Plus Minus: W sztuce „Haga”, zamówionej przez Teatr Polski w Poznaniu, symbolicznie postawiła pani Putina i jego współpracowników, odpowiedzialnych za zbrodnie w Ukrainie, przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości. Czy wściekłość wywołało to, że pani matka, która urodziła się w 1941 r. w schronie, gdy niemieccy faszyści atakowali Kijów, od roku żyje pod bombami „raszystów”?
Moja matka, Olga Iwanowa, w wieku 81 lat wykazuje się niezłomną odwagą i żyje, podobnie jak reszta Ukrainy, wśród latających rakiet i dronów. Można mówić o terrorze rakietowym. Tak trzeba określić nieustanne naloty w mojej rodzinnej okolicy, w dzielnicy Sołomenka, gdzie mojemu pradziadkowi z okazji ślubu kupiono w 1904 r. kamienicę na sześć mieszkań przy ul. Ignatiewskiej, później Uryckiego. Mieszkało tam kilka pokoleń mojej rodziny. Przeżyli nazistów. Choć poszli do niewoli w Niemczech – wrócili. A kiedy stara kamienica została zburzona, obok wybudowano nowy dom, gdzie urodziłam się ja. Dlatego to jest nasza ziemia, moja mama zaś powiedziała tak: „Twoja babcia i prababcia dożyły 92. roku życia, przeżyły dwie wojny i nigdy nie opuściły Sołomenki”. Moja mama też się nigdzie nie wybiera. Putin nie ma na to wpływu: ona dusi zrazy z kapustą zaraz po ustaniu alarmu przeciwrakietowego. Taki jest właśnie humor i siła Ukraińców.
Kim jest dla pani Putin?
Putin i jego banda przeszkadza mi, mojej mamie i mojej ojczyźnie jako największy współczesny morderca. W marcu 2022 r. widziałam, jak ukraińskie dzieci nagrywały wiadomości do Putina. Potem prowadziłam warsztaty z ukraińskimi dziećmi i one opowiadały mi, jak w ich ulubiony rynek uderzył pocisk, zbombardował sklep z ich ulubionym twarożkiem, a jaką śmietanę tam sprzedawali! Z kolei brat jednego dziecka wspiął się na czołg i rozbił sobie rękę na raszyście. Dziecięce postrzeganie Putina i zbrodni wojennych zaczęło mnie prześladować. Dzieci nie dramatyzują, tak jak dorośli, ale tym bardziej boli oglądanie pamiętników dziewczynki z Mariupola: tu wpadł pocisk, a tam moja szkoła została zniszczona. Albo czytanie pamiętnika ośmioletniego chłopca, który pisze: zginęły dwa koty, babcia i moje ulubione miasto, a ja mam na plecach wyrwany kawałek mięsa.
Jak się z tym pogodzić?