Jedyny taki przestępca i król Krymu

Izaak Babel nie był odosobniony w swojej fascynacji czekistami, obdarzonymi żelazną wolą, bezwzględnymi mężczyznami w skórzanych kurtkach i z naganami u pasa.

Publikacja: 20.10.2023 17:00

Magnaci zbożowi uciekli z Odessy do Europy przed bolszewikami, w ich pałacach rozgościły się nowe so

Magnaci zbożowi uciekli z Odessy do Europy przed bolszewikami, w ich pałacach rozgościły się nowe sowieckie władze i tylko bandytów było jeszcze więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Na zdjęciu słynne schody w Odessie (znane jako Schody Potiomkinowskie), wybudowane w celu połączenia miasta z portem. Jedna z legend głosi, że pod schodami jest tunel, w którym ukryte są skarby przemytników

Foto: novoross/wikimedia commons

„Mesje Eichbaum – pisał Benia – zechciej pan położyć jutro rano pod bramą na Sofijskiej ulicy pod siedemnastką dwadzieścia tysięcy rubli. Jak pan tego nie zrobi, to pana czeka coś niesłychanego i cała Odessa będzie miała co mówić o panu. Z poważaniem, Benia Król” (cytaty w przekładzie J. Pomianowskiego).

List tej treści wysłał Benia Krzyk, „bandyta i król bandytów”, do odeskiego bogacza Sendera Eichbauma. Bogacz, który „miał w majątku sześćdziesiąt dojnych krów bez jednej”, zlekceważył tę i dwie kolejne pogróżki bandyty. „Wówczas Benia wszczął postępowanie”. Jego ludzie weszli w nocy do krowiarni Eichbauma, zaczęli wyprowadzać zwierzęta i zabijać jedno po drugim. „I oto kiedy szósta krowa z przedśmiertnym rykiem padła pod nogi Królowi, wtedy wybiegł na dwór Eichbaum w samych kalesonach i zapytał:

– I co będzie z tego wszystkiego, Benia?

– Jeżeli ja nie będę miał pieniędzy, to pan nie będziesz miał krów, panie Eichbaum. Jak dwa razy dwa”.

Tak zaczyna się historia najsłynniejszego bohatera prozy Izaaka Babla. Świat usłyszał o nim 23 czerwca 1921 roku, gdy w jubileuszowym, setnym numerze pisma Odeskiego Komitetu Rejonowego Wszechrosyjskiego Związku Pracowników Transportu „Moriak” ukazało się opowiadanie „Król”, a ściślej rzecz biorąc, pierwsza spośród kilku jego wersji, z których dopiero piątą, z ponad dwustoma poprawkami, autor uznał za definitywną. Babel był perfekcjonistą i dopóty pracował nad swymi opowiadaniami, dopóki nie doszedł do wniosku, że niczego już nie jest w stanie ulepszyć.

„Król” wprawił wszystkich w zachwyt. Wszystkich w tym wypadku oznaczało krąg początkujących literatów z Odessy, kolegów bądź znajomych autora. Walentin Katajew, Jurij Olesza, Eduard Bagricki, Konstanty Paustowski, Ilja Ilf, Jewgienij Pietrow (młodszy brat Katajewa) – by wymienić tych, którzy wkrótce zdobyli sławę – dotąd słyszeli o Bablu reporterze, ale nie wiedzieli, że jest pisarzem – i to jakim! Niemal wszyscy byli od niego młodsi – i wszyscy co do jednego marzyli o wyjeździe do Moskwy.

Trzej pierwsi poznali Babla w agencji ROSTA, która pod kierownictwem Władimira Narbuta stała się przystanią dla pozbawionych zajęcia pisarzy i plastyków. Młodzi poeci pisali agitacyjne wiersze, wymyślali slogany, przy okazji ucząc się od podstaw języka nowej epoki. Zajmowali pomieszczenia na parterze budynku, podczas gdy na piętrze urzędowali Narbut i nowy kierownik personalny agencji, Izaak Babel.

Pisarz wrócił do pracy w styczniu 1921 roku. Zajmował się papierkową robotą, wystawiał kolegom zaświadczenia o pracy, z pomocą Narbuta zatrudnił w agencji jako maszynistkę swoją siostrę Marię. Trzeba było gdzieś pracować, a przynajmniej mieć dokument o zatrudnieniu, żeby przetrwać w wielkim, wygłodniałym mieście. W Odessie nie było znaczących zakładów przemysłowych ani stoczni, miasto od zawsze żyło z handlu, lecz teraz nie miało czym ani z kim handlować. Magnaci zbożowi uciekli do Europy przed bolszewikami, w ich pałacach rozgościły się nowe sowieckie władze i tylko bandytów było jeszcze więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Odessa nigdy już nie odzyskała dawnej świetności, żyła tylko jej cieniem, jej mitem. Żadne dzieło literackie nie przyczyniło się do tego bardziej niż proza Izaaka Babla.

Czytaj więcej

Marek Siwiec: Nawet dawnych planów obronnych nigdy nie powinno się ujawniać

Zapadało mi w duszę głęboko

Akcja „Opowiadań odeskich” osadzona jest na Mołdawance w pierwszej dekadzie XX wieku. To czasy dzieciństwa i wczesnej młodości pisarza, ostatnie lata przed rewolucją. W tej epoce rozgrywa się fabuła wielu jego najsłynniejszych utworów; Babel napisał je około trzydziestego roku życia, gdy nostalgia za czasami dzieciństwa jest najsilniejsza – tym większa, im mniejszy dystans dzieli nas od pierwszych lat życia. Później, w dojrzałym wieku, tęsknota za dzieciństwem ustępuje pod naporem coraz to nowych wydarzeń i przeżyć i wraca dopiero wraz ze starością – ale pisarzowi nie dane było jej zaznać. Dzieciństwo było dla niego jednym z najważniejszych źródeł inspiracji; kryzys twórczy, który przeżywał w wieku średnim, był spowodowany wyschnięciem tego źródła. Tak opisywał swe dziecięce lata (jesienią 1915 roku w Saratowie): „Chodzenie po ulicy nie wydawało mi się zajęciem czczym. Podczas tych powrotów szczególnie dobrze mi się marzyło i wszystko, ale to wszystko stawało się bliskie. Znałem wszystkie szyldy, mury kamienic, wystawy sklepowe. Znałem je w sposób osobliwy, tylko na własny użytek, i byłem zupełnie pewien, że widzę w nich to, co najważniejsze i tajemnicze, to, co my, dorośli, nazywamy istotą rzeczy. Wszystko zapadało mi w duszę głęboko. Jeżeli mówiono przy mnie o jakimś sklepie, zaraz przypominałem sobie szyld, złote, starte litery, odprysk w lewym kącie blachy, kasjerkę, pannę z wysoko upiętymi włosami, wspominałem też powietrze, które krąży wokół tego sklepu i którego nie ma koło żadnego innego. Ze sklepów zaś, z ludzi, powietrza, plakatów teatralnych – składałem sobie moje rodzinne miasto. Dotychczas pamiętam je, rozumiem i kocham je. Czuję jego charakter tak, jak czujemy zapach matki, zapach tkliwości, zapach słów i uśmiechu, kocham zaś dlatego, że wyrosłem z nim, że byłem w nim szczęśliwy, smutny i namiętnie zatopiony w swoich rojeniach jak nigdy już później”.

Po powrocie z wojny, gdzie był świadkiem dobijania rannych, zarzynania jeńców, tortur i gwałtów na ludności cywilnej, zabijania bez jakichkolwiek skrupułów i miary, Babel, wstrząśnięty do głębi, schronił się w bezpiecznym świecie wspomnień i młodzieńczych fantazji, w żydowskim świecie Mołdawanki. Nie znał go z autopsji, wymyślił swoje dzieciństwo – dorastał przecież w Mikołajowie i centrum Odessy, lecz naprawdę czuł się dzieckiem z żydowskiej dzielnicy, dzieckiem getta: dom Lubki Sznejwejs (tytułowej bohaterki opowiadania „Lubka Kozak”) na rogu Dalnickiej i Bałkowskiej, gdzie mieściła się „winiarnia, zajazd, skład paszy oraz gołębnik na sto par pawików i winerów”, to przecież dom, w którym się urodził. Plac Ochotnicki, na który w każdą niedzielę wychodzi stróż Jewzel i „sprzedaje gołębie urzędnikom z miasta, a także sąsiedzkim chłopakom”, za kilka lat stanie się miejscem dramatu opisanego w „Historii mojego gołębnika” (choć jak już wiemy, przedstawione wydarzenia działy się nie w Odessie, lecz w Mikołajowie).

Wiosną 1921 roku Babel nie myśli o Kozakach, nie wspomina wojny – może nawet chce o niej zapomnieć. Kiedy pisze, przed oczami stają mu „pomarszczeni Niemcy koloniści, którzy przywieźli Lubce wino znad besarabskiej granicy. Zapalili fajki i dym z ich krętych cybuchów jął wikłać się w srebrnej szczecinie niegolonych, starczych policzków. Słońce zwisało z nieba jak różowy język spragnionego psa. Ogromne morze staczało się w dali na Pieresyp i maszty dalekich statków kołysały się nad szmaragdową wodą Zatoki Odeskiej. Dzień rozsiadł się w malowanym czółnie, dzień żeglował ku wieczorowi”.

Podstawowa kompetencja władzy

Podobne opisy staną się znakiem rozpoznawczym prozy Izaaka Babla, na równi z językiem jego bohaterów. W ten sposób Reb Arie-Lejb, siedząc na murze cmentarnym, tłumaczy narratorowi opowiadania „Tak to robiono w Odessie”, dlaczego właśnie Benia Krzyk został królem odeskich bandytów: „Dlaczego on? Dlaczego nie tamci, chce pan wiedzieć? Otóż trzeba na chwilę zapomnieć, że na nosie ma się okulary, a w duszy jesień. Niech pan przestanie awanturować się przy swoim biurku, a jąkać się wśród ludzi. Niech pan sobie wyobrazi na chwilę, że się pan awanturuje na placach, a jąka się na papierze. Pan jest tygrysem, pan jest lwem, pan jest kotem. Pan może się przespać z ruską kobietą i ruska kobieta będzie po tym zadowolona. Pan ma dwadzieścia pięć lat. Gdyby do nieba i ziemi przytwierdzone były uchwyty, to pan mógłby za te uchwyty złapać i przyciągnąć niebo do ziemi. A za tatunia ma pan furmana Mendla Krzyka. Względem czego może myśleć taki tatunio? On może myśleć względem wypić porządnego kielicha, względem dać komuś po mordzie, względem swoich koni – i nic więcej. Pan chcesz żyć, a on każe panu umierać po dwadzieścia razy dziennie. Co by pan zrobił na miejscu Beni Krzyka? Nic by pan nie zrobił. A on zrobił. Dlatego on jest król, a pan masz figę w kieszeni”.

Poza „Królem” Babel opublikuje w 1921 roku jeszcze tylko jedno opowiadanie odeskie („Sprawiedliwość w cudzysłowie”), w jednodniówce „Na pomoszcz!” z 15 sierpnia, ale nie włączy go do wydania książkowego. Narrator opowiadania postanawia zamieszkać u pasera z Mołdawanki, by lepiej poznać życie tamtejszych bandytów i móc je opisać; wzięty przez nich za agenta Czeka, ledwo uchodzi z życiem, w porę ostrzeżony przez gospodarza. W tym opowiadaniu, mylnie uważanym za oparte na faktach, pobrzmiewają echa wydarzeń sprzed dwóch lat, kiedy to Babel zamieszkał na Mołdawance u rodziców kolegi.

Motyw sowieckiej tajnej policji pojawił się także w drugim opublikowanym w tym roku utworze prozatorskim pisarza, opowiadaniu „Grzech Panajezusowy” (pierwodruk 29 sierpnia w jednodniówce Południowego Stowarzyszenia Pisarzy na rzecz Głodujących „Na chleb”). Mąż Ariny poszedł na wojnę, więc kobieta prosi Jezusa, żeby dał jej na cztery lata za męża anioła Alfreda. Anioł zabiera ją na Łubiankę, przed siedzibę Czeka (w kolejnym wydaniu utworu w almanachu „Krug” z 1924 roku autor zastąpi Łubiankę Pietrowką, niemającą tak złowieszczych konotacji ulicą w pobliżu placu Łubiańskiego).

Babel nie był odosobniony w swojej fascynacji czekistami, obdarzonymi żelazną wolą, bezwzględnymi mężczyznami w skórzanych kurtkach i z naganami u pasa. Najdoskonalszym artystycznie świadectwem podziwu, jaki budzili funkcjonariusze czerezwyczajki wśród młodych literatów i inteligentów, będzie powieść „Zawiść” (1927) autorstwa jego przyjaciela Jurija Oleszy. Pozbawieni skrupułów zabójcy: czekiści, Kozacy, odescy bandyci, staną się również bohaterami najsłynniejszych opowiadań Babla. Po latach chaosu, z którego wyłonił się nowy sowiecki porządek, umiejętność zabijania jawi się jako podstawowa kompetencja władzy. Fundamentem każdego państwa jest monopol rządzących na przemoc, a cóż dopiero państwa będącego w stanie permanentnej rewolucji. Wszyscy, którzy cokolwiek w nim znaczą, mają krew na rękach. Wygrali, gdyż umieli być jeszcze bardziej bezwzględni i okrutni niż ich wrogowie. (…)

Głównym zadaniem współpracowników Babla z agencji ROSTA było wymyślanie plakatów propagandowych wymierzonych w kontrrewolucjonistów, kułaków, księży i spekulantów – tym ostatnim mianem określano kupców i handlarzy, korzystających z dobrodziejstw ogłoszonej w marcu 1921 roku Nowej Polityki Ekonomicznej (NEP). Bolszewicy odłożyli do lamusa hasło „grab zagrabione”, które tak dobrze sprawdziło się w latach rewolucji i wojny domowej, i przywrócili pewne elementy gospodarki rynkowej, tworząc hybrydę socjalizmu i kapitalizmu. Chłopi, stanowiący osiemdziesiąt procent mieszkańców kraju, znów mogli sprzedawać swoje produkty za ruble, a mieszkańcy miast prowadzić działalność gospodarczą w ramach niewielkich firm i spółdzielni. Częściowo przywrócono także prawo do dziedziczenia.

Nie znaczy to, że bolszewicy stracili rewolucyjny zapał. Lenin wyciągnął wnioski z dotychczasowych doświadczeń i po trzech latach „komunizmu wojennego” zrozumiał, że musi cofnąć się o krok, by w nieodległej przyszłości móc zrobić dwa kroki w przód. Na przełomie 1917/1918 roku bolszewicy zlikwidowali prywatny handel, znacjonalizowali środki produkcji, zmilitaryzowali zakłady pracy i wycofali pieniądz jako środek płatniczy, ale zamiast spodziewanego dobrobytu osiągnęli stan kompletnej zapaści. Mieszkańcy miast masowo uciekali na wieś, byle tylko znaleźć cokolwiek do jedzenia; liczba ludności Moskwy zmniejszyła się o połowę, a Piotrogrodu o siedemdziesiąt procent. W Rosji zapanował głód, głównie z powodu katastrofalnej suszy z jesieni 1920 roku, ale także na skutek polityki bolszewików, którzy odebrali chłopom ziarno przeznaczone pod zasiew. Rok później na południowej i wschodniej Ukrainie zebrano siedmiokrotnie mniej zboża niż przed rewolucją.

Czytaj więcej

Zagraniczna prasa cieszy się ze zwycięstwa Donalda Tuska

Bolszewicki humanizm

Miliony ofiar nie były w opinii Lenina wygórowaną ceną za zwycięstwo, które miało dać początek światowej rewolucji. Ale perspektywa zwycięstwa rewolucji gdziekolwiek poza Rosją rozwiała się w sierpniu 1920 roku na przedpolach Warszawy. W samej Rosji zaś bolszewicy, mimo wygranej w wojnie domowej, stanęli na progu katastrofy. Groza zajrzała im w oczy, gdy na początku 1921 roku zbuntowali się najwierniejsi z wiernych – żołnierze z bazy marynarki wojennej w Kronsztadzie. Dawni bohaterowie wezwali mieszkańców pobliskiego Piotrogrodu do „trzeciej rewolucji”, która obali tyranię Lenina i zaprowadzi prawdziwy socjalizm.

Lenin i Trocki bezwzględnie rozprawili się z buntownikami. W marcu 1921 roku rzucili przeciw marynarzom z Kronsztadu pięćdziesiąt tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej i krwawo stłumili powstanie. Czekiści również nie próżnowali, latem 1921 roku wykryli w Piotrogrodzie fikcyjny spisek białych oficerów i dla przykładu rozstrzelali kilkudziesięciu jego rzekomych członków, wśród nich poetę Nikołaja Gumilowa. Tuchaczewski pozbył się resztek białych z Krymu i utopił we krwi powstania chłopskie – w latach 1921–1922 w walkach z „zielonymi” zginęło ćwierć miliona czerwonoarmistów (i znacznie więcej chłopów, ofiar pacyfikacji i głodu). Lecz tak naprawdę władzę bolszewików ocaliła Nowa Polityka Ekonomiczna. Dzięki niej rozkwitł handel, pieniądz popłynął na wieś, a żywność do miast. Zamiast grabieży i rekwizycji wprowadzono podatek pieniężny. W kraju na niemal dziesięć lat zapanowała chwiejna równowaga między utopijną wizją bolszewików i siermiężną rzeczywistością. Wszyscy marzyli tylko o spokoju – i zaczęli przyzwyczajać się do nowych realiów.

Tych, którzy tego nie umieli lub nie chcieli pogodzić się z władzą bolszewików, czerwoni zmusili do wyjazdu z kraju. Już podczas wojny domowej Rosję opuściły dwa miliony osób, głównie z dawnej szlachty, burżuazji i inteligencji. Teraz przyszła kolei na pisarzy i filozofów, nawet tych, którzy usiłowali być lojalni wobec nowej władzy. Maksym Gorki od pierwszych dni rewolucji krytykował Lenina, lecz za jego zgodą w lipcu 1921 roku stanął na czele Ogólnorosyjskiego Społecznego Komitetu Pomocy Głodującym i dzięki wsparciu znanych pisarzy europejskich, między innymi Anatole’a France’a i H. G. Wellsa, zorganizował wartą miliony dolarów pomoc humanitarną dla mieszkańców Rosji. Lenin odwdzięczył mu się niedługo później, aresztując członków Komitetu, a jego samego zmuszając do opuszczenia kraju w październiku 1921 roku.

Lenin już od dawna miał powyżej uszu Gorkiego i jego „sentymentalnych przesądów”. Coraz gorzej znosił interwencje pisarza w obronie „pachołków [burżuazji], tak zwanych intelektualistów, sługusów kapitału, którzy uważają się za mózg narodu – pisał w odpowiedzi na protest Gorkiego przeciwko rozstrzelaniu kilkunastu uczonych jesienią 1919 roku. – Nie są żadnym mózgiem, tylko łajnem”. Grigorij Zinowjew, bliski współpracownik Lenina, dwa lata później nakazał rewizję w mieszkaniu Gorkiego i groził aresztowaniem jego współpracownikom. Autor „Na dnie” zrozumiał, że jego dni w Rosji są policzone – w całkiem dosłownym sensie tego słowa. Zgodził się wyjechać do Niemiec na leczenie (cierpiał na gruźlicę).

W rzeczywistości był wygnańcem, pierwszym spośród ponad stu sześćdziesięciu rosyjskich myślicieli i uczonych, których jesienią następnego roku zmuszono do wyjazdu z kraju. Trocki nazwał tę akcję, wymyśloną przez samego Lenina, przejawem „bolszewickiego humanizmu”, aktem prewencji na wypadek zbrojnej interwencji państw zachodnich w Rosji, wówczas bowiem „bylibyśmy zmuszeni rozstrzelać ich wszystkich zgodnie z prawem wojennym – stwierdził. – Dlatego wolimy odesłać ich stąd, póki jeszcze czas, póki panuje spokój”.

Wśród wypędzonych z kraju intelektualistów byli między innymi filozofowie Nikołaj Bierdiajew i Iwan Iljin z rodzinami. „Lenin za jednym zamachem oczyścił Rosję z intelektualnych elit i niezależnie myślących ludzi – pisał literaturoznawca Bengt Jangfeldt. – Wiele owych niepożądanych »elementów« już wcześniej emigrowało »dobrowolnie«, ale liczba tych, którzy wyjechali w 1922 roku, była imponująca. Pięć lat po rewolucji Rosja pozbawiła się nie tylko najwybitniejszych filozofów i uczonych, lecz także pisarzy: Iwana Bunina, Maksima Gorkiego, Aleksandra Kuprina, Aleksieja Riemizowa, Dmitrija Mereżkowskiego, Borysa Zajcewa, a także przyszłego mistrza pióra, Władimira Nabokowa”.

Emigrowało również wielu uznanych poetów; w kraju, oprócz Władimira Majakowskiego, zostali jedynie Osip Mandelsztam, Borys Pasternak, Anna Achmatowa, Nikołaj Klujew i Siergiej Jesienin. „Spośród nich tylko Majakowski z całego serca wspierał rewolucję”. To właśnie on już niedługo miał odegrać kluczową rolę w debiucie prozatorskim Izaaka Babla.

Fragment książki Aleksandra Kaczorowskiego „Babel. Człowiek bez losu”, która ukaże się za kilka dni nakładem wydawnictwa Czarne, Wołowiec 2023

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

Aleksander Kaczorowski jest dziennikarzem, tłumaczem, autorem wielu cenionych biografii, m.in. Vaclava Havla. Wydaje w Pradze pismo „Aspen Review Central Europe”. Jest laureatem Nagrody im. Václava Buriana przyznawanej za wkład w rozwój dialogu środkowoeuropejskiego.

„Mesje Eichbaum – pisał Benia – zechciej pan położyć jutro rano pod bramą na Sofijskiej ulicy pod siedemnastką dwadzieścia tysięcy rubli. Jak pan tego nie zrobi, to pana czeka coś niesłychanego i cała Odessa będzie miała co mówić o panu. Z poważaniem, Benia Król” (cytaty w przekładzie J. Pomianowskiego).

List tej treści wysłał Benia Krzyk, „bandyta i król bandytów”, do odeskiego bogacza Sendera Eichbauma. Bogacz, który „miał w majątku sześćdziesiąt dojnych krów bez jednej”, zlekceważył tę i dwie kolejne pogróżki bandyty. „Wówczas Benia wszczął postępowanie”. Jego ludzie weszli w nocy do krowiarni Eichbauma, zaczęli wyprowadzać zwierzęta i zabijać jedno po drugim. „I oto kiedy szósta krowa z przedśmiertnym rykiem padła pod nogi Królowi, wtedy wybiegł na dwór Eichbaum w samych kalesonach i zapytał:

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi