Za dużo nowości

Rozczarowała mnie ostatnia płyta Björk i tęsknię za Davidem Bowiem.

Publikacja: 17.03.2023 17:00

Za dużo nowości

Foto: materiały prasowe

Nie nadążam za nowościami, ukazuje się ich zbyt dużo, co zresztą uważam za spory problem. Książki żyją przez chwilę, a potem znikają. Moje najważniejsze lektury z ostatnich miesięcy to tytuły zagraniczne. Polecam „Żywe morze snów na jawie” Richarda Flanagana (tłum. Maciej Świerkocki). Australijski pisarz komentuje pożary lasów z 2020 r., tworząc jednocześnie fikcję, od której nie sposób się oderwać. Bohaterowie usiłują wypierać prawdę o umierającej planecie, wykazując jednocześnie upór w przedłużaniu życia ciężko chorej matki. Ten paradoks wskazuje na obecną w zachodnim myśleniu i działaniu głęboką sprzeczność – brak akceptacji dla ludzkiej śmiertelności łączy się z bezwzględnym niszczeniem warunków życia, także ludzkiego, na Ziemi.

Annie Ernaux pewnie nie trzeba przedstawiać, ja dopiero ostatnio przeczytałam „Lata” (tłum. Krzysztof Jarosz i Magdalena Budzińska). Zachodzi w tej książce coś tajemniczego; proste, beznamiętne zdania odkładają się jak warstwy gleby czy skał, przez co niemal fizycznie odczuwa się upływ czasu, budowanie się historii Francji ze zwykłych pojedynczych ludzkich losów.

Czytaj więcej

Ojciec Szymon Hiżycki: Tyniec stał się deptakiem Krakowa

Duże wrażenie zrobiła na mnie też „Nasza część nocy” Argentynki Mariany Enriquez (tłum. Marta Jordan i Katarzyna Okrasko). To wciągająca powieść grozy, osadzona w lokalnym folklorze, przez którą przebija historyczna trauma – ponura prawda o ludzkiej zdolności do okrucieństwa. Z polskich nowości wczytuję się z rosnącą przyjemnością w nową książkę Filipa Springera „Mein Gott, jak pięknie”.

Kinowe zaległości mam ogromne – jeden z wiosennych planów to nadrobienie dyskutowanych filmów ostatnich miesięcy, niekoniecznie akurat oscarowych. Potężnym rozczarowaniem była netfliksowa „Blondynka”, ekranizacja biografii Marylin Monroe autorstwa Joyce Carol Oates. Lubię filmy polskich reżyserek, dlatego bardzo czekam na nowy film Jagody Szelc i z ciekawością obejrzałam „Iluzję” Marty Minorowicz.

Ciekawą publikacją łączącą poezję i muzykę jest wybór wierszy „ciebie od mnie” Krystyny Miłobędzkiej, której czytaniu akompaniuje Hania Rani. Poza tym słucham bardzo eklektycznie, od muzyki poważnej po punk. Z nowości, poza Pablopavo czy zespołem Morświn, raczej niewiele. Rozczarowała mnie ostatnia płyta Björk, tęsknię za Davidem Bowiem, od lat śledzę Laurie Anderson. Podobała mi się ostatnia płyta Tricky'ego („Fall to pieces” z 2020 r.), jeśli ktoś potrzebuje wyciszenia, bardzo polecam Sohnarr i absolutnie wszystko co nagrywa Michał Zygmunt.not. luko

Julia Fiedorczuk

Debiutowała w 2000 r. tomem poetyckim „Listopad nad Narwią”. W 2018 r. zdobyła Nagrodę im. Szymborskiej za tom „Psalmy". Jej ostatnia autorska książka to powieść „Pod słońcem" wydana w 2020 r.

Nie nadążam za nowościami, ukazuje się ich zbyt dużo, co zresztą uważam za spory problem. Książki żyją przez chwilę, a potem znikają. Moje najważniejsze lektury z ostatnich miesięcy to tytuły zagraniczne. Polecam „Żywe morze snów na jawie” Richarda Flanagana (tłum. Maciej Świerkocki). Australijski pisarz komentuje pożary lasów z 2020 r., tworząc jednocześnie fikcję, od której nie sposób się oderwać. Bohaterowie usiłują wypierać prawdę o umierającej planecie, wykazując jednocześnie upór w przedłużaniu życia ciężko chorej matki. Ten paradoks wskazuje na obecną w zachodnim myśleniu i działaniu głęboką sprzeczność – brak akceptacji dla ludzkiej śmiertelności łączy się z bezwzględnym niszczeniem warunków życia, także ludzkiego, na Ziemi.

Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi