Jan Maciejewski: Tak. Wolę umrzeć niż zgrzeszyć

Sam nie wiem, co jest większym kretynizmem – pomysł, że takie zdanie może rodzić myśli samobójcze, czy brak świadomości, iż samobójstwo jest jednym z najcięższych grzechów, jakie w ogóle można popełnić. Jeśli więc coś miałoby odciągać od jego popełnienia, to właśnie cytat ze św. Dominika.

Publikacja: 15.09.2023 17:00

Jan Maciejewski: Tak. Wolę umrzeć niż zgrzeszyć

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Hipokryzja to jednak ciekawa sprawa. Nieważne, jak wiele jej dawek przyjmiesz, ile przejawów i z jaką częstotliwością będzie cię dotykać – i tak potrafi zaskoczyć. Zawsze zdarzy się coś takiego, co sprawi, że pokręcisz głową z niedowierzaniem. Jej szczyty mają to do siebie, że nie przestają rosnąć.

Sporządziłem sobie listę oburzonych znalezieniem się w podręczniku do katechezy jakże oburzającego cytatu ze św. Dominika Savio: „wolę umrzeć niż zgrzeszyć”. Frazy, która zdaniem „zaniepokojonych” miałaby wzbudzać w dzieciach myśli samobójcze. I żadne z tych zamartwiających się kondycją psychiczną uczniów łam ani autorów nie zająknęło się choćby w sprawie zamknięcia szkół podczas lockdownu. Tak dociekliwi w kwestii destrukcyjnego wpływu katolicyzmu na zdrowie psychiczne masowo machali ręką na proceder (świadomie używam tego słowa) systemowego niszczenia dziecięcej psychiki. A przypomnijmy, że niewiele było krajów na świecie, w których szkoły trzymano by zamknięte dłużej niż w Polsce. Przy absolutnym braku jakichkolwiek badań i dowodów na skuteczność tej metody ograniczania skutków pandemii.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Po co Tolkien stworzył Śródziemie

Ich oczy były szeroko zamknięte na związek między zamknięciem dzieci w domach a lawinowym wzrostem depresji wśród najmłodszych i kilkakrotnym zwiększeniem się ilości prób samobójczych. To wszystko jednak pestka w porównaniu z „wolę umrzeć niż zgrzeszyć” w podręczniku do religii. Dopiero teraz będziemy mieli prawdziwą lawinę problemów psychicznych. To już nawet nie jest hipokryzja, tylko skrajna bezczelność.

To wszystko jednak pestka w porównaniu z „wolę umrzeć niż zgrzeszyć” w podręczniku do religii. Dopiero teraz będziemy mieli prawdziwą lawinę problemów psychicznych. To już nawet nie jest hipokryzja, tylko skrajna bezczelność.

Bo oczywiście – dokładnie tak samo jak w lockdownie – nie chodzi tu o żadne zdrowie psychiczne dzieci, tylko przywalenie katolikom. Tak się składa, że mamy dość długą tradycję łapania nas za słowa, wyciągania ich z kontekstu i dorabiania nam na tej podstawie gęby. Zaczęło się jeszcze pewnie w Cesarstwie Rzymskim, kiedy Eucharystię utożsamiono z kanibalizmem; w końcu sami chrześcijanie mówili, że jedzą ciało i piją krew Chrystusa. Burza wokół „wolę umrzeć niż zgrzeszyć” oparta jest na podobnie subtelnym zabiegu intelektualnym, co zarzut kanibalizmu. Sam nie wiem, co jest większym kretynizmem – pomysł, że takie zdanie może rodzić myśli samobójcze, czy brak świadomości, iż samobójstwo jest jednym z najcięższych grzechów, jakie w ogóle można popełnić. Jeśli więc coś miałoby odciągać od jego popełnienia, to właśnie cytat ze św. Dominika. Ale znowu – nie o to tu przecież chodzi; nie słowo „umrzeć” jest prawdziwym obiektem oburzenia. Pianę na ustach atakujących i pokorne skomlenie (jak zawsze, to boli najbardziej) wielu katolików spowodował fakt, że ośmielono się wspomnieć dzieciom o grzechu.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Relatywizm jako polisa ubezpieczeniowa

Może więc czas coś sobie wyjaśnić. Tak, dla nas, katolików, to grzech jest największym złem na świecie; jedyną prawdziwą, godną tego miana katastrofą. Przede wszystkim i na pierwszym miejscu to z nim właśnie walczymy. Nie z ociepleniem klimatu, bezrobociem czy niskim stanem zarybienia mórz. Każde inne zło jest względne i wtórne wobec niego. A walczymy z nim tym mocniej, im większa jest nasza świadomość, że sami jesteśmy grzesznikami. Że bez przerwy upadamy. I zasadniczo staramy się nie reagować na ten fakt wyciągnięciem żyletki czy palnięciem sobie w łeb, tylko pokorą. Świadomością tego, jak długa jest jeszcze droga przed nami. I że grzech zawsze oznacza jej nadłożenie. Zgadzać się na niego, zżyć z nim, to zgubić ją na zawsze. Nigdy nie dotrzeć do celu.

Tak bardzo się go boimy, bo wiemy, wierzymy, że może nas pozbawić czegoś wspaniałego. Walczymy z grzechem z radości, nie ze strachu. Boimy się piekła, bo to oznacza, że stracimy Niebo. Boimy się ze szczęścia, jak ktoś, kto martwi się, czy wybierze odpowiedni zjazd z drogi i dotrze wreszcie do domu. Ten niepokój jest tylko pochodną Wielkiej Radości. A ci, którzy walczą z mówieniem o grzechu (co jest przeciwieństwem walki z nim samym), to jej tak naprawdę się boją. Drżą ze strachu przed istnieniem Radości jak my przed Piekłem.

Hipokryzja to jednak ciekawa sprawa. Nieważne, jak wiele jej dawek przyjmiesz, ile przejawów i z jaką częstotliwością będzie cię dotykać – i tak potrafi zaskoczyć. Zawsze zdarzy się coś takiego, co sprawi, że pokręcisz głową z niedowierzaniem. Jej szczyty mają to do siebie, że nie przestają rosnąć.

Sporządziłem sobie listę oburzonych znalezieniem się w podręczniku do katechezy jakże oburzającego cytatu ze św. Dominika Savio: „wolę umrzeć niż zgrzeszyć”. Frazy, która zdaniem „zaniepokojonych” miałaby wzbudzać w dzieciach myśli samobójcze. I żadne z tych zamartwiających się kondycją psychiczną uczniów łam ani autorów nie zająknęło się choćby w sprawie zamknięcia szkół podczas lockdownu. Tak dociekliwi w kwestii destrukcyjnego wpływu katolicyzmu na zdrowie psychiczne masowo machali ręką na proceder (świadomie używam tego słowa) systemowego niszczenia dziecięcej psychiki. A przypomnijmy, że niewiele było krajów na świecie, w których szkoły trzymano by zamknięte dłużej niż w Polsce. Przy absolutnym braku jakichkolwiek badań i dowodów na skuteczność tej metody ograniczania skutków pandemii.

Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich