Starszy to XVI-wieczny pejzażysta, najwspanialszy holenderski malarz renesansu. Chłopski Breugel, mówiono o nim, bo często to niezbyt urodziwi wieśniacy miast pięknych dam i przystojnych arystokratów byli bohaterami jego płócien. Synalka zwano z kolei Breuglem Piekielnym, bo często malował diabelskie płomienie. I choć utalentowany był wielce, to dziś zainteresuje nas ojciec, a właściwie tylko jedno z jego dzieł.
Czytaj więcej
Gardzę pisowską propagandą uprawianą za kasę podatników nie po to, by wkrótce media pożal się Boże publiczne robiły taką samą klakę obecnej opozycji. Jedna zaraza nie chroni przed drugą.
Odziany w czerwoną sukmanę chłop orze pole. Nie widać, by się męczył, odwrócony zadem koń posłusznie ciągnie pług. Niżej, na wzgórzu opadającym w stronę morza pasterz pasie swe owce. Na brzegu stoi rybak zarzucający sieci, nie zwraca uwagi na płynący nieopodal żaglowiec. I to w zasadzie koniec, wszyscy zajęci swymi sprawami nie dostrzegają innych. A, bym zapomniał o tytułowym, tonącym bohaterze, w zasadzie widzimy tylko jego nogi – jedna zadarta w górę, druga już na wodzie. To ostatnia chwila, bo za moment cała postać zniknie w morskiej toni. To Ikar, oglądamy wszak „Pejzaż z upadkiem Ikara”. Nikt go nie dostrzega, nie burzy to sielanki i kiedy to sobie uświadamiamy, budzi to nasze przerażenie. Dzieje się historia? Sorry, ale chłop musi zaorać.
Rzym wygląda tak jak co roku. Trzech Króli, wiadomo, przychodzi Befana, będą prezenty. Na ulicach w centrum ścisk taki, że trudno w to uwierzyć. Włosi mają nieprawdopodobny talent do korkowania nie tylko ulic, ale i deptaków. Wygląda, jakby całe miasto przyszło właśnie tu, świętować początek wyprzedaży. Kochają to.
Ale to dopiero jutro, dziś jest jeszcze cicho i sennie. Na plac św. Piotra ściągnęło raptem 50 tys. ludzi, tak podadzą media i nie są to zaniżone szacunki. Wszystko jest inne niż w 2005 roku, kiedy żegnano Jana Pawła II. To zrozumiałe, wtedy odchodził charyzmatyczny papież po 27 latach swego pontyfikatu, pierwszy od setek lat spoza Włoch. Cały świat przyjechał mu się pokłonić, bo też i on był w każdym zakątku Ziemi, do milionów mówił w ich językach. Mówili, że odchodził papież pielgrzym, bezpośredni, emocjonalny, dowcipny. Teraz żegnaliśmy intelektualistę, a tłumy nie kochają intelektualistów.