„Zlituj się nad czytelnikiem. Zasady twórczego pisania”: Pisarze Słonie i Literaci jastrzębie

Czy pisania można się nauczyć jak arytmetyki? Odpowiedź daje Kurt Vonnegut w książce „Zlituj się nad czytelnikiem”. Uczył pisania ze względów finansowych, ale nie robił tego po łebkach.

Publikacja: 31.03.2023 17:00

„Zlituj się nad czytelnikiem. Zasady twórczego pisania”, Kurt Vonnegut, Suzanne McConnell, tłum. Tom

„Zlituj się nad czytelnikiem. Zasady twórczego pisania”, Kurt Vonnegut, Suzanne McConnell, tłum. Tomasz Bieroń, wyd. Zysk i S-ka

Foto: mat.pras.

Zadziwiające, że w czasach gdy czyta się coraz mniej książek, coraz więcej ludzi pragnie je pisać. W odpowiedzi na to zapotrzebowanie społeczne rozpleniły się przeróżne kursy „twórczego pisania”, niektóre znalazły się nawet w ofercie akademickiej. Pojawiła się zatem konieczność wydania podręczników do tej nowej dyscypliny – ale książka „Zlituj się nad czytelnikiem”, mająca podtytuł „Zasady twórczego pisania”, takim podręcznikiem nie jest.

Firmuje ją nazwisko Kurta Vonneguta, który w latach 60. XX wieku rozpoczął nauczanie twórczego pisania na uniwersytecie Iowa. Lubił i umiał uczyć, miał pomysły na ten temat, a zajęcia, które prowadził, uchodziły za ciekawe. „Kiedy uczę, nie szukam ludzi, którzy chcą być pisarzami. Szukam pasjonatów, którym na czymś strasznie zależy” – te słowa można by uznać za kwintesencję jego podejścia do zagadnienia. Dopiero jednak pod koniec drugiej dekady XXI wieku, wiele lat po śmierci autora „Matki nocy”, jego studentka zebrała w jednym tomie teksty, które uznała za związane z edukacją na literatów. Są to zarówno wyimki z publicystyki Vonneguta, jak i z jego utworów beletrystycznych, żeby pokazać pewne rozwiązania na przykładach.

Czytaj więcej

„Magia wynalazków”: Obwoźny handel czasem

Kto zechce, ten zaczerpnie z tomu porady, jak stać się wziętym pisarzem, a komu to ani w głowie, potraktuje go jako zbiór cytatów z Vonneguta dotyczących różnych spraw. To drugie podejście pozwoli cieszyć się stylem i ironią pisarza, który za nauczanie wziął się bodaj z powodów finansowych, ale nie robił tego po łebkach. Przy okazji czytelnik natrafi na unikalne dokumenty, jakimi są np. list opisujący perypetie młodego Vonneguta w niewoli niemieckiej czy umowę spisaną z żoną na temat wywiązywania się z powinności w gospodarstwie domowym. Obydwa nie należą do tekstów często eksponowanych, a humor w vonnegutowskim wykonaniu to rzecz nie do pogardzenia.

Jakie rady daje Vonnegut młodym adeptom? Znajdź sobie temat, który cię obchodzi, a przy okazji zajmie także czytelnika. Nie skacz z tematu na temat, pisz prostym językiem (tu przykład: wszak Biblia rozpoczyna się zdaniem nieprzekraczającym możliwości 14-latka „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię”). Dalej idą: Mów co chcesz powiedzieć, ale brzmij po swojemu. Tu Vonnegut może być wzorem oryginalności, nikt nie brzmiał tak jak on. Siódma zasada zaleca litowanie się nad czytelnikiem i została uznana za tak istotną, że dała tytuł książce. Są też porady praktyczne, wśród nich ta, by nie dążyć do doskonałości, bo wtedy niczego się nie napisze.

Pisarzy dzieli Vonnegut na słonie i jastrzębie. „Ja należę do słoni. Biję głową w mur, aż przebiję się na drugą stronę, potem na trzecią itd. (…) Ale metoda jastrzębi – którym zazdroszczę, bo to musi być fascynujące – to napisać książkę w miesiąc, wyrzucić ją z siebie, a potem bez końca przerabiać. Nigdy nie potrafiłem tak pracować”. A więc słonie rodzą powieści w męczarniach, a jastrzębie znoszą jak jajo – na autopilocie. Nie podejmuję się wyrokować, która metoda lepsza.

Z całej książki wynika, że pisanie i naukę pisania traktował Vonnegut bardzo serio. Pisanie było wszystkim, co miał: punktem orientacyjnym, systemem odniesienia wobec paranoi świata, terapią na zgryzoty. Ale też bez taryfy ulgowej wskazywał, jak niewdzięczne jest to zajęcie. „Trzeba ciągle siedzieć. Jest to fizycznie niewygodne i nieprzyjemne siedzieć tak długo bez ruchu, a w sensie społecznym nieprzyjemnie jest tak długo nie mieć żadnego towarzystwa. Warunki pracy są naprawdę złe”.

Czy pisania można się nauczyć jak arytmetyki czy księgowości? Pisarza tworzy doświadczenie życiowe, dramatyczne przeżycia, których zaznał. Nadto wymagana jest wewnętrzna potrzeba i umiejętność przelewania myśli i emocji na papier. Oczywiście ludzie pozbawieni tych cech i umiejętności także mogą pisać i często to czynią, ale ich utwory słabo nadają się do czytania. I to jest jedna z prawd, które wynikają z lektury tej książki.

Foto: Santi Visalli/Getty Images

Zadziwiające, że w czasach gdy czyta się coraz mniej książek, coraz więcej ludzi pragnie je pisać. W odpowiedzi na to zapotrzebowanie społeczne rozpleniły się przeróżne kursy „twórczego pisania”, niektóre znalazły się nawet w ofercie akademickiej. Pojawiła się zatem konieczność wydania podręczników do tej nowej dyscypliny – ale książka „Zlituj się nad czytelnikiem”, mająca podtytuł „Zasady twórczego pisania”, takim podręcznikiem nie jest.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich