Wina Mazurka: Latarnia na końcu świata

Dalej jest tylko Antarktyda, no i Hrubieszów. Mimo to oni robią tam wino. Przylądek Igielny to ostatnie miejsce, o którym bym pomyślał, ale miłość do wina nie ma granic, a i wariatów nie brakuje.

Publikacja: 19.08.2022 17:00

Wina Mazurka: Latarnia na końcu świata

Foto: materiały prasowe

Sam Przylądek, najbardziej na południe wysunięty cypel w Afryce, nie wygląda zbyt reprezentacyjnie. Gdyby nie tablice, nie wpadlibyśmy na to, że to już koniec, dalej na południe nic nie ma, i że właśnie tu spotykają się oceany. Bartolomeu Dias też nie wpadł, ale skoro pierwszy opłynął Cabo das Agulhas, a był dżentelmenem portugalskim, to dał mu taką nazwę. Ani pan Bartłomiej, ani pan da Gama, który wpadł w okolicę parę lat później, niczego po sobie nie zostawili. Za to od 170 lat jest latarnia. Gdybym był mieszkańcem, to bym ją pozwał, no bo budujecie sobie państwo dom na wzgórzu, żeby mieć najlepszy widok na ocean i co noc – a noce są tam długie – po oknach nawala wam latarnia morska, tak ze 100, 200 metrów od was. Przecież nie ma takich zasłon, przez które się to dziadostwo nie przebije. I tak całe życie, zwariować można.

Czytaj więcej

Wina Mazurka: Z początku świata

Być może z tego szaleństwa grupa farmerów na przełomie tysiącleci postanowiła zasadzić winorośle. Nikt tego przed nimi nie robił, wszyscy grzecznie: owce, krowy, takie tam, ale ci się uparli i weź z takimi dyskutuj. Dziś jest ich kilkunastu, ale pierwszy był Dirk Human, szóste pokolenie w Afryce (tu każdy biały liczy sobie pokolenia) i pierwsze winiarzy nad Igłą. Nazwę winnicy dały ostrygojady afrykańskie, czarne ptaki z czerwonym dziobem i łapami, a że są monogamiczne, to na etykiecie mamy dwa.

Być może z tego szaleństwa grupa farmerów na przełomie tysiącleci postanowiła zasadzić winorośle. Nikt tego przed nimi nie robił, wszyscy grzecznie: owce, krowy, takie tam, ale ci się uparli i weź z takimi dyskutuj. 

Klimat tu całkiem dla win udany, gleby również, więc i wyniki są niezłe. Sauvignon blanc to dziś chyba najmodniejsze białe wino świata. W RPA też króluje styl nowoświatowy, z bukietem mocno aromatycznym, perfumowanym, z przerostem marakui nad treścią. Ale akurat nie tutaj, tu, przy zachowanym owocu jest solidna dawka minerałów. Wite Pearl 2019 to prócz sauvignon blanc solidna dawka semillon – sporo pieprzu, przypraw, idealne do kuchni orientalnej. Ale żeby państwo nie myśleli, że tu nie urodzi się nic czerwonego, mamy i Tritona 2017, czyli czystego, jagodowo-śliwkowego shiraza.

Czytaj więcej

Wina Mazurka: W kieliszku malowane

Czemu piszę o winach, których w Polsce nie ma? Bo obiecałem, że będzie o zupełnie nowych miejscach i wariackich pomysłach. A że dwa tygodnie temu były wina z początku świata, to teraz mamy te z jego końca.

Sam Przylądek, najbardziej na południe wysunięty cypel w Afryce, nie wygląda zbyt reprezentacyjnie. Gdyby nie tablice, nie wpadlibyśmy na to, że to już koniec, dalej na południe nic nie ma, i że właśnie tu spotykają się oceany. Bartolomeu Dias też nie wpadł, ale skoro pierwszy opłynął Cabo das Agulhas, a był dżentelmenem portugalskim, to dał mu taką nazwę. Ani pan Bartłomiej, ani pan da Gama, który wpadł w okolicę parę lat później, niczego po sobie nie zostawili. Za to od 170 lat jest latarnia. Gdybym był mieszkańcem, to bym ją pozwał, no bo budujecie sobie państwo dom na wzgórzu, żeby mieć najlepszy widok na ocean i co noc – a noce są tam długie – po oknach nawala wam latarnia morska, tak ze 100, 200 metrów od was. Przecież nie ma takich zasłon, przez które się to dziadostwo nie przebije. I tak całe życie, zwariować można.

Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich