ale akurat jego reakcja nie powinna dziwić, w końcu, skoro będą wsadzać za symetryzm, to defraudacje czy alimenty ujdą płazem, prawda? Mistrzem Polski został jednak ekonomista, który zawsze wie, skąd wieje wiatr, Piotr Kuczyński. „Niektórzy z wiekiem tracą bystrość umysłu” – napisał o 66-letnim Żakowskim. Aha, Kuczyński ma 73 lata.

Ten manifest symetryzmu nie uszedł uwadze komentatorów, a Żakowskiemu wybierana jest już cela. Wyboru dokona sam Tomasz Wiejski. Co, państwo nie wiedzą, kto to jest? Wy też pójdziecie siedzieć. 

Ten manifest symetryzmu nie uszedł uwadze komentatorów, a Żakowskiemu wybierana jest już cela. Wyboru dokona sam Tomasz Wiejski. Co, państwo nie wiedzą, kto to jest? Wy też pójdziecie siedzieć. No dobrze, ale skupmy się na samym pomyśle Żakowskiego, pomyśle zresztą nienowym. Autor przywoływał przykład włoski, choć nie dodał, iż podział RAI między chadeków i socjalistów doprowadził de facto do ochrony skorumpowanych, wiecznie zmieniających się rządów. Mnie samemu prezentował w wywiadzie taką koncepcję nie kto inny, jak Włodzimierz Czarzasty, swoją drogą, ciekawe, czy nie zmienił zdania. Powtarzało to też na przestrzeni lat wielu innych polityków, co oczywiste zazwyczaj tych w opozycji.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Porachunki z wagą

Nie dalej niż dwa tygodnie temu utyskiwałem na tych łamach, że pluralizm to się jakoś u nas nie przyjął. Nie chcę do tego wracać, ale spójrzmy jednak na propozycję Żakowskiego szerzej. No bo, czy PiS formalnie nie wygrał wyborów, czy nie głosowało na nich znacznie więcej niż na PSL, Hołownię i Lewicę razem, o milion więcej niż na Platformę? Tak. Czy te ponad 7,5 miliona obywateli płaci podatki? Płaci. Czy więc nie powinni mieć prawa do tego, by media publiczne szanowały ich, respektowały ich system wartości? Zostawiam państwa z tym, ale dodam, że równie zasadne jest pytanie, czy PiS, gdy przejął publiczne media, dbał o elementarny pluralizm, o zachowanie wrażliwości innych, dał im przestrzeń? Oczywiście, że nie. Więc co, teraz tryumfować ma zasada „dobra, zmiana”? Po prostu rewanż? A jak się już nacieszymy zemstą, to co dalej, bo przecież kiedyś jakaś prawica wygra wybory? Wtedy ona znów wywróci stolik i tak ad mortem defecatam?

Jeśli uznamy, że potrzebujemy mediów publicznych, to musimy przyjąć jedną z dwóch zasad: albo potraktujemy je jako łup i wtedy zwycięzca bierze wszystko, albo uznamy za trwałą instytucję państwa, chronioną przed łapą kolejnych sejmowych większości. Jak osiągnąć to drugie? Nie mam pojęcia. Nie jestem przy tym, dodam, entuzjastą parcelacji à la Żakowski. Ona przed niczym nie ochroni, poza tym doprowadzić może do szaleńczej i wykańczającej telewizję publiczną wewnętrznej rywalizacji.

I jeszcze gorzka uwaga na koniec: pomysłu Żakowskiego nie skrytykowali wcale politycy nowej większości oblizujący się na myśl o nowych fruktach. Nie, skrytykowali go ich hunwejbini. Tak, Panie Boże, z wrogami to my sobie jakoś poradzimy, ale chroń nas od przyjaciół.

Zbrodnia Jacka Żakowskiego wałkowana jest od tygodnia, a im dłużej jest wałkowana, tym mniej wiadomo, o co chodzi. Wieść obiega świat, gubiąc po drodze detale – ot, klasyczna zabawa w głuchy telefon – do tego stopnia, że jeden z portali napisał właśnie, że publicysta „Polityki” „chce oddać PiS-owi telewizję publiczną”. To akurat nieprawda, perfidia Żakowskiego jest jeszcze gorsza, on żąda myślenia. A tego mu nikt nie wybaczy.

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi