W „Porwaniu Europy” autor „Żaru” zawarł refleksje z podróży po Włoszech, Francji i Szwajcarii, którą odbył w 1946 r. Co zajmuje węgierskiego autora? O czym rozmyśla? Ano zwraca w pierwszej kolejności uwagę na marną kondycję literatury i sytuację pisarza w ogóle. Utyskuje na dewaluację inteligentnych treści, na deprecjonowanie ludzi prawdziwie zajętych myśleniem, na niskie standardy swojej współczesności. Ogólnie mało krzepiąco.

Czytaj więcej

„Pożegnanie z biblioteką. Elegia z dziesięciorgiem napomknień”: Tajemnice Bibliotek

Książka na oczach autora „Wyznań patrycjusza” staje się towarem, czytelnik zamienia się w konsumenta, a ton całości nadaje rynek. „Literatura umarła, niech żyje produkcja książek”. Konsument wcisnął się we wszystkie role. Dlatego autor pisze: „Trzeba się odwrócić od świata, poeci. Trzeba się wam odwrócić, zasłonić twarze, patrzeć do wewnątrz…”. Świat pełen jest nieprawdziwych informacji (znajome?), staje się coraz bardziej jednolity. Świata już nie można zwyciężyć, nie wiadomo, czy istnieje Europa duchowa, jedyne, co pozostaje, to wytrzymać napór towarów.

Czytaj więcej

A po nocy przyjdzie noc

To również zapiski o uroku i pięknie włoskich, szwajcarskich miast. O tym, że pisarz nigdy nie kapituluje przed wezwaniem świata. W ostateczności niewiele potrzeba nam podniet do życia. Język, który jest naszą ojczyzną. Kilku przyjaciół, ze 300 książek, czasami jakaś podróż, mile widziana osoba, dwie ukochane. Reszta zwyczajnie przeszkadza. A jeszcze wiemy wiele różnych rzeczy, tylko niespecjalnie znamy rzeczywistość. „Słowa, słowa, stan nerwowy. Patrz na rzeczywistość. Pamiętaj, obserwuj, milcz”.