Także w Polsce da się już zauważyć histerię zwaną swiftomanią. Oczywiście, starsi fani będą się bronić przed porównaniami z beatlesmanią i stonesomanią, choć akurat sir Paul McCartney nie miał nic przeciwko temu, żeby pokazać się na okładce z Taylor i porozmawiać z nią o muzycznych inspiracjach.
Czas też chyba skończyć z kwalifikowaniem artystki w grupie najmłodszych gwiazd, tym bardziej że 13 grudnia osiągnie wiek, który Honoriusz Balzak, bezwzględny miłośnik kobiet, przypisywał 33-latkom. Taylor Swift, obecnie 32-letnia, także w Polsce bije rekordy popularności, o jakich nie mogą już śnić nawet The Rolling Stones i U2, bo ich czas powoli przemija, czy nam się podoba, czy nie. A bicie rekordu wyglądało następująco: pierwszego dnia dystrybucji biletów zaproponowano fanom show pod szyldem „The Eras Tour” na PGE Narodowym 1 sierpnia 2024 r. W podobnej sytuacji, po rozpoczęciu sprzedaży biletów na koncerty Swift w Ameryce, serwery oferujące 2 mln sztuk zablokowało 14 mln szturmujących fanów. Ponieważ na korku w sieci skorzystały agencje pośrednictwa, Taylor Swift wprowadziła system wnioskowania o wejściówki oparty na rejestracji danych. Dzięki temu wiadomo, że w kolejce po bilety na kilka koncertów w Buenos Aires ustawiło się aż 3 mln fanów.
Ilu jest chętnych w Polsce, wie tylko Mikołaj Ziółkowski, szef Alter Art, producent warszawskiego show, organizator Open’era, ale pewnie tego nie ujawni. Z satysfakcją za to mógł dodać najpierw drugi show – 2 sierpnia, a także trzeci – 3 sierpnia. W oczekiwaniu na kolejne prezenty dla fanów zajrzałem do kalendarza i sprawdziłem, że kolejny zajęty termin Swift jest dopiero 8 sierpnia w Wiedniu. Zdążałyby więc zaśpiewać w Warszawie jeszcze co najmniej dwa razy.
Czytaj więcej
Red Hot Chili Peppers, Depeche Mode, The Weeknd – światowa czołówka wystąpi niebawem w Polsce. Nasz rynek koncertowo-festiwalowy jest mocny i ma silną pozycję w Europie, choć brakuje infrastruktury w Warszawie.
Niewydana powieść
Jednak nie musi. Specjaliści od rynku koncertowego szacują, że tylko na siedmiu koncertach w Australii Swift osiągnie wpływy 35 milionów dolarów i zarobi około 5 mln dolarów za wieczór na czysto, już po opłaceniu kosztów transportu, hoteli, produkcji i reklamy, wynajmu sali i opłat za dystrybucję biletów. Z kolei w Stanach Zjednoczonych wpływy z koncertów szacuje się na 700 mln dolarów, jak donosi bowiem „The Guardian”, przychody Swift za jeden show wynoszą średnio 13,6 mln, co jest możliwe przy średniej cenie biletu 215 dolarów.