Pierwsze nagrania nadwiślańskiej sceny rapowej powstawały zwykle na magnetofonach kasetowych z dwiema kieszeniami i wejściem mikrofonowym. Najpierw zapętlano instrumentalne fragmenty bitów – przegrywano je na drugą taśmę, a potem dogrywano kolejne kopie tego samego wycinka – a do tak przygotowanego, często nieco krzywego kilkuminutowego loopu rapowało się później w kółeczku, wykorzystując mikrofon bądź… słuchawki, które przy podpięciu do wejścia mikrofonowego cicho, bo cicho, ale też zbierają dźwięk. Na wagę złota były wówczas instrumentalne wersje hitów, które pojawiały się na winylowych wydaniach singli i przegrywane dziesiątki razy krążyły po mieście, dając pole do popisu wszelkim ówczesnym MC (tak powstały choćby „Flippery” ZIP Składu nawinięte do klasycznego „Rugged‑N- Raw PMD”).
Jednocześnie wciąż trwały eksperymenty ze sprzętem dostępnym ówczesnym początkującym producentom i DJ-om. W ten sposób zajeżdżono setki gramofonów Unitra, których silniczki nie wytrzymywały napięcia związanego ze skreczowaniem, i porysowano tysiące płyt pożyczanych zwykle od rodziców bądź ich znajomych. Co bardziej zaznajomieni z elektromechaniką koledzy z techników budowali pierwsze miksery samoróby, a najbardziej majętni przedstawiciele sceny zbierali właśnie kasę na pierwsze technicsy, vestaxy i akaie, adaptery i samplery widziane na okładkach płyt i w klipach amerykańskich tuzów gatunku. Zanim jednak się ich dorobili, w sukurs polskiej scenie przyszły pierwsze komputery. Ich technologiczną ewolucję i rosnącą dostępność obserwowały i odczuwały na własnej skórze całe pokolenia pionierów krajowej sceny bitowej.
Atari, Commodore, Amiga; Intel 80286, Intel 80386, Intel 80486; Pentium 75, Pentium 200, Pentium 1; maxYMiser, SID-Wizard, Samplitude; Scream Tracker, FastTracker, ProTracker; Cakewalk, Magix Music Maker, FruityLoops. Podczas gdy pionierzy amerykańskiego rapu zaczynali od kupionych z drugiej ręki lub kradzionych ze sklepów profesjonalnych automatów perkusyjnych, samplerów i gramofonów – by potem wkroczyć od razu w fazę świetnie wyposażonych studiów nagraniowych – warszawiacy przez długie lata pracowali właściwie wyłącznie na komputerach. „Pierwsze podkłady robiliśmy na komputerze PC 386” – mówił w 1997 roku na łamach „Ślizgu” DJ Volt, człowiek, który jako pierwszy na warszawskim rapowym podwórku dorobił się samplera. Swoje akai s900 kupił od Jacka Kufirskiego. Było to dokładnie to samo urządzenie, na którym powstały pierwsze rapowe eksperymenty Kazika Staszewskiego.
Sebastian Imbierowicz (…) najpierw słuchał Erica B. i Rakima u Rogowieckiego [dziennikarza muzycznego Romana Rogowieckiego – red.] w radiu, a później został stałym bywalcem Rap Clubu, gdzie po raz pierwszy zobaczył na żywo DJ-a przy pracy i po chwili sam zagrał swój pierwszy set. W latach 90. przyjął pseudonim DJ Volt i szybko dołączył do Bogny Świątkowskiej, z którą współprowadził audycję „Kolorszok”, a wspólnie z Maćkiem Sienkiewiczem zaczął za sprawą Piotra Purzyckiego grać imprezy w Alfie i Hybrydach. Jednocześnie pogłębiał swoją znajomość hiphopowego uniwersum, pozyskiwał kolejne płyty do setów i zaczął eksperymentować z produkcją bitów, a także – przez chwilę – rapowaniem. Etos pracy wyniósł z domu rodzinnego na Gocławiu, gdzie ojciec, inżynier wojskowy, i matka, inspektorka BHP, prowadzili pozbawione zbytku, na wskroś zwykłe życie. Umiłowanie do wolności zaszczepiły mu lata mieszkania z babcią na Saskiej Kępie, skąd miał bliżej do liceum, i prędka wyprowadzka na swoje w wieku 17 lat. Przejawiana od bardzo młodego wieku fascynacja wiedzą ścisłą zaprowadziła go na Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Studia porzucił jednak na czwartym roku, nie zdążywszy zdobyć tytułu magistra. Właśnie z fizyki zaczął prędko udzielać korepetycji, ponadto dorabiał sobie, tworząc biżuterię artystyczną z bambusa i sprzedając grzejniki. Jako że rodzice opłacali jego czynsz i wspierali go finansowo, wszystkie zarobione pieniądze przeznaczał na płyty, kasety i pojawiające się z upływem lat w jego praskim M2 kolejne sprzęty muzyczne.
Czytaj więcej
W „Chwilach wieczności” norweska pisarka imponuje zdolnością uchwycenia przemian wpisanych w proces starzenia się.