Dlatego ten w Ponferradzie nie robi na nikim wielkiego wrażenia, choć dalibóg, powinien, bo widowiskowy jest wielce i historia bogata, bo do templariuszy należał. W każdym razie, na pielgrzymim szlaku do Santiago był jednym ze znaczniejszych, choć, jako się rzekło, bez księżniczek, tylko z zakonnikami.
Czytaj więcej
Polacy dowiedzieli się, że w Polsce robi się wina. To już wiele. Teraz trzeba tylko, bagatela, przekonać ich, że to coś więcej niż fanaberia i suwenir.
Nieco zapomniana jest nie tylko Ponferrada, ale i region, którego jest stolicą. Leżące na północy Hiszpanii Bierzo jest trochę pomiędzy – hen na wschodzie jest Rioja, jakieś 200 kilometrów na zachód Rias Baixas, a tu? Wszyscy powtarzają, że jest potencjał, ale szału nie ma. To znaczy, już jest, lecz trzeba było do tego Argentyńczyków. Oto młody winiarz z Bierzo ruszył do argentyńskiej Mendozy, żeby doświadczenia nabrać, i tak namieszał w głowie tamtejszej winiarskiej rodzinie, że prócz robienia win u siebie oraz w Urugwaju rzucili się za ocean. Wylądowali właśnie w okolicach Ponferrady i znaleźli starą, opuszczoną winnicę nasadzoną mencią. Szczep ten znany jest głównie z lżejszych, mocno owocowych win, ale w tym wydaniu nabrał nieoczekiwanych właściwości.
Oto młody winiarz z Bierzo ruszył do argentyńskiej Mendozy, żeby doświadczenia nabrać, i tak namieszał w głowie tamtejszej winiarskiej rodzinie, że prócz robienia win u siebie oraz w Urugwaju rzucili się za ocean.
To paradoks, że to właśnie winiarze z Mendozy, gdzie winnice mają tysiące hektarów i wszystko jest zautomatyzowane, tu wszystko robią ręcznie, no, chyba że nożnie, bo to właśnie nogami zgniatają całe kiście winogron, by wydobyć z nich sok. Takie rzeczy tylko w starych filmach i w Michellini i Mufatto. A jakby tego było mało, wina lądują najpierw w glinianych dzbanach – amforach, dopiero potem w beczkach.