Nie nadążam za nowościami, ukazuje się ich zbyt dużo, co zresztą uważam za spory problem. Książki żyją przez chwilę, a potem znikają. Moje najważniejsze lektury z ostatnich miesięcy to tytuły zagraniczne. Polecam „Żywe morze snów na jawie” Richarda Flanagana (tłum. Maciej Świerkocki). Australijski pisarz komentuje pożary lasów z 2020 r., tworząc jednocześnie fikcję, od której nie sposób się oderwać. Bohaterowie usiłują wypierać prawdę o umierającej planecie, wykazując jednocześnie upór w przedłużaniu życia ciężko chorej matki. Ten paradoks wskazuje na obecną w zachodnim myśleniu i działaniu głęboką sprzeczność – brak akceptacji dla ludzkiej śmiertelności łączy się z bezwzględnym niszczeniem warunków życia, także ludzkiego, na Ziemi.
Annie Ernaux pewnie nie trzeba przedstawiać, ja dopiero ostatnio przeczytałam „Lata” (tłum. Krzysztof Jarosz i Magdalena Budzińska). Zachodzi w tej książce coś tajemniczego; proste, beznamiętne zdania odkładają się jak warstwy gleby czy skał, przez co niemal fizycznie odczuwa się upływ czasu, budowanie się historii Francji ze zwykłych pojedynczych ludzkich losów.
Czytaj więcej
Od 20 lat mamy w Tyńcu narastający przypływ odwiedzających, staliśmy się deptakiem Krakowa. Nie powiemy ludziom, żeby nie przychodzili. Nie zamkniemy przed nimi bramy. Zresztą wydaje mi się, że jeżeli chcą przyjść do klasztoru, zwłaszcza w tych czasach, to nie jest tak bardzo źle – mówi ojciec Szymon Hiżycki, opat benedyktynów w Tyńcu, w najstarszym klasztorze w Polsce.
Duże wrażenie zrobiła na mnie też „Nasza część nocy” Argentynki Mariany Enriquez (tłum. Marta Jordan i Katarzyna Okrasko). To wciągająca powieść grozy, osadzona w lokalnym folklorze, przez którą przebija historyczna trauma – ponura prawda o ludzkiej zdolności do okrucieństwa. Z polskich nowości wczytuję się z rosnącą przyjemnością w nową książkę Filipa Springera „Mein Gott, jak pięknie”.
Kinowe zaległości mam ogromne – jeden z wiosennych planów to nadrobienie dyskutowanych filmów ostatnich miesięcy, niekoniecznie akurat oscarowych. Potężnym rozczarowaniem była netfliksowa „Blondynka”, ekranizacja biografii Marylin Monroe autorstwa Joyce Carol Oates. Lubię filmy polskich reżyserek, dlatego bardzo czekam na nowy film Jagody Szelc i z ciekawością obejrzałam „Iluzję” Marty Minorowicz.