"Corps à corps. Historie fotografii”: Tożsamość zaklęta w zdjęciach

Jesteśmy uwięzieni w swoich twarzach i gestach. Splątani historiami, które nas stworzyły lub zniszczyły. Jeśli nie potrafimy uchwycić istoty samych siebie, może zrobi to za nas obiektyw aparatu?

Publikacja: 20.10.2023 17:00

Corps à corps. Historie fotografii”, Centre Pompidou, 6 września 2023 – 25 marca 2024 r.

Corps à corps. Historie fotografii”, Centre Pompidou, 6 września 2023 – 25 marca 2024 r.

Foto: mat.pras.

Zdjęcia pozwalają nam zrozumieć ludzkie ciało. Wkroczyć w jego intymny świat. W szczególności zdjęcia twarzy rzucają światło na nasze relacje z innymi” – tymi słowami otwiera się wystawa fotografii „Corps à corps”, którą można oglądać w paryskiej galerii sztuki nowoczesnej Centre Pompidou.

Na ostatnim piętrze muzeum zgromadzono ponad 500 zdjęć, dzieł ponad 120 fotografów. Zrobiono je na przestrzeni ponad 100 lat. Przedstawiają ludzi, zwykle ich portrety. Twórcy wystawy czasami objaśniają nam kontekst. Bez niego można czasem nie zrozumieć intencji artysty. Nie dostrzec wyjątkowości ujęcia.

Wystawa podzielona jest na siedem części. Ścieżkę, która prowadzi zwiedzającego przez świat utrwalony na kliszy, otwiera cykl „Pierwsze twarze”, by przez „Automatyzm” doprowadzić nas do „Wnętrz” i „Duchów”. Są tu dzieła wielkich świata fotografii – Eugene'a Smitha, Mana Raya czy Michaela Ackermanna. Mam też zabawy z aparatem André Bretona, dokumentujące paryską wiosnę 1968 r. zdjęcia Bruna Barbeya, perfekcyjnie wymierzone uliczne fotografie Sergia Larraina.

Ale na powitanie stykamy się z autoportretami Witkacego – w tym serią zdjęć z 1931 r. czy jego wczesnymi zdjęciami z czasów I wojny światowej. Niektóre osiągały na aukcjach oszałamiające ceny. Dziś szokują szaleństwem w oczach modela – twórcy. Witkacy emanuje na nich emocjami, które trudno interpretować inaczej niż jako gniew czy złość. Idealnie pasują do otwierającego wystawę cytatu filozofa Emmanuela Levinasa: „w twarzach istnieje wewnętrzna ułomność. Dowodem na nią jest (nawet) to, że staramy się ukryć ułomność przyjmując pozy, postawy. Twarz jest odkryta, zagrożona, jakby zapraszała nas do przemocy. Równocześnie twarz jest tym, co powstrzymuje nas od zabijania”.

Czytaj więcej

Posłuchaj, Plus Minus: Gry wideo – nowa kultura wysoka?

Trudno przejść obojętnie obok którejkolwiek z części wystawy. „Automatyzm” to przegląd dzieł artystów, którzy uznali, że sztukę można tworzyć, korzystając z budek fotograficznych. Te instalowane od lat 20. urządzenia inspirowały m.in. surrealistów. Pozwalały zerwać z normami estetycznymi, odrzeć bohaterów zdjęć z powagi. Część „Fragmenty” skupia się na gestach, dłoniach, stopach czy skórze. Zostawiamy twarz, by skupić się na gracji lub deformacji ludzkiego ciała. Po drodze są też kolejne polskie akcenty. Niestety, niezbyt chlubne. Seria zdjęć kobiet, które dokonały aborcji, najczęściej w obcym kraju, ma też dwie polskie bohaterki.

Prezentowane na wystawie współczesne zdjęcia dotyczą głównie wykluczonych, mniejszości. Tu wystawa zatacza krąg. Gdy dziś oko obiektywu przygląda się tym, którzy znajdują się na marginesie społeczeństwa lub szukają jego akceptacji, to 100 lat wcześniej dokumentowało choćby walkę National Child Labour Committee o powstrzymanie wyzysku dzieci w fabrykach. Ze znaczącym przekazem: „Każde dziecko powinno pracować. Ale nie można go wyzyskiwać”.

Droga od twarzy człowieka, jego tożsamości, osobistych historii przez świadectwa wydarzeń prowadzi nas do współczesności – wystawę wieńczy bowiem zdjęcie stworzone przez sztuczną inteligencję. Portret aktywisty i filozofa Frantza Fanona stworzony na podstawie jego wielu zdjęć z internetu. Ludzka tożsamość zamieniona w jej maszynową wizję. To schyłek portretu czy tylko jego ewolucja? Warto się przekonać samemu. Wystawa czynna jest do marca 2024 r. To jedna z ostatnich okazji, by odwiedzić Centre Pompidou. W 2025 r. muzeum zostanie zamknięte na pięć lat, by odrodzić się w nowej odsłonie.

Zdjęcia pozwalają nam zrozumieć ludzkie ciało. Wkroczyć w jego intymny świat. W szczególności zdjęcia twarzy rzucają światło na nasze relacje z innymi” – tymi słowami otwiera się wystawa fotografii „Corps à corps”, którą można oglądać w paryskiej galerii sztuki nowoczesnej Centre Pompidou.

Na ostatnim piętrze muzeum zgromadzono ponad 500 zdjęć, dzieł ponad 120 fotografów. Zrobiono je na przestrzeni ponad 100 lat. Przedstawiają ludzi, zwykle ich portrety. Twórcy wystawy czasami objaśniają nam kontekst. Bez niego można czasem nie zrozumieć intencji artysty. Nie dostrzec wyjątkowości ujęcia.

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi