Wakacje. Jak zrealizować marzenia i nie zrujnować portfela?

Wymęczeni dwuletnią pandemią Polacy gremialnie ruszyli na wakacyjne urlopy. Gwałtowny wzrost cen stał się jednak dla wielu barierą trudną do przeskoczenia. Najważniejsze stało się pytanie: Jak wypocząć i nie zrujnować portfela? Oto kilka pomysłów.

Publikacja: 19.08.2022 10:00

Maciej Wewiór na początku lipca ruszył rowerem w kierunku Niemiec. Przez Holandię i Belgię dotarł ju

Maciej Wewiór na początku lipca ruszył rowerem w kierunku Niemiec. Przez Holandię i Belgię dotarł już do Francji i zmierza na południe. Nastawia się, że jedzie przed siebie, a podróżowanie jest dla niego celem samym w sobie

Foto: Maciej Wewiór

Rata kredytu pani Edyty wzrosła przez ostatni rok o 1700 złotych. To ponad 100 procent więcej, niż gdy brała kredyt dwa lata temu. Galopująca inflacja i rosnące ceny wpłynęły na plany wakacyjne pani Edyty i wielu Polaków. Próbujemy zatem szukać tańszych noclegów, innych lokalizacji i kierunków wyjazdów, skracamy czas pobytu, a nawet wstrzymujemy się z rezerwacją wyjazdu – wynika z badania Polskiej Organizacji Turystycznej z czerwca 2022 r. – Jeżeli zależy nam na niższej cenie, powinniśmy szukać pewnych alternatyw, smaczków – przekonuje Katarzyna Turosieńska z Polskiej Izby Turystyki.

Tegoroczne wakacje spędzamy w zupełnie innych nastrojach niż rok czy dwa lata temu. – Sytuacja jest bardzo specyficzna i wszyscy żyjemy w ogromnej niepewności. Ludzie tłumnie wyjeżdżają na wakacje, dlatego że tak długo byli zamknięci w domu. Mają świadomość, że za chwilę będą wprowadzone kolejne obostrzenia, chcą wykorzystać ten czas niezależnie, ile za to zapłacą – mówi Małgorzata, która prowadzi firmę w podwarszawskim Milanówku. Nie zamierza jechać nad polskie morze, aby przepychać się na plaży.

Pytam ją o patent na urlop, który nie zrujnuje budżetu. Odpowiada, że od lat jeżdżą w cztery osoby, bo to pozwala obniżyć koszty. Swoją podróż zaczyna od kupna biletu, który z całego wyjazdu jest najdroższy. Ma elastyczną pracę i jeździ w czasie nieatrakcyjnym dla większości, czyli późną jesienią i zimą. Każdy etap podróży skrupulatnie planuje przed wyjazdem, wcześniej dokonuje rezerwacji i kupuje bilety potrzebne na każdym etapie podróży. W marcu była na Karaibach. Wcześniej zwiedziła cały Wietnam, przeleciała trasę Singapur–Borneo–Malezja.

W okresie wakacyjnym pracuje, od czasu do czasu jeździ na krótkie wypady do rodziny czy znajomych na Mazury. – Nie planujemy na razie żadnych wakacji. Jesteśmy zawieszeni w próżni. Dzięki wcześniejszym wyjazdom mamy naładowane akumulatory – podkreśla Małgorzata.

– Planując podróż, warto poświęcić trochę czasu na przegląd ofert, bo można znacznie zaoszczędzić – przekonuje Zdzisława, elegancka emerytka, która pracuje na pół etatu jako asystentka zarządu. Jest wielką fanką zorganizowanych wyjazdów turystycznych, tzw. objazdówek. – Szukam wycieczek bez przerwy. Są takie godziny w biurach turystycznych, że oferta jest bardzo tania i nie jest to last minute. Dla przykładu rejs po Wyspach Kanaryjskich był przeceniony z 4200 zł na 1600 zł. Okazje są dostępne tylko przez 2–3 godziny i od razu trzeba taką wycieczkę wykupić, bo znikają momentalnie – tłumaczy Zdzisława.

Nie kupuje wycieczek w sezonie wakacyjnym. Z jej obserwacji wynika, że najtaniej jest po weekendzie majowym do 10 czerwca, a potem od drugiej połowy października do połowy listopada. – Aktualnie poluję na wycieczkę na Sardynię, która kosztuje 3300 zł, ale wolałabym taniej i poczekam. Myślę, że stanieje trzy dni przed wyjazdem – dodaje i zaznacza, że na wycieczki objazdowe jeżdżą ludzie w każdym wieku i cieszą się one dużą popularnością nie tylko wśród seniorów.

Czytaj więcej

Tam, gdzie się jeździło na wczasy

Polowanie na okazje

Wszechobecne podwyżki cen mogą zniechęcić do podróży wakacyjnych. Jak pokazują dane firmy Google, hasło „tanie loty” cieszy się zainteresowaniem na niespotykanym dotąd poziomie. – W maju 2022 r. jego popularność wzrosła o 138 proc. w zestawieniu rok do roku – komentuje Jacek Bisiński, travel industry manager w Google’u. Najpopularniejsze są takie kraje jak Włochy, Grecja, Hiszpania, Turcja oraz Chorwacja. Z czołówki zniknęły m.in. Egipt, Malediwy czy Dominikana, do których w czasie pandemii chętnie wyjeżdżaliśmy ze względu na brak obostrzeń. – Są sposoby, aby znaleźć rozsądne cenowo połączenia, choć era tanich biletów już się skończyła. Szukając biletów lotniczych, kluczowy jest dzień, w którym je kupujemy. Najtańsze połączenia można znaleźć we wtorki wieczorem i środę rano, później ceny idą w górę – przekonuje w rozmowie z „Plusem Minusem” 27-letnia Julia, która od lat podróżuje po całym świecie.

Katarzyna Turosieńska z Polskiej Izby Turystyki zwraca uwagę, że przy obecnych cenach paliwa do łask wraca kolej, autobusy czy zrzucanie się na wspólną podróż samochodem, tak aby maksymalnie wykorzystać liczbę miejsc i nie wozić powietrza. Bilety PKP najlepiej kupować z 30-dniowym wyprzedzeniem, bo wtedy są tańsze, często o 30–40 proc. Kluczowy może się okazać wybór typu pociągu i czas podróży. Często przy niewielkich różnicach w czasie podróży, są duże różnice w cenach między połączeniami różnych typów. Warto korzystać z programów lojalnościowych serwisów do rezerwacji miejsc noclegowych. Można też rozważyć dogadanie się bezpośrednio z właścicielem miejsca noclegowego, zamiast kupować ofertę bezpośrednio przez serwis. Jeśli nie chcemy przepłacić, powinniśmy unikać weekendów i wyjazdów w czasie popularnych festiwali muzycznych, bo wtedy ceny idą mocno w górę. – Tańsze będą tereny wschodnie, czyli podlaskie, lubelskie i podkarpackie. Tam wciąż jest sporo wolnych miejsc. Najdroższe zawsze będzie morze i to się nie zmieniło – zaznacza Turosieńska.

Bliżej natury

Ostatnio popularność zdobywa serwis Slowhop, w którym można znaleźć ciekawe i niestandardowe miejsca w Polsce. Sama nazwa serwisu nawiązuje do koncepcji życia slow – czyli w zgodzie z naturą, bardziej lokalnie i z dala od zgiełku miasta. W serwisie znajdziemy oferty na pobyt m.in. w namiotach glampingowych (połączenie angielskich słów „glamour” i „camping”, czyli luksusowy kemping), jurtach (coś pomiędzy namiotem a domkiem letniskowym), chatach w głuszy, kameralnych pensjonatach, dworkach. Ceny są bardzo różnorodne. Można znaleźć lokum np. od 60 zł za osobę w agroturystycznej zagrodzie do 1200 zł za dom w lesie dla 6 osób. – Mam wrażenie, że ludzie wrócili do podróżowania po Polsce. Jest tyle fenomenalnych i uroczych miejsc, takich zupełnie odciętych od świata. Podstawą jest research, bo naprawdę da się znaleźć coś ciekawego dla rodzin, par czy samotników. Nie należy się zniechęcać wszechobecną w mediach drożyzną – tłumaczy Ilona, która szuka atrakcyjnego i niedrogiego miejsca na spontaniczny wypad z mężem.

Przedwakacyjne badanie Polskiej Organizacji Turystycznej pokazywało, że w sezonie letnim planowano raczej krótkie wyjazdy urlopowe. Ponad połowa ankietowanych myślała o nie więcej niż pięciu noclegach. Co siódma osoba deklaruje, że maksymalny wyjazd wypoczynkowo-turystyczny będzie miał charakter weekendowy lub zbliżony do weekendowego. Potwierdza to Julia, której rodzice prowadzą pensjonat w Szczyrku i mimo wzrostu kosztów nie podnieśli znacząco cen. – Goście przyjeżdżają zwykle na dwa, trzy dni, ostatecznie na cztery. Zwykle są to tzw. city breaki lub przedłużone weekendy. W pandemii, kiedy pracy zdalnej było więcej, zostawali zdecydowanie na dłużej i łączyli pracę z wypoczynkiem. Teraz mają większe opory, żeby wyjechać na dłużej – podkreśla.

Wraca też moda na wakacje na łonie przyrody. Frazy związane z kempingiem czy kamperami wyszukiwaliśmy w tym roku w Google’u o ponad 50 proc. częściej niż w wakacje 2019 r. Zainteresowanie karawaningiem w pandemii potwierdza w rozmowie z „Plusem Minusem” Kamil Cygarowski, kierownik oddziału jednego z centrów campingowych w Warszawie. – W 2021 r. planowano wakacje dużo wcześniej, kampery w większości były porezerwowane już w maju. Teraz dzwonią do nas tzw. ostatkowicze, którzy szukają pojazdu na tydzień lub dwa – zaznacza mój rozmówca.

Karawaning nie jest wypoczynkiem dla niezamożnych i przestał być kojarzony z maluchem w lesie czy niemieckim emerytem na wakacjach. Ceny podstawowych modeli przyczep zaczynają się od 80 tys. zł, a kamperów od 320 tys. w górę. Najdroższe w ofercie podwarszawskiego centrum pojazdy są warte ponad 2 mln. W większości wyposażone są w toaletę, kuchenkę, lodówkę. Ekskluzywne modele mają także zmywarkę, piekarnik, podgrzewane podłogi, a nawet garaż na nieduże auto typu smart. Wynajem przyczepy zaczyna się od 250 zł, a w przypadku kamperów od 400 zł do 1000 zł za dobę. Minimalny okres wypożyczenia to tydzień.

Kamil Cygarowski podkreśla, że jego klientela jest bardzo zróżnicowana, ale jej cechą wspólną jest chęć poczucia wolności. Kierunki, które najczęściej wybierają, to północ Europy m.in. Szwecja, Norwegia oraz ciepłe kraje, takie jak Hiszpania, Włochy czy Chorwacja. Ostatnio popularne stały się również Albania oraz Rumunia.

Przykładem osoby, która ceni wolność i lubi spędzać czas w samochodzie, jest Tomasz Kierkowicz. Na co dzień pracuje jako menedżer i realizuje ustalony plan działań. W wakacje wyruszył ze swoją dziewczyną na wyprawę autem ze Śląska na Nordkapp w północnej Norwegii. – Plan jest ustalony, jeśli chodzi o miejsca, które chcemy zobaczyć po drodze. Nie wiemy natomiast, gdzie będziemy nocować. Po prostu śpimy w samochodzie i pod namiotem. Czasami będziemy brać kemping, aby się rozbić, choć w Norwegii można spać gdziekolwiek, byle zachować określoną odległość od najbliższych zabudowań – zakłada Tomasz. Podoba mu się wolność wyboru i to, że nie trzeba mieć wszystkiego zaplanowanego. Na wyprawę bierze ze sobą spory zapas jedzenia i nie zamierza nic kupować po drodze. Ma ze sobą kuchenkę gazową, a nawet rozkładany prysznic. – Dzięki temu mamy wolność i nie musimy przejmować się kosztami, szczególnie w takim kraju jak Norwegia, gdzie noclegi kosztują od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Jedyną rzeczą, której potrzebujemy, to paliwo, a ceny w krajach skandynawskich oscylują na poziomie 11,50 zł za litr diesla. Do tego należy doliczyć opłaty za drogi, mosty i promy – wyjaśnia. Dziennie chce przejechać ok. 300 km, ale to zależy od atrakcji na trasie. Wyprawa potrwa około miesiąca. Szacowany koszt wyjazdu na jedną osobę to ok. 6 tys. złotych.

Rowerem przez Europę

Green Velo to jeden z popularniejszych szlaków rowerowych w Polsce. Ma ponad 2000 km i przebiega przez obszar pięciu województw ściany wschodniej. Na trasie szlaku można spotkać zarówno rodziny z dziećmi, jak i osoby podróżujące w pojedynkę. Maciej Wewiór dwa lata temu pojechał na Hel rowerem i chciał tak też wrócić do Warszawy. Spontanicznie postanowił przejechać północno-wschodnią granicą Polski, przejechał całe Green Velo, a ostatecznie objechał całą Polskę. W tym roku na początku lipca ruszył rowerem w kierunku Niemiec. Przez Holandię i Belgię dotarł już do Francji i zmierza na południe. Nastawia się, że jedzie przed siebie, a podróżowanie jest dla niego celem samym w sobie. – Kilka miesięcy temu zauważyłem, że praktycznie pracuję tylko przez telefon, więc to obojętne, w jakim miejscu jestem. Cały czas mam telefon przymocowany do roweru, więc to nawet lepiej zawodowo. Będąc w trasie, dalej też jestem zaangażowany w organizację pomocy dla Ukrainy – opowiada o swoich wakacjach w stylu workcation. Żartuje, że na starość nie będzie wspominał projektów, które robił za biurkiem. Ma świadomość, że jest pełnia sezonu i to Europa Zachodnia, więc jego średni dzienny budżet jest wyższy niż podczas objazdu Polski – wynosi ok. 200 zł. Noc na kempingu w namiocie to koszt 10–20 euro lub więcej. – Raz na jakiś czas robię sobie wakacje od wakacji i biorę hotel, czasami można znaleźć oferty tylko kilka euro droższe niż kemping. Jestem też otwarty na tzw. wild camping, czyli nocowanie na dziko. Czasami dojeżdża się do miejsc, gdzie po prostu nic nie ma, największym wyzwaniem jest tylko naładowanie telefonu – tłumaczy.

Dziennie robi ok. 100–120 km. Najwięcej pieniędzy wydaje na jedzenie. Ma ze sobą namiot, śpiwór, materac dmuchany, podstawowe narzędzia, kilka ubrań i artykuły higieniczne. Swoją podróż opisuje na portalach społecznościowych. Twierdzi, że takie podróżowanie nie jest trudne, bo w zasadzie każdy może się wybrać na taką wyprawę rowerem. W Polsce musi być najpóźniej we wrześniu, ze względu na sprawy zawodowe.

Podróż za jeden uśmiech

W czasach PRL-u autostop był symbolem buntu i wolności – pozwalał na tanie podróżowanie i poznanie kraju. Na poboczach dróg stali młodzi ludzie z plecakami i machali specjalnymi książeczkami ze znakiem drogowym stop. Dzisiaj dla wielu jest po prostu koniecznością, aby dojechać do szkoły czy do pracy. Nie ma aktualnych statystyk pokazujących skalę tego zjawiska w Polsce. Kamila Konik ze Stowarzyszenia Autostopowiczów Polskich ocenia zainteresowanie autostopem na poziomie 50–60 tys. osób, które aktywnie komentują i szukają informacji na największej grupie autostopowiczów w mediach społecznościowych.

Co roku stowarzyszenie organizuje cztery imprezy propagujące autostop i cieszą się one dużym zainteresowaniem. – Ludzie zafascynowani są autostopem, ale wcale nie podróżują w ten sposób ze względu na koszty, tylko pociągają ich elementy przygody i spontaniczności. Kiedy podróżujemy autostopem, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, gdzie pojedziemy ani gdzie się prześpimy. W podróż zabieramy się z kierowcą, który jedzie w naszym kierunku, ale jak daleko uda nam się dojechać to już jest przypadek losowy, ale to właśnie przekonuje ludzi do autostopu – tłumaczy Konik.

Choć w Polsce autostop jest traktowany jak przygoda, w niektórych regionach, np. na Bałkanach czy w Izraelu, jest normalną formą transportu. Również kraje muzułmańskie są bardzo przyjazne autostopowiczom. Często w tych krajach kierowcy zapraszają podróżnych do domu, na kolacje i są dumni, że przyjęli u siebie egzotycznego gościa.

Kamila Konik dojechała autostopem aż na Saharę, ale zna osoby, które w ten sposób dotarły nawet do Chin, na Bajkał czy jachtostopem do Ameryki Południowej. – Aby jeździć, trzeba mieć otwartą głowę i być przygotowanym na różne sytuacje. Należy pamiętać, że to nie zawsze będzie wygodna podróż. Warto mieć ze sobą namiot, matę, śpiwór i koniecznie mapę offline – podkreśla podróżniczka. Za autostop płaci się symbolicznym uśmiechem, choć często autostopowicze przesyłają kierowcom pocztówki, dają specjalne wlepki. Większość osób podróżujących w ten sposób to ludzie młodzi do 30 lat, ale zdarzają się również osoby znacznie starsze, nawet 80-latkowie.

Czytaj więcej

Poza nurtem na własne życzenie

Tanio z dzieckiem

Wielu rodziców wybiera zorganizowany wypoczynek typu all inclusive ze względu na dodatkowe atrakcje, basen i animacje dla dzieci. Zupełnie inaczej jest w przypadku Ewy, mamy 12-letniej Zosi. Ewa śmieje się, że była na wyjeździe all inclusive „trzy” razy: pierwszy, jedyny i ostatni. W pierwszą niestandardową podróż pojechała z córką, kiedy Zosia miała trzy tygodnie. Zwiedziły z córką wiele nieoczywistych i niekomercyjnych miejsc. – Przeczołgaliśmy ją przez różne formy podróżowania i spania. Zosia jest do tego przyzwyczajona. Można ją zabrać w każde warunki – zaznacza Ewa. Zosia miała sześć lat, kiedy zaczęły regularnie chodzić po Tatrach Wysokich. Śpią w schroniskach, często w wieloosobowych pokojach. W ciągu dnia chodzą po górach, a obiady przygotowują na przenośnym palniku. Jej córka nie lubi chodzić po płaskich terenach, bardzo lubi korzystać z łańcuchów w czasie wspinaczki. Pomiędzy eskapadami uwielbia zbierać punkty na trasach i pieczątki w schroniskach. W tym roku musiały zmienić swoje plany z powodu złamanej nogi Ewy. Ale i tak wybierają się na tydzień pod namiot nad Pojezierze Drawskie w okolice Czaplinka.

Ewa stara się oszczędnie podchodzić do wydatków. Dziennie wydają na sam pobyt ok. 75 zł, na co składa się koszt pola namiotowego (25 zł) oraz wypożyczenie namiotu (ok. 50 zł za dzień). Reszta wydatków to koszty jedzenia, które będą przygotowywać samodzielnie oraz paliwa. Na wyjazd zabierają ze sobą m.in. trzy małe butle gazowe, grilla turystycznego, palnik, menażki, łyżki, jedzenie liofilizowane oraz tabletki do uzdatniania wody. Do tego krzesełka, deska do pływania i latarki czołówki.

Ewa podkreśla, że podróżując, chce być głęboko w danym miejscu, gdzieś między lokalnymi ludźmi. W rzeczywistości postpandemicznej to właśnie interakcje międzyludzkie i kontakt z naturą zyskały na znaczeniu. Powrót do tego, co znane, dawniej lubiane i często kojarzone z dziecinną beztroską może być odpowiedzią na trudne czasy.

Ponad dwa lata temu w wywiadzie dla „Plusa Minusa” geograf Paweł Cywiński powiedział, że klasa średnia traktuje urlop jak prawo człowieka i do tego się przyzwyczailiśmy. Pandemia i wysoka inflacja mocno nadwątliły to przekonanie. Dla wielu z nas symbolem wakacji 2022 niekoniecznie będzie odpoczynek, a wakacje kredytowe.

Korzystałam z raportu Polskiej Organizacji Turystycznej pt. „Plany wyjazdowe mieszkańców Polski w sezonie letnim 2022”

Tomasz Kierkowicz w wakacje wyruszył ze swoją dziewczyną na wyprawę autem ze Śląska na Nordkapp w pó

Tomasz Kierkowicz w wakacje wyruszył ze swoją dziewczyną na wyprawę autem ze Śląska na Nordkapp w północnej Norwegii. Spali głównie w samochodzie i namiocie

Tomasz Kierkowicz

Andrzej Sidor/FORUM

Rata kredytu pani Edyty wzrosła przez ostatni rok o 1700 złotych. To ponad 100 procent więcej, niż gdy brała kredyt dwa lata temu. Galopująca inflacja i rosnące ceny wpłynęły na plany wakacyjne pani Edyty i wielu Polaków. Próbujemy zatem szukać tańszych noclegów, innych lokalizacji i kierunków wyjazdów, skracamy czas pobytu, a nawet wstrzymujemy się z rezerwacją wyjazdu – wynika z badania Polskiej Organizacji Turystycznej z czerwca 2022 r. – Jeżeli zależy nam na niższej cenie, powinniśmy szukać pewnych alternatyw, smaczków – przekonuje Katarzyna Turosieńska z Polskiej Izby Turystyki.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi